Czy ktoś może zepsuć święto Red Bulla? - Zapowiedź Grand Prix Austrii

Red Bull jeszcze nigdy nie przyjeżdżał na swoje domowe Grand Prix w tak doskonałych nastrojach. Przewaga Maxa Verstappena nad resztą konkurencji nadal jest duża, a drugie miejsce w klasyfikacji ciągle zajmuje drugi kierowca Red Bulla, Sergio Perez.

Poprzednio w Formule 1

Mimo pecha obydwu kierowców Red Bulla w Silverstone i pierwszej od dawna wygranej Ferrari, Kierowcy Red Bulla ciągle dominują w klasyfikacji generalnej.

Carlos Sainz w końcu odniósł pierwsze zwycięstwo w F1, w swoim sto pięćdziesiątym starcie. Mimo że przez większość wyścigu pozostawał w cieniu Charlesa Leclerca, decyzja Ferrari o zmianie opon w samochodzie Sainza, a nie Leclerca, umożliwiła Hiszpanowi skuteczny atak pod koniec wyścigu.

Podczas gdy Sainz odniósł wymarzone zwycięstwo, Leclerc może czuć się zawiedziony. Nie swoją postawą, gdyż pojechał świetny wyścig, ale niewytłumaczalnym brakiem wsparcia zespołu, którego decyzja ponownie, po Monako, zabrała mu wygraną. To piąty z kolei wyścig Leclerca poza podium.

Lewis Hamilton zaliczył przed własną publicznością finisz na podium (drugi z rzędu), ale co ważniejsze były momenty w wyścigu, kiedy wydawał się kandydatem do zwycięstwa. A tego wcześniej w tym sezonie nie widzieliśmy.

George Russell, uczestnicząc na starcie Grand Prix Wielkiej Brytanii w niebezpiecznej kolizji, zakończył swoją niesamowita serię finiszy w top 5.

Ciekawe wątki Grand Prix Austrii

Red Bull faworytem na swoim domowym torze

Gdy austriacki tor wrócił do F1 dzięki sponsoringowi Red Bulla, mówiło się nawet o zmianach układu toru, który wtedy nie odpowiadał zupełnie atutom ówczesnych samochodów Red Bulla. Od tamtego czasu jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Dzisiejsze Red Bulle są bardzo szybkie na prostych i powinny siać spustoszenie w strefach DRS na Red Bull Ringu.

Porażka w Silverstone nie powinna powodować w obozie Red Bulla większego niepokoju. Verstappen prowadził, gdy przytrafiło mu się bardzo pechowe uszkodzenie podłogi, a Perez powrócił z samego końca stawki na drugie miejsce.

Wydaje się, że tylko pechowe okoliczności mogą odebrać Red Bullom zwycięstwo, ale F1 często jest nieprzewidywalna. Jeszcze niedawno Ferrari przyjeżdżało do Włoch jako faworyt mistrzostw…

Gęsta atmosfera w Ferrari

Świętowanie długo wyczekiwanego zwycięstwa Carlosa Sainza i pierwszego od Grand Prix Australii (bardzo dawno temu) zwycięstwa Ferrari, z pewnością było huczne, ale następnego dnia w Maranello obudzono się pewnie na sporym kacu, którego powodem nie była wcale radosna celebracja. Powodem do nienajlepszego samopoczucia są okoliczności, w jakich Sainz zwycięstwo odniósł, a konkretnie fakt, że drugi kierowca Ferrari Charles Leclerc został obrabowany ze zwycięstwa przez złą decyzję zespołu. Znowu.

Leclerc bardzo potrzebuje jakiegokolwiek pozytywnego wydarzenia, a ostatnie pięć wyścigowych weekendów było dla niego naprawdę okropne. Nawet jeśli w Austrii Red Bulle będą dominować, dla Leclerca nawet trzecie miejsce będzie światełkiem w tunelu. Gdyby Ferrari odzyskało umiejętność maksymalizowania wyników i nie oddawania punktów za darmo, a poza tym postawiło jednoznacznie na Leclerca jako kierowcę numer jeden, można by odzyskać nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. 

Russell kontra Hamilton

W Mercedesie po Silverstone panowały mieszane uczucia. Z jednej strony zespół po raz pierwszy w tym roku autentycznie walczył o zwycięstwo, z drugiej, nie wykorzystał tej szansy. A nie jest pewne, czy dostanie następną.

W Silverstone Mercedes wyglądał wyjątkowo dobrze, ciekawe będzie czy uda mu się utrzymać formę w Austrii. Ciekawe też jak będzie teraz wyglądała walka między Hamiltonem i Russelem. Lewis wydaje się znowu skupiony na ściganiu, od kiedy zobaczył, że dobre wyniki są w zasięgu i pokazuje coraz lepszą formę. Trzeba jednak wspomnieć o tym, że jeden pechowy weekend nie przekreśla tego, że to Russell w tym roku radzi sobie z dwóch kierowców Mercedesa lepiej. Dotychczas obaj raczej nie wchodzili sobie w drogę, w dalszej części sezonu może być inaczej.

Niepewna pogoda

Na Red Bull Ringu w ten weekend możliwy jest deszcz, co doda dodatkowego smaczku weekendowi, podczas którego powraca format z sobotnim sprintem.

Charakterystyka toru Red Bull Ring

Red Bull Ring to domowy tor zespołu Red Bull Racing, który wyróżnia się wyjątkowo malowniczym położeniem w górzystym rejonie austriackiej Styrii.

Na torze dominują proste i gwałtowne hamowania przed ciasnymi nawrotami. Taka konfiguracja ułatwia wyprzedzanie i sprawia, że aerodynamika nie odgrywa decydującej roli. Tu liczy się moc silnika.

Tor w Austrii ma najmniej zakrętów ze wszystkich w kalendarzu i jest jednym z najkrótszych. Oficjalnie zakrętów jest 10, w praktyce jest ich 7. Na żadnym innym torze w kalendarzu okrążenie nie trwa tak krótko. Mała liczba zakrętów i krótki czas okrążenia powodują, że każdy minimalny błąd w kwalifikacjach może kosztować kilka pozycji na starcie. Jak na tak krótki tor Red Bull Ring ma bardzo duże różnice wysokości pomiędzy fragmentami toru. Od pierwszego do drugiego zakrętu ma miejsce ostra wspinaczka. Druga część toru to zjazd w dół.

Od sezonu 2018 na torze są aż trzy strefy DRS. Zakręt Remus i następujący po nim drugi wolny nawrót, są najlepszymi okazjami do ataku. W zakręcie Remus często dochodzi do kolizji, zwłaszcza na pierwszym okrążeniu.

Gdy nowy układ toru powstał w latach dziewięćdziesiątych, był pierwszym torem F1 zaprojektowanym przez Hermanna Tilke. Powstał na bazie starego obiektu Osterreichring. Od tamtej pory Tilke ma opinię projektanta niszczącego dawny charakter torów, które przerabia. Poprzednio tor był znacznie dłuższy i zdominowany przez szybkie łuki. Wersja Tilke jest znacznie krótsza i pełna wolnych, ułatwiających wyprzedzanie nawrotów.

Długość toru: 4,318 km

Liczba zakrętów: 10

Dystans wyścigu: 71 okrążeń / 306,452 km

Nieoficjalny rekord toru: 1:02.939 (Valtteri Bottas, Mercedes, 2020)

Rekord okrążenia w wyścigu: 1:05.619 (Carlos Sainz, McLaren-Renault, 2020)

Kilka faktów z historii Grand Prix Austrii

Grand Prix Austrii zawsze odbywało się na tym samym torze, który na przestrzeni lat zmieniał nazwy i przeszedł jedną gruntowna przebudowę. Osterreichring zadebiutował w kalendarzu F1 w sezonie 1970. Był wtedy prawdziwą świątynią prędkości. Nie było tu ani jednego wolnego zakrętu. Wszystkie były brane na wysokich biegach. Zmieniło się to dopiero z pojawieniem się szykany po tragicznym wypadku Marka Donehue, który zginął w sezonie 1975 w samochodzie Penske.

Amerykański team odniósł rok później w Austrii swoje jedyne zwycięstwo w F1, dzięki Johnowi Watsonowi. Anglik po swoim pierwszym tryumfie zgolił swoją charakterystyczną brodę w wyniku zakładu z Rogerem Penske. Nie tylko on wygrał tu swoje pierwsze Grand Prix. Wyścig często przynosił niespodziewane rozstrzygnięcia.

Vittorio Brambilla odniósł tu swoje jedyne zwycięstwo. W sezonie 1975 podczas deszczowego wyścigu pokonał Nikiego Laudę i Jamesa Hunta. Przekraczając linię mety wpadł w poślizg celebrując zwycięstwo i rundę honorową odbył poważnie uszkodzonym samochodem.

Alan Jones wywalczył tu w sezonie 1977 pierwszą wygraną dla siebie i jedyną w historii dla zespołu Shadow. Było to zaskoczeniem dla organizatorów, którzy nie przygotowali odpowiedniego hymnu.

Elio de Angelis wygrał swoje pierwsze Grand Prix w sezonie 1982, po niesamowitym finiszu. Po trzymającej w napięciu walce na ostatnich okrążeniach pokonał Keke Rosberga zaledwie o ułamek sekundy.

Austriak wygrał tu tylko raz. Niki Lauda wielokrotnie startował jako faworyt, ale upragnione zwycięstwo przed własną publicznością odniósł dopiero w sezonie 1984.

Alain Prost jest jedynym zawodnikiem, który wygrał trzy razy na starym Osterreichringu, w latach 1983, 1985 i 1986

Tor przez lata był żelaznym punktem kalendarza. Kierowcom dawał niezapomniane doznania, ale wzbudzał też przerażenie. Zabezpieczenia trasy były znacznie poniżej standardów i już w późnych latach siedemdziesiątych tor był jednym z najniebezpieczniejszych w F1.

Szczególnie niebezpieczny był zakręt Bosch, szybki zakręt, bez żadnej strefy bezpieczeństwa, na końcu prostej, gdzie samochody z silnikami turbo osiągały 330 km/h. Był jednym z trzech szybkich łuków, na których barierki stały tuż przy krawędzi toru.

Na innych fragmentach toru barierek brakowało w ogóle, publiczność była oddzielona od bolidów tylko wałem ziemi. W sezonie 1982 Riccardo Patrese zatrzymał się właśnie na takim wale, za którym stali kibice. Andrea de Cesaris trzy lata później w spektakularny sposób rozbił na podobnym nasypie swój bolid. Brakowało żwirowych poboczy, samochód mógł za to zniknąć w zbożu, które rosło tuż obok trasy.

Innym charakterystycznym problemem były kraksy na starcie, które zdarzały się regularnie na bardzo wąskiej i otoczonej barierkami prostej startowej. Gdy któryś z zawodników spóźnił start, bardzo trudno było go ominąć.

Po wyścigu w 1987, kiedy Stefan Johansson podczas treningu zderzył się z jeleniem, a wyścig dwa razy przerywano po starcie, po dwóch ogromnych kraksach, ostatecznie zrezygnowano z przestarzałego toru.

Wersja Hermanna Tilke zadebiutowała w sezonie 1997 pod nazwą A1-Ring. Dwa lata później tor był świadkiem wspaniałej pogoni Miki Hakkinena i włączenia się Eddiego Irvine’a do walki o mistrzostwo.

Hakkinen wygrał na A1-Ringu dwa razy, podobnie Michael Schumacher. Jego zwycięstwo w sezonie 2002 było jednak bardzo kontrowersyjne, ponieważ jego zespołowy partner Rubens Barrichello oddał mu zwycięstwo na ostatnim zakręcie. Schumacher został wygwizdany, ale rok później wygrał znowu. Tym razem było to zasłużone zwycięstwo. Niemiec zdołał wygrać, pomimo tego, że jego samochód zapalił się na moment podczas tankowania.

Mimo że wyścig zwykle dostarczał emocji, po sezonie 2003 zniknął z kalendarza. Powrócił w sezonie 2014 dzięki pieniądzom Red Bulla.

Na początku ery hybrydowej charakterystyka toru sprawiała, że przewagę na nim zawsze miał Mercedes, który wygrał cztery pierwsze wyścigi po powrocie toru do kalendarza. Dwa razy wygrywał Nico Rosberg, po razie Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Jednym z najbardziej pamiętnych momentów w walce między Hamiltonem i Rosbergiem była ich kolizja na ostatnim okrążeniu Grand Prix Austrii w sezonie 2016.

Dwa lata później Mercedes w końcu przegrał w Austrii, po tym jak obaj jego zawodnicy wycofali się z powodu awarii, co zdarzyło się po raz pierwszy od powrotu marki do F1 w sezonie 2010. Wygrał Max Verstappen dla, dotąd nie najlepiej radzącego sobie na swoim domowym torze, Red Bulla.

Niespodziewanie rok później Verstappen wygrał znowu, po walce do końca z Charlesem Leclerkiem. Było to pierwsze zwycięstwo samochodu z silnikiem Hondy po ich powrocie do F1 w 2015 roku.

W opóźnionym przez pandemię sezonie 2020 Red Bull Ring stał się pierwszym torem w historii F1, na którym rozegrano dwa wyścigi Grand Prix w tym samym sezonie.

Harmonogram weekendu

Trening 1: piątek o 13:30

Kwalifikacje: piątek o 17:00

Trening 2: sobota o 12:30

Sprint: sobota o 16:30

Wyścig: niedziela o 15:00

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze