Powtórka z rozrywki? – zapowiedź Grand Prix 70-lecia

Grand Prix 70-lecia brzmi jak wyjątkowa impreza, ale, jeśli pogoda nie zaskoczy, fani mogą spodziewać się raczej powtórki scenariusza znanego już z zeszłotygodniowego wyścigu na tym samym torze. Oprócz innych mieszanek opon, nic tego wyścigu od Grand Prix Wielkiej Brytanii nie różni.

Mercedes liczy na dublet

Wydaje się, że można było wymyślić coś, co tak wyjątkowo nazwany wyścig wyróżni, nie zrobiono tego jednak, wobec tego w przewidywaniach najlepiej kierować się tym, co nastąpiło tydzień wcześniej. Podczas pierwszego z dwóch w tym roku wyścigów na Silverstone z toru momentami wiało nudą, ale niespodziewana końcówka zrekompensowała kibicom wcześniejszy brak emocji. Mimo napięcia pod koniec, nie można nie dostrzec faktu, że o ile reszta stawki okazała się dość wyrównana, Mercedes zniszczył konkurencję. Lewis Hamilton wygrał wyścig dosłownie na trzech kołach. O ile problemy z oponami raczej się nie powtórzą, to przewaga Mercedesa z pewnością się utrzyma, co sprawia, że można stawiać na ich podwójne zwycięstwo. Jedynie kolejność czarnych maszyn na mecie jest niewiadomą, ale tutaj też jest zdecydowany faworyt. Hamilton, jak pokazał poprzedni wyścig oprócz klasy, ma też często dużo szczęścia. Bottas go jak dotąd nie ma.

Opony w roli głównej

Pirelli przywozi tym razem bardziej miękki zestaw mieszanek niż w poprzednim tygodniu. Pod koniec ostatniego wyścigu okazało się, że nawet najtwardsza mieszanka (ta która już nie będzie dostępna) ma problem z wytrzymałością na Silverstone. Biorąc pod uwagę to, co stało się tydzień temu, może warto postawić na dwie zmiany opon. Z drugiej strony Romain Grosjean zdołał przejechać na mieszance, która będzie teraz robiła za twardą, prawie 40 okrążeń, a awarie opon na ostatnich okrążeniach mogły być spowodowane odłamkami. Wobec tych wątpliwości przerobiono nieco krawężniki w sekcji Becketts-Chapel, gdzie wielu kierowców zawadzało o trawę oraz przedłużono barierę z opon w Mggots-Becketts, która okazała się za krótka dla Daniiła Kwiata. Jakkolwiek wygląda prawda o zeszłotygodniowych awariach, zarządzanie oponami może okazać się kluczowe, jeśli wyścig odbędzie się na suchej nawierzchni, co jednak w Silverstone nigdy nie jest pewne. Także w nadchodzący weekend są szanse na deszcz.

Zmarnowany potencjał Racing Point

Lance Stroll wypadł ostatnio świetnie w kwalifikacjach, ale znacznie słabiej w wyścigu, co nie jest dla niego charakterystyczne. Pod koniec wyścigu tempem ustępował Danielowi Ricciardo w Renault, co musi niepokoić team. Wiadomo było, że początek sezonu, zanim inne teamy zaczną nadrabiać straty to szansa dla Racing Point. Tymczasem przez rozmaite problemy, mimo że ich samochód jest uważany za trzeci w stawce pod względem tempa, klasyfikacja konstruktorów tego nie odzwierciedla. Podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii ich potencjał nie został w pełni wykorzystany w wyścigu. Teraz będą chcieli się poprawić.

Nico Hulkenberg dostał tydzień temu ogromną szansę zastępując Sergio Pereza, ale tak naprawdę jej nie dostał z powodu awarii silnika tuż przed wyścigiem. Bardzo możliwe, że Perez będzie mógł wrócić już podczas drugiego wyścigu w Silverstone, co dodatkowo umacnia legendę Hulkenberga, jako wyjątkowo pechowego zawodnika.

Albon ma problemy jak Gasly

Alex Albon miał fatalny weekend w Silverstone i liczy na to, że następny ułoży się dla niego lepiej. W zeszłym sezonie Albon był chwalony za to, że poradził sobie znacznie lepiej niż Pierre Gasly, jednak częściowo było to spowodowane lepszą forma samochodu w drugiej części sezonu. W tym roku, kiedy przepaść między Red Bullem a środkiem stawki się zmniejszyła, ma problemy, które przypominają to, co rok temu przechodził Gasly.

W momencie, w którym, zmierzający po zwycięstwo, Albon w otwierającym sezon Grand Prix Austrii napotkał na swojej drodze Lewisa Hamiltona, zaczęły się problemy, które trwają do dzisiaj. Co by było gdyby wtedy Lewis nie wpakował się  w wyprzedzającego go Albona? To fascynujące pytanie, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi. Fakt jest taki, że Alex nie wykorzystał wtedy swojej szansy, nie został pierwszym azjatyckim zwycięzcą w F1, obecnie nie ma ciągle na koncie finiszu na podium i jego nazwisko pada w kontekście rozważań, czy na pewno zasługuje na miejsce w Red Bullu.

Podstawowym problemem Albona, tak jak przedtem Gasly’ego, jest tempo Maxa Verstappena. Gdy ma się utalentowanego partnera zespołowego, zniwelowanie straty do niego zawsze jest bardzo trudne, a nazywanie Maxa utalentowanym, to spore niedopowiedzenie. To ktoś kto ma potencjał by stać się jednym z największych mistrzów w historii. Wobec tego Red Bull może powinien pogodzić się z tym, że, po odejściu Ricciardo, w programie Red Bulla jeszcze długo nie będzie kierowcy, który mógłby dotrzymać kroku Verstappenowi. Jeśli więc zespół nie chce zatrudnić kierowcy spoza programu, może czas przestać stawiać kierowców przed niemożliwym zadaniem, wywierając na nich presję, która jak widać przeszkadza im, zamiast pomagać.

Co się stało z Vettelem?

Po tym jak na Węgrzech Charles Leclerc nie mógł poradzić sobie z samochodem, podczas gdy Sebastian Vettel radził sobie znacznie lepiej, role dramatycznie odwróciły się w Silverstone. Ustawienie samochodu na minimalny docisk, pomogło Leclercowi, natomiast Vettel wyraźnie nie radził sobie z tak ustawionym samochodem. W efekcie Charles zdołał wywalczyć podium, na które w zespole nikt nie liczył i jest na, biorąc pod uwagę możliwości samochodu, doskonałym piątym miejscu w klasyfikacji, podczas gdy Seb jest zaledwie trzynasty.

Pytanie czy za słabym występem Vettela nie stoi brak motywacji. Możliwe, że Niemiec myślami jest ostatnio często gdzie indziej. Możliwe, że priorytetem są dla niego negocjacje z Lawrencem Strollem, dotyczące przyszłorocznych startów w barwach Astona Martina. Nawet jeśli tak jest, z pewnością jego pozycje negocjacyjna wzmocniłyby lepsze wyniki.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze