Audi na czele, zaskakujący zwrot w GTE-Am

Dwa Audi prowadzą na godzinę przed końcem wyścigu FIA WEC w Brazylii. Nieco ponad godzinę przed metą, fatalna awaria wyeliminowała z walki prowadzącego w GTE Am Aston Martina.

Kolejne dwie godziny obyły się bez incydentów takich, jak w pierwszej połowie wyścigu – jednak nie stroniły od wydarzeń, które z pewnością zostaną zapamiętane jako centralne punkty rundy na Interlagos. Pierwsze z nich to sytuacja, w której podczas wyjazdu z alei serwisowej, od Audi odpadło niedokręcone koło – a po odbiciu się od barierki, wpadło przed jego tylnie skrzydło. Jadący Audi Loïc Duval musiał przez to przejechać okrążenie z trzema kołami i czwartym na nadwoziu – ale ani to, ani też nałożone później na niego kary nie zmieniły jego pozycji w stawce. Zupełnie zmieniła się za to sytuacja w kategorii GTE Am, gdzie w spokojnie prowadzącym Aston Martinie nr 95, nagle urwało się koło, uszkadzając układ hamulcowy – i w konsekwencji eliminując samochód z walki. W pozostałych kategoriach, interesująco wyglądała rywalizacja o drugie miejsce w LMP2, gdzie taktycznie walczyły ze sobą ekipy OAK i PeCom – a ciągły, bezpośredni pojedynek toczyli liderzy kategorii GTE Pro.

Mimo już dwóch pit-stopów więcej, na początku czwartej godziny Audi wciąż o prawie minutę przeważało nad Lolą ekipy Rebellion. Wtedy też, kierowców zmienili Loïc Duval i Benoît Tréluer – a gdy do boksów zjechała Lola, za jej kierownicą zasiadł Mathias Beche. Do nietypowego incydentu z kołem doszło pod koniec czwartej godziny, 40 minut później Audi musiało przez to na minutę karnie zatrzymać się w boksach – a jakby tego było mało, kolejne pół minuty kary otrzymało za zbyt szybką jazdę w alei serwisowej. Wtedy też, przewaga załogi nr 2 nad Lolą zmniejszyła się niemal do zera – jednak gdy jadący nią już Nicolas Prost zjechał na swój pit-stop, Audi ponownie było drugie z przewagą ponad minuty.

W LMP2 coraz bardziej wyraźna była za to taktyczna rywalizacja między OAK Racing i PeCom. Zaliczający mniej pit-stopów kierowcy prototypów nr 24 i 35, wkrótce zaczęli regularnie wychodzić przed zespół z Argentyny – choć ten nie dawał za wygraną. Prowadzenie pewnie utrzymywała za to ekipa G-Drive – w której dopiero w połowie wyścigu, Mike’a Conwaya zastąpił Roman Rusinow. Półtorej godziny przed metą, Rosjanina zmienił John Martin – i najprawdopodobniej to on dojedzie już do mety, bardzo możliwe, że jako zwycięzca LMP2. Wracając do rywalizacji o drugie miejsce – przez kolejną godzinę, w PeCom jechał Pierre Kaffer – a w OAK Martin Plowman i Alex Brundle, coraz dłużej pozostając przed Kafferem między ich pit-stopami. W godzinie piątej, w OAK pojawili się Olivier Pla i Bertrand Baguette, w PeCom powrócił Nicolas Minassian – a różnica między nimi wynosiła nieco ponad pół minuty. I wtedy, awaria w prototypie nr 24 zmusiła Pla do zjazdu do boksów – a Minassian stracił jednego z konkurentów, teraz zmuszony do walki już tylko z załogą nr 35.

Najbardziej interesująca mogła wydawać się sytuacja w kategorii GTE Pro – tu, praktycznie przez całe dwie godziny, załoga Aston Martina nr 97 jechała tuż za prowadzącymi Włochami z AF Corse nr 51. Sytuacji nie zmieniały jednak nawet pit-stopy, na które nieco wcześniej zjeżdżała ekipa brytyjska – i na godzinę przed metą, Bruni wciąż minimalnie prowadził. Stratę powyżej okrążenia mieli już kierowcy dwóch Porsche, które jednak mogły spokojnie dojechać do mety na miejscach 3. i 4. – gdyż innych przeciwników już po prostu nie mieli.

Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że wyścigi długodystansowe mają swoje zasady – a dowodem tego jest to, co stało się w kategorii GTE Am. Przez kolejne dwie godziny wydawało się, że Duńczycy z Aston Martina spokojnie dojadą do mety, Brytyjczycy z drugiego Vantage GTE zajmą miejsce drugie – i tylko trzecie będzie polem bitwy między załogami 8Star i Proton Competition, które raz po raz zmieniały się miejscami. Nieco ponad godzinę przed metą, niespodziewanie od prowadzącego Aston Martina odpadło jednak tylnie prawe koło – a jak się okazało, uszkodzony był także układ hamulcowy, przez co pojazd musiał pozostać poza torem. Nagle okazało się, że Duńczycy wyjadą z Brazylii  z niczym – a Aston Martin będzie mógł się cieszyć tylko z triumfu załogi nr 96 – o ile oczywiście nie dojdzie do kolejnych zaskakujących zwrotów… 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze