FIA zakończyła własne dochodzenie w sprawie wydarzeń z Grand Prix Japonii, przyznając, że wypuszczenie na tor ciężkiego sprzętu jeszcze podczas samochodu bezpieczeństwa w nadzwyczajnie trudnych warunkach było błędem.
Wyścig F1 na torze Suzuka rozpoczął się przy kiepskiej pogodzie i ulewnych opadach deszczu. Już na pierwszym okrążeniu doszło do kraksy z udziałem Carlosa Sainza Jr, a na poboczu z powodu awarii zatrzymał się Alex Albon, co doprowadziło do podjęcia decyzji o wyjeździe samochodu bezpieczeństwa. Aby ściągnąć te bolidy z toru, na tor wyjechały lawety oraz ciężki sprzęt, co początkowo było określane jako normalna procedura.
Kierowcy jednak nie byli przychylni do tej decyzji, jasno wskazując, że pojawienie się ciężarówek przy takich warunkach pogodowych tworzyło nieuzasadnione duże ryzyko ze względu na ograniczoną widoczność i sporą szansę na utratę kontroli nad samochodem przy każdej prędkości. Dodatkowo ten incydent miał miejsce na torze Suzuka, gdzie w 2014 roku doszło do wypadku Julesa Bianchiego, który zmarł na skutek odniesionych obrażeń po uderzeniu w dźwig.
Po wyścigu w Japonii FIA zobowiązała się do przeprowadzenia wnikliwej analizy, której szczegóły opublikowano w piątek przed Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Zgodzono się ze stwierdzeniem wielu, że pojazd do ściągania bolidów z toru nie powinien zostać wysłany, zanim wszystkie samochody nie znajdą się za samochodem bezpieczeństwa, a ze względu na warunki pogodowe jeszcze lepszą decyzją było opóźnienie wpuszczenia marshalli oraz ciężkich pojazdów na tor.
W ramach zaproponowanych zmian, przez oficjalny system komunikatów kontrola wyścigu będzie informować zespoły, że laweta lub inny ciężki pojazd znajduje się na torze, po czym same ekipy mają być zobowiązanie do poinformowania o tym fakcie swoich kierowców. Zawodnicy po GP Japonii byli sfrustrowani, że doszło do sytuacji, w której kierowcy jeszcze jadący po torze przy dość sporej prędkości jechali bardzo blisko marshalli i ciężarówek. W raporcie na największą uwagę zwrócono na Pierre’a Gasly’ego, który po starcie jechał na ostatnim miejscu ze względu na uderzenie w bandę styropianową, a w wyniku uszkodzeń zjechał do alei serwisowej i powrócił do rywalizacji ze sporą stratą względem samochodu bezpieczeństwa.
Francuz minął miejsce incydentu z prędkością 189 km/h, o ponad 140 km/h więcej niż jadący za samochodem bezpieczeństwa lider wyścigu Max Verstappen. Inni kierowcy jadący również dość szybko byli Guanyu Zhou oraz Sebastian Vettel, którzy także jechali pod koniec stawki ze względu na swoje incydenty z pierwszego okrążenia.
FIA przyznała, że zjazd Gasly’ego na pit stop oraz jego powrót na tor został przeoczony przez dyrekcję wyścigu. Z tego względu mają zostać przygotowane nowe procedury, których celem będzie zapewnienie, że podobne sytuacje już się nie powtórzą. Zaimplementowany zostanie system wyświetlania statusu wszystkich samochodów podczas neutralizacji, nawet jeśli są w alei serwisowej. Dodatkowo rozważana jest zmiana działania wirtualnego samochodu bezpieczeństwa, aby możliwa zmiana docelowej prędkości przed oraz w wybranych strefach, aby pozwolić kierowcom zorientować się, gdzie incydent faktycznie ma miejsce na torze.
Oprócz tego pod uwagę brane sobą także poprawa wydajności najbardziej deszczowych opon Pirelli, czy chociażby możliwość poprawienia systemu odprowadzania wody z toru. Kolejnym aspektem, który zostanie sprawdzony, jest lepsze mocowanie tablic styropianowych, tak, aby nie mogły zostać łatwo wyrzucone na tor i zebrane przez kierowców jadących z tyłu.
Wszelkie ustalenia zostaną przedyskutowane także podczas piątkowej odprawy z kierowcami F1 w Austin na Circuit of the Americas.
Pełny raport FIA dostępny jest pod tym linkiem.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.