Kolizja Gasly’ego i Ocona uznana za incydent wyścigowy

Pierre Gasly może mówić o szczęściu. Sędziowie nie przyznali żadnej kary za spowodowanie kolizji z zespołowym kolegą, Estebanem Oconem, w końcówce wyścigu o Grand Prix Australii.

Podczas drugiego restartu po czerwonej fladze, na 57. okrążeniu, w pierwszym zakręcie doszło do wielu incydentów z udziałem sporej grupy kierowców. Najpierw Carlos Sainz Jr z Ferrari uderzył Fernando Alonso, powodując obrócenie się rodaka, za co otrzymał karę doliczenia 5 sekund do końcowego wyniku wyścigu i wypadł poza punktowaną dziesiątkę w wynikach. W tym samym czasie w dalszej części stawki Logan Sargeant z Williamsa uderzył w tył bolidu AlphaTauri prowadzonego przez Nycka de Vriesa.

W tym chaosie w dość niefortunnych pozycjach znalazł się duet Alpine, który walczył o sporą liczbę punktów. Gasly musiał znacząco zwolnić, aby nie uderzyć w Alonso czy Sainza, jednak to spowodowało, że zaraz obok niego znalazł się Ocon. Gasly prawdopodobnie nie zauważył partnera z ekipy i zamknął mu drogę przed nosem na wyjściu z drugiego zakrętu, doprowadzając do kolizji i powodując nieukończenie przez nich obu wyścigu.

Gasly od dłuższego czasu znajdował się na skraju otrzymania zakazu startu w wyścigu za uzbieraną liczbę punktów karnych. Jeśli kierowca w ciągu 12 miesięcy uzbiera 12 punktów, wówczas jest automatycznie wykluczany na następną rundę. Francuz do tej pory balansował z dorobkiem 10 oczek, a zazwyczaj za nieco większe przewinienia zawodnicy otrzymywali po 2 punkty.  

Obawiano się, że Gasly może zostać uznany winnym spowodowania kolizji z Oconem i za to otrzymać dwa punkty karne. Jeśli to miałoby miejsce, w następnym wyścigu o Grand Prix Azerbejdżanu na jego miejsce pojechałby prawdopodobnie kierowca rezerwowy Alpine, Jack Doohan.

Tak się jednak nie stało. Kilka godzin po zakończeniu wyścigów sędziowie wysłuchali Gasly’ego oraz Ocona i ustalili, że był to incydent wyścigowy.

„Sędziowie przesłuchali kierowcę samochodu 10 (Pierre’a Gasly’ego), kierowcę samochodu 31 (Estebana Ocona), przedstawiciela zespołu i przejrzeli dane systemu pozycjonowania/kierowania, nagrania wideo oraz materiały z samochodu i ustalili, że był to incydent wyścigowy z pierwszego okrążenia. Obaj zgodzili się z tym i zaakceptowali ten fakt. W tych okolicznościach nie podjęliśmy dalszych działań” – czytamy w decyzji sędziów.

Alpine jednak wyjechało z Australii zerowym dorobkiem punktowym. Po trzech wyścigach zespół zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów z dorobkiem 8 oczek.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze