Kuba Giermaziak walczy w Le Mans - do mety 6 godzin

Po osiemnastu godzinach rywalizacji ekipa Kuby Giermaziaka zajmuje dziesiątą pozycję w klasie podczas legendarnego wyścigu 24h Le Mans. Ferrari 458 Italia poza drobnymi problemami spisuje się bez zarzutu.

Polak rozpoczął zmagania na torze w Le Mans już w sobotę i ma za sobą pierwszą zmianę za kierownicą swojej maszyny. Tempo było dobre, choć - jak później przyznał - mogło być nieco szybsze przy innym doborze ciśnienia opon. Ekipa dokonała pewnych poprawek, co pozwoliło zespołowi na kręcenie bardzo dobrych czasów. Dzięki temu JMW Motorsport awansował na szóstą lokatę.

Pech przydarzył się tuż po półmetku rywalizacji, kiedy to Ferrari zespołu Kuby Giermaziaka uległo zapłonowi podczas rutynowego tankowania. Pożar nie był poważny. Mechanicy szybko go ugasili, jednak samochód musiał zostać sprawdzony w garażu. To zepchnęło ekipę na dziesiątą lokatę. Mimo wszystko nikt w zespole się nie poddaje i walka trwa.

Kuba Giermaziak: „Na 6 godzin przed metą jestem zadowolony. Nasze tempo jest naprawdę mocne i bez problemu możemy walczyć z czołową szóstką. Oczywiście szkoda incydentu z pożarem, jednak właśnie takie są wyścigi długodystansowe. Na szczęście nie zakończyło to naszego udziału w tegorocznym Le Mans. Noc to najtrudniejszy moment wyścigu i mamy go za sobą. Mam nadzieję, że do mety uda się utrzymać mocne tempo oraz unikniemy kłopotów. Zmęczenie zaczyna dawać się we znaki, ale jesteśmy dobrze przygotowani i nie sprawia to aż takich problemów. Musimy tylko utrzymać koncentrację”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze