Porsche coraz bliżej, Audi ma problemy!

Porsche zmierza po swoje siedemnaste zwycięstwo w Le Mans. Na dwie godziny przed metą, Audi ma kolejne problemy z pojazdami.

Tego mało kto się spodziewał – ale pod koniec wyścigu to nie Porsche czy Toyota, ale właśnie Audi ma największe problemy ze swoimi samochodami. Kolejne wizyty w boksach oddalają je od kolejnego zwycięstwa – a przybliżają je ekipie, która ma ich na koncie najwięcej. Coraz bliżej zwycięstwa  jest również ekipa KCMG, mimo kolejnych "wpadek" – za to ciekawie jest w klasie GTE Pro, gdzie Corvette i Ferrari wciąż walczą.

W klasie LMP1, przedostatnie dwie godziny wyścigu przyniosły dwa oblicza Audi. Z jednej strony, główny przeciwnik Porsche zaczął działać, m.in. zaliczając niesamowite czasy okrążeń, na czele z nowym rekordem André Lotterera, 3:17.476 – z drugiej, pojawiły się jednak problemy, przede wszystkim w czołowym dotychczas pojeździe nr 9. Wskutek kłopotów z napędem hybrydowym, Audi musiało kilkakrotnie pojawić się w boksach – a czołowym przeciwnikiem 919-stek stała się mistrzowska załoga nr 7. Niestety, Porsche wciąż były daleko, na dwie godziny przed końcem liderujący Earl Bamber mając przewagę ponad 2 okrążeń – i powoli stawało się jasne, że po 17 latach, to znów marka z Zuffenhausen zdobędzie prestiżowe trofeum na Pętli de la Sarthe.

Po podobne trofeum jechał również prototyp Oreca 05 ekipy KCMG – prowadzący od startu prototyp LMP2 miał szansę zostać pojazdem, który swoją pozycję utrzymał w praktyce przez całe 24 godziny. Okrążenie przewagi nad konkurentami, na 2 godziny przed końcem wyścigu było już poważną różnicą – a co więcej, strata załogi Jota do drugiego G-Drive wyraźnie się zmniejszała, brytyjska ekipa widocznie dążąc do przejęcia drugiej lokaty. Na trzy godziny przed metą, Mitch Evans był już tylko 10 sekund za Samem Birdem, który nieco wcześniej zmienił Romana Rusinowa – Bird jednak nie dopuścił do zmiany i w kolejnej godzinie zaczął przewagę zwiększać.

W klasie GTE Pro, obecność Gianmaria Bruniego w Ferrari nr 51 zaowocowała powrotem załogi na pozycję lidera – Włoch od tego czasu wyraźnie oddalał się od Jordana Taylora z Corvette. Co więcej – na trzecie miejsce awansowała druga Italia ekipy AF Corse, gdyż problemy z pojazdem ściągnęły do boksów Porsche Richarda Lietza – Ferrari nr 71 mogło już powoli cieszyć się ze zdobytej pozycji. Gdy jednak miejsce Bruniego zajął Toni Vilander, przewaga lidera znów zaczęła topnieć i w połowie godziny dwudziestej drugiej, Corvette ponownie traciła do Ferrari tylko kilkanaście sekund.

Podobnie, jak w LMP2, po zwycięstwo w swojej klasie zmierzał również lider klasy GTE Am, Aston Martin nr 98 – ten, wskutek błędu Wiktora Szajtara, jeszcze bardziej oddalił się od Ferrari nr 72. Załoga SMP obecnie musiała uważać, gdyż kolejny taki błąd mógł kosztować ją podium 24h Le Mans – mniej, niż okrążenie, traciły do niej zarówno Porsche od Dempsey-Proton, jak i Ferrari od Scuderia Corsa. Załogi te walczyły jak na razie o najniższy stopień podium, trzy godziny przed końcem wyścigu Towsend Bell ścigając Patricka Longa – niestety, pojedynek ten zakończył się błędem podczas ataku, wskutek którego Bell wpadł w poślizg i stracił kilkanaście cennych sekund. 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze