Wyprawa w nieznane – zapowiedź Grand Prix Francji

Po raz pierwszy w historii F1 kierowcy będą ścigać się trzy weekendy z rzędu. Sezon wchodzi w bardzo intensywną i ważną fazę. Maraton zaczyna się we na dawno nie odwiedzanym przez kierowców torze Paul Ricard.

Pierwsze od dekady Grand Prix Francji jest dla obecnego pokolenia kierowców wyprawą w nieznane. Na nowym układzie toru z nową nawierzchnią, układ sił pozostaje niewiadomą. Walka w czołówce jest coraz bardziej intensywna, a dwóch pretendentów do tytułu dzieli tylko punkt. Jednocześnie za kulisami toczą się ważne rozmowy dotyczące przyszłości.  

Czas na odpowiedź Hamiltona

Po tym jak Red Bull prezentował się bardzo dobrze na szybkim torze w Kanadzie, a różnice w czasach kwalifikacji między pierwszą szóstka były mniejsze niż 0,4 sekundy, coraz trudniej przewidywać wyniki kolejnych wyścigów. Rywalizacja jest bardzo zacięta, ale we Francji należy spodziewać się odpowiedzi Lewisa Hamiltona na zwycięstwo Sebastiana Vettela w Kanadzie. Lewis miał tam bardzo trudny weekend i Vettel wygrał pewnie na jego ulubionym torze. Hamilton jak dotąd rozczarowuje w tym sezonie. Trzy wyścigi na torach gdzie istotna jest moc, ostatni z nich na Silverstone, to idealny moment, by odwrócić złą tendencję i zawiesić wysoko poprzeczkę Vettelowi i Ferrari.

Coraz ciekawiej za kulisami

Sezon wchodzi w fazę kiedy kibiców emocjonują nie tylko wydarzenia na torze, ale też to, co dzieje się za kulisami. W ostatnim tygodniu wydarzyło się wiele. Red Bull zmienił po dwunastu latach dostawcę silników i na dwa następne sezony związał się z Hondą. Jest to spore ryzyko ze strony teamu i nie wiadomo czy skłoni to Daniela Riccardo do pozostania w zespole czy wprost przeciwnie. Nie jest też pewne czy Mercedes i Ferrari naprawdę są skłonne zaangażować Australijczyka, mając dobre alternatywy w postaci odpowiednio Valtteriego Bottasa i Charlesa Leclerca, kierowców bardziej akceptowalnych dla liderów obu zespołów. Za to wiadomo, że Ricciardo bardzo chciałby pozyskać McLaren, co z kolei pod znakiem zapytania stawia przyszłość  Fernando Alonso. Hiszpan wygrał właśnie dwudziestoczterogodzinny wyścig w Le Mans. Sprawia to, że do skompletowania potrójnej korony potrzebne mu tylko zwycięstwo w Indianapolis 500. Jeśli połączyć to z planami wejścia do IndyCar przez McLarena, zablokowaniem rozmów innych teamów z Lando Norrisem, oraz wspomnianymi już zakusami na Ricciardo wszystko zaczyna układać się w logiczną całość i sugeruje odejście Alonso do IndyCar. Wszystkie te spekulacje nasilą się w nadchodzących tygodniach i pewnie zdominują też zakulisowe rozmowy podczas Grand Prix Francji.

Nowy stary tor

Tor Paul Ricard był czternaście razy gospodarzem Grand Prix Francji, zanim na początku lat dziewięćdziesiątych ustąpił miejsca Magny-Cours. Dla tej generacji zawodników (i samochodów) jest jednak obiektem zupełnie nowym.

Układ toru pozostał od początku niemal niezmieniony, choć przeprofilowano niektóre zakręty. Najbardziej istotną zmianą w nowym układzie toru jest szykana na środku legendarnej, liczącej 1.8 km, prostej Mistral. Szykana ta nie wywołała entuzjazmu kibiców, ale może stanowić najlepsze miejsce do wyprzedzania. Jest poprzedzona jedną z dwóch stref DRS, druga mieści się na prostej startowej. Pierwszy zakręt został przed tegorocznym wyścigiem przeprofilowany. Wymusza teraz ostrzejsze hamowanie i ma być drugim miejscem dogodnym do wyprzedzania.  Czy rzeczywiście da się tu wyprzedzać, pokaże dopiero wyścig.

Obecny układ toru jest mieszanką prostych oraz odcinków zdominowanych przez wolne zakręty. Jedynym naprawdę szybkim łukiem, jaki pozostał na torze jest zakręt 10, znajdujący się na końcu drugiej części prostej Mistral. Można go pokonać na pełnym gazie przy prędkości około 290km/h, co czyni go jednym z najszybszych w F1.

W czasie nieobecności w F1 Paul Ricard stał się torem używanym głównie do testów i właśnie z myślą o testach przeszedł pod koniec lat dziewięćdziesiątych przebudowę. To co zrobiło z Paul Ricard idealny tor testowy, nie czyni z niego idealnego obiektu do wyścigów. Chodzi o wyasfaltowane pobocza. Z tego powodu niektórzy kierowcy i wielu kibiców wyrażają się niepochlebnie o torze, na którym kierowcy nie ponoszą niemal żadnych konsekwencji za błędy.

Nowa nawierzchnia

Tor ma świeżo położoną nową nawierzchnię, która, podobnie jak to było w Barcelonie, powinna zapewniać bardzo dobrą przyczepność, jednocześnie nie zużywając nadmiernie opon. W Barcelonie na takiej nawierzchni świetnie radziły sobie Mercedesy.

Pirelli przywozi tym razem zestaw: miękkie, super miękkie, ultra miękkie. Najpopularniejsza będzie z pewnością ta ostatnia, choć zawsze szukający alternatywnych strategii Red Bull wyposażył swoich zawodników w trzy zestawy opon miękkich, w porównaniu z jednym u Vettela i Hamiltona.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze