Ardeńskie klimaty – zapowiedź Grand Prix Belgii

Czterotygodniowa przerwa wakacyjna w Formule 1 dobiega końca. Od 2010 roku miejscem wznowienia walki o tytuły mistrzowskie jest belgijski tor Spa-Francorchamps, który należy do najstarszych i najpopularniejszych w kalendarzu.

Zaprojektowany w 1920 i funkcjonujący od 1922 roku obiekt początkowo składał się z lokalnych dróg, by stopniowo przekształcić się w całkowicie permanentny tor wyścigowy. Pierwszy wyścig z cyklu Grand Prix odbył się tu w 1925 roku, a w Formule 1 Spa-Francorchamps było obecne od samego początku, choć z przerwami – 10 razy wyścig Grand Prix Belgii rozgrywano w Zolder, a dwukrotnie w Nivelles.

Od czasu pierwszego Grand Prix F1 w Spa, tor zmieniał swoją konfigurację aż dziesięciokrotnie, tracąc ponad połowę swojej oryginalnej długości. Obecny układ liczy 7,004 km i jest w użyciu od 2007 roku.

Jedną niezmienną pozostaje lokalizacja obiektu w malowniczych Ardenach. Nierzadko wyścigi odbywały się tutaj w mieszanych warunkach, lecz tym razem aura powinna oszczędzić kierowców w trakcie niedzielnej walki na dystansie 44 okrążeń.

Rywale wracają do walki

Tegoroczny sezon to historia rywalizacji Ferrari i Sebastiana Vettela z Mercedesem i Lewisem Hamiltonem – ta dwójka przyjeżdża do Spa na dwóch pierwszych miejscach w klasyfikacji generalnej, a różnica między nimi wynosi 14 punktów.

Vettel wygrał ostatni wyścig na krętym torze Hungaroring, który zdecydowanie różni się swoją charakterystyką i poziomem wykorzystywanego docisku od szybkiego Spa-Francorchamps. Według większości obserwatorów, przewagę powinien mieć tu Mercedes. Szef niemieckiej ekipy Toto Wolff przestrzega jednak przed przyznawaniem pucharów przed startem wyścigu: „Na papierze ten tor wydaje się nam pasować, bo kładzie kluczowy nacisk na efektywność aerodynamiczną. Pochopne wnioski mogą się jednak zemścić – widzieliśmy w tym sezonie już zbyt wiele przypadków, kiedy to balans sił zmieniał się z wyścigu na wyścig”.

Słowa Wolffa wydają się być potwierdzone przez Vettela, który twierdzi że Ferrari zidentyfikowało słabe obszary swojej tegorocznej konstrukcji i dąży do ich wyeliminowania: „Niektórzy kierowcy czują się lepiej na poszczególnych torach i podobnie jest z samochodami. Ciągła zmiana równowagi nie jest jednak naszym celem – chcemy być najszybszymi na każdym obiekcie. Nie doszliśmy jeszcze do tego poziomu, ale zrozumieliśmy, czego potrzeba w naszym aucie”.

Planom Mercedesa i Ferrari chce przeszkodzić zespół Red Bull Racing, którego kierowcy wygrali aż połowę z ostatnich sześciu wyścigów w Spa-Francorchamps. Choć w erze hybrydowej austriacka ekipa nie radziła sobie najlepiej na torach premiujących auta o mocnych silnikach, to może się zmienić za sprawą poprawek przygotowanych przez Renault.

Walka w środku stawki będzie toczyć się pomiędzy zespołami Force India, Haas, Toro Rosso i Williams, który ma nadzieję na powrót do formy po fatalnym początku sezonu. Skład brytyjskiej ekipy zostanie wzmocniony przez Felipe Massę, który powróci na tor po zostawieniu za sobą problemów zdrowotnych, które uniemożliwiły mu start na Węgrzech.

Pirelli wybiera miękkie opony

Wyłączny dostawca opon F1 Pirelli wybrał na najbliższy wyścig opony z trzech najbardziej miękkich mieszanek – „purpurowe” ultramiękkie, „czerwone” supermiękkie i „żółte” miękkie. Stanowi to zmianę w stosunku do poprzedniego roku, kiedy to najszybszą opcją była mieszanka supermiękka. Bardziej przyczepne opony kwalifikacyjne powinny świetnie pasować tegorocznym większym autom F1, które poruszają się szybciej w zakrętach. Nie jest zatem wykluczone, że poprawiony zostanie kwalifikacyjny rekord toru 1:44,503, ustanowiony w 2009 roku przez Jarno Trulliego.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze