„Wszystko albo nic” – autobiografia Kevina Magnussena

Kariera Kevina Magnussena w Formule 1 jest bardzo barwna, ale w większość z chwil spędzonych w niej jest pełna żalu i przykrych sytuacji. Wszystko opisał w autobiografii pod tytułem „Wszystko albo nic”, która w listopadzie 2021 roku miała swoją premierę w Danii i liczy 288 stron.

Praca w McLarenie

Kariera Magnussena mogła rozpocząć się wcześniej, bo w sezonie 2008, kiedy to miał w wieku 16 lat przetestować samochód Formuły 1, ale nie na taki test nie zgodził się jego ojciec, ponieważ – wtedy – nie słyszało się o tak młodych kierowcach w samochodzie Formuły 1. Do F1 trafił dzięki Matinowi Whitmarshowi, któremu przypisuje swoją karierę. Młody Kevin został wówczas Juniorem McLarena razem z Alexem Albonem, Nyckiem de Vriesem oraz Stoffelem Vandoornem. Pomimo ogromu pracy wykonanego w symulatorze – razem ze Stoffelem w sezonie 2013 – zespół nie wykorzystywał ich pomysłów czy rozwiązań, ponieważ McLaren uważał, że źle by to wpływało na obecnych kierowców oraz na ich image. Przypomnijmy, że etatowymi kierowcami byli wówczas Sergio Perez o raz Jenson Button.

Magnussen opisał również sposób, w jaki McLaren kontrolował swoich juniorów i jakie musieli wykonywać zadania. Każdego poranka musieli wypełniać specjalny formularz, w którym opisywali to, jak sobie radzą fizycznie, psychicznie oraz musieli również opisywać szczegółowo swój poziom energii. Do tego wykonywali różnego rodzaju testy fizyczne i pokazywać zdjęcia wszystkich swoich posiłków. Duńczyk miał okazję wyrwać się z zespołu dzięki Whitmarshowi, który sporządził dla niego umowę na sezon 2014 w barwach zespołu Force India. Całość anulował Ron Dennis, zatrudnił Magnussena, a samego Martina Whitmarsha zwolnił dzień później. Po tym jak zdobył trzecie, a koniec końców drugie miejsce w Grand Prix Australii w sezonie 2014 otrzymał od swojego pracodawcy dodatkowe 200 000 dolarów premii.

Duńczyk nie szczędzi w autobiografii pochwał w kierunku Jensona Buttona, który znakomicie reagował na okoliczności, był ekspertem w dziedzinie F1 i wydobywał wszystko, co było w jego zasięgu i umiejętnie wykorzystywał każdą nawet najmniejszą okazję. Pomimo dobrego rozpoczęcia sezonu 2014, zespół był w złym nastroju, ponieważ wszyscy czuli, że byli czołową drużyną, która powinna mieszać na czele stawki, a jedyną osobą, która zdawała sobie sprawę z realiów był Jenson Button.

Jednak Brytyjczyk nie był faworytem do pozostania w zespole. Magnusen otrzymał 7 głosów – podczas spotkania dyrektorów, w tym od Rona Dennisa – a Jenson tylko dwa, ale te dwa był decydujące: jeden pochodził od Mansoura Ojjeha, a drugi od Funduszu inwestycyjnego, który był własnością rządu Bahrajnu. Wcześniej Duńczyk mógł zastąpić Felipe Massę w Williamsie, ale szef zespołu Eric Boullier zapewnił go: „Nie szukaj gdzie indziej! Zostaniesz tu!” Po tym głosowaniu Magnussen został bez pracy, a sam Ron Dennis miał go zapewniać, że jak tylko Jenson się nie sprawdzi, wróci w sezonie 2016 albo i nawet w połowie sezonu 2015. Jednak napięcie pomiędzy nim o zespołem zaczynało narastać. Ron Dennis nie pozwolił na podróż do Japonii i uczestniczenie w Super Formule czy nawet w IndyCar, ale nie mógł nawet testować w symulatorze. Pojawiła się również szansa na jazdę w Formule E, ale tutaj również decydującą rolę miał Dennis, który znów zapewnił go o tym, że pojedzie ponownie w McLarenie. Jedną z osób, która naprawdę chciała pomóc Magnussenowi był Matt Bishop, obecny rzecznik prasowy zespołu Aston Martin. Kiedy po jednej suto zakrapianej nocy ktoś złamał Kevinowi nos – pomylono go z kimś innym – Bishop był przy nim i próbował ochronić przed ewentualnymi konsekwencjami ze strony zespołu. Po tym jak Duńczyk złamał rękę na speedwaybike'u, kolejny raz pomógł mu Matt, który przedstawił ten wypadek na rowerze górskim – speedwaybike był zakazany w kontrakcie.

Toksyczna relacja z McLarenem zakończyła się w urodziny Duńczyka, kiedy to otrzymał wiadomość e-mail, że zostaje zwolniony... Po wszystkim, Toto Wolff zaoferował test Mercedesa DTM. Po tym teście otrzymał propozycję jazdy w ich zespole na sezon 2016.

Czasy Renault

Kiedy w 2016 roku Kevin został kierowcą Renault, Cyril Abiteboul powiedział mu, że jest przyszłością tego zespołu. (Podobne słowa Cyril wypowiedział kilka lat później w serialu Netflixa opisując osobę Daniela Ricciardo). Jednak pomimo takich słów, szef francuskiego zespołu nie odzywał się do niego jakby go nie znał i nawet nie mówił „cześć”. W sierpniu 2016 Kevin Magnussen miał poważny wypadek na torze Spa i jak przyznaje w swojej książce odpowiedzialny był za to jego zespół. Renault dodało nowe ulepszenie, które miało zapewnić lepszą przyczepność w zakrętach, jednak Duńczyk nie radził sobie z tym rozwiązaniem i nie mógł go rozgryźć, ale pomimo próśb nie pozwolono mu powrócić do starej specyfikacji. Pierwsze wykorzystanie tego rozwiązania zakończyło się na zakręcie Eau Rouge i wypadkiem o przeciążeniu 47 G.

 

Po sezonie zaproponowano mu przedłużenie kontraktu z francuską stajnią o rok, ale w tym samym czasie Günther Steiner zaproponował mu dwa lata w Haasie. Po tym jak Duńczyk zażyczył sobie podwójna stawkę – niż ta, którą zaproponował Steiner, szef ekipy zgodził się na takie warunki. Zarówno Vasseur jak i Pemane odradzali Kevinowi amerykańską ekipę opisując ją jako „gówniany zespół”. Po tym jak Magnussen poinformował Vasseura, że przechodzi do Haasa, zadzwonił do niego Abiteboul, że Palmer zostaje na kolejny sezon. Magnussen przyznał, że Abiteboul próbował sprawić wrażenie, że to Renault z nim zerwało, ale jak przyznał sam Kevin odpowiedział: „Zerwałem z wami pierwszy”. Po wszystkim Renault rozesłało komunikat prasowy, gdzie było napisane, że ekipa wybrała Palmera i woli go, niż Duńczyka. Po tym jak Magnussen zażartował w jednym z wywiadów, że każdy otrzymał propozycję jazdy – nawet Papież – ekipa zagroziła, że pozwie go za ten komentarz i zakazała dalszych komentarzy na ten temat.

Ostatni przystanek kariery w F1: Haas

„Haas był prosty i bez zbędnych bzdur” – tak opisał swój ostatni zespół F1 Magnussen. „Dużo bardziej chodziło o wyścigi, a mniej o pieniądze i politykę. Był Günther Steiner i Gene Haas i to wszystko”. Duńczyk przyznał, że przez 4 lata używał tego samego siedzenia i nigdy go nie zmieniono, pomimo tego, że siedziało się w nim strasznie i nie pasowało do jego osoby. Magnussen opisał również słynny incydent z Nico Hülkenbergiem i sławny już na cały świat wywiad oraz słowa: „suck my balls”. Magnussen nie rozumie, dlaczego Nico tak poważnie potraktował ich incydent, że musiał aż przerwać Kevinowi wywiad i tworzyć cyrk medialny. Od tamtej pory Nico nie rozmawiał z Duńczykiem.

 

Po incydentach z Alonso i Leclerkiem oraz właśnie z Nico Hülkenbergiem, w mediach przyjęła się opinia, że Kevin „jest złym chłopcem Formuły 1” i powtarzano to przy okazji wielu incydentów Duńczyka. W sezonie 2018 Ferrari zapytało Haasa, czy Kevin mógłby zostać ich „cichym cieniem” w symulatorze, na co amerykańska ekipa wydała zgodę, a samo Ferrari zapytało o jego kontrakt na sezon 2019. Po tym jak Daniel Ricciardo opuścił Red Bulla, ekipa Czerwonych Byków kontaktowała się z nim i pytała, czy interesuje go miejsce w Toro Rosso, które opuścił Pierre Gasly.

W sezonie 2019 Haas miał szybki samochód w kwalifikacjach, ale kiedy przychodził wyścig, tylne opony przegrzewały się i topiły, a zespół nigdy nie doszedł do tego, dlaczego tak się dzieje. Pomimo wydania ogromnej sumy pieniędzy, samochód i jego wydajność pogorszyła się w ciągu sezonu. Kiedy na torze Silverstone doszło do sławnego wypadku z kolegą zespołu, Kevin oraz sam Romain wiedzieli, że winny jest Francuz. Kiedy Steiner krzyczał na nich i obwiniał ich obu Kev pomyślał wówczas: „Nie krzycz na mnie, *****, to wina Francuza”. Duńczyk był wkurzony, że Steiner nie dbał o to, kto jest winny, tylko wszystko generalizował i nie zagłębiał się w sytuację, co w przypadku kierowcy F1, którzy są ambitni i pracują nad każdym najdrobniejszym szczegółem było bardzo denerwujące. Po całym zajściu i „słynnym już trzaskaniu drzwiami”, które znamy z serialu dokumentalnego Jazda o życie, zarówno Steiner jak i Magnussen przeprosili za swoje zachowanie.

 

Grosjean i Magnussen mieli przygody nie tylko na torze. Kiedyś dzielili razem łazienkę i kiedyś Magnussen zapomniał odblokować drzwi i tym samym Francuz nie mógł z niej korzystać. Z czasem relacje Magnussena i Grosjeana się poprawiły, a po wypadku Francuza w sezonie 2020 podczas Grand Prix Bahrajnu Kevin przyznał, że wyścig nie powinien był wznowiony i powinien był zostać odwołany. Po 20 minutach od wypadku Kevin odwiedził swojego kolegę z zespołu, ale pomimo tego, że był na morfinie, śmiał się i żartował, a potem opowiedział o najgorszych sekundach jego życia i o tym, że o mało nie spłonął żywcem we wraku swojego samochodu. Po tym, jak przygoda w Haasie się skończyła, Magnussen nie widział sensu zastępowania George'a Russella w Williamsie. „Ściganie się dla najwolniejszego zespołu z najwolniejszym kierowcą w stawce? Musiałbym pokonać Latifiego o 3 sekundy, a i tak by nikt tego nie zauważył”.

Oprócz opisu kariery Magnussen przyznał również, że „szum wokół kierowcy” ma jedno z ważniejszych znaczeń w Formule 1 i jako przykład podał Pierre’a Gasly’ego, który po degradacji z Red Bulla wygrał wyścig dla Toro Rosso i został gwiazdą. Duńczyk wspomina również, że to działa w obie strony, ale nadal potrzebujesz szybkiego samochodu, aby ktoś się Tobą zainteresował. Po Formule 1 był kierowca Haasa otrzymał propozycję do zespołu IndyCar Chip Ganassi Racing, ale nie chciał finansować swojego fotela. Chciał czystego układu „chcesz dla nas jeździć, oto twoja wypłata”. Pojawiła się również propozycja ścigania w sezonie 2021 dla Formuły E, ale dla Duńczyka nie byłą to żadna opcja: „Jazda elektrycznym samochodem jest lepsza od kopniaka w jaja, ale tylko trochę”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze