24h Le Mans po 6h – Toyota wciąż prowadzi, zespół Kubicy liderem LMP2

Toyota #7 utrzymała prowadzenie po sześciu godzinach rywalizacji w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, mając 70 sekund przewagi nad rywalami, choć ta wartość zmniejszała się za sprawą odrabiającej straty siostrzanej Toyoty #8. Chaos w LMP2 w trzeciej i szóstej godzinie sprawił, że liderem został zespół Roberta Kubicy - WRT #41.

Hypercar – Toyoty kontrolują tempo na czele

W pierwszej ćwiartce wyścigu Toyota #7 nie miała żadnych problemów i komfortowo znajdowała się na prowadzeniu po sześciu godzinach. W piątej godzinie stratę zaczął odrabiać Brendon Hartley z siostrzanej Toyoty #8, a różnica między hipersamochodami wynosiła w pewnym momencie zaledwie 9 sekund, lecz José María López, który zmienił Kamui Kobayashiego i na oponach typu slick powiększył różnicę nad Toyotą #8, która w zmiennych warunkach zdecydowała się na przejściowe ogumienie Michelin.

Trzecie miejsce zajmowało Alpine #36. André Negrão przejął kierownicę od Nicolasa Lapierre i przejechał solidne trzy stinty, lecz gdy stery objął Matthieu Vaxiviere, francuski zespół miał okrążenie straty do Toyoty w szóstej godzinie.

Z kolei samochody Glickenhaus Racing nie doznawały większych problemów w tym czasie, lecz w klasyfikacji całego wyścigu rywalizowały z prototypami LMP2. Z biegiem czasu stopniowo udawało się jednak przebijać coraz wyżej w stawce zarówno w przypadku #708, jak i #709.

LMP2 – Kosztowny błąd JOTY #38, WRT wykorzystuje chaos pod koniec szóstej godziny

JOTA #38 znajdowała się dość komfortowo na prowadzeniu w klasie LMP2, jednak pod koniec trzeciej godziny Anthony Davidson obrócił się i utknął w żwirze, z tego powodu jedno okrążenie do rywali i spadek na 19. lokatę. Po tym incydencie na pozycję lidera wysunął się G-Drive #26, lecz w piątej godzinie pierwsze miejsce objęła druga JOTA #28 dzięki dobrej jeździe Toma Blomqvista. Dwie kary nałożone na tę ekipę z powodu przekroczenia przepisów na wjeździe do alei serwisowej, a następnie z powodu błędu podczas procedury samochodu bezpieczeństwa, spowodowały spadek w dół stawki LMP2.

Przez moment prowadzenie objął prototyp zespołu United Autosports USA #23 po serii pit stopów w piątej godzinie, lecz w trakcie szóstej godziny powrócił deszcz, który wywrócił kolejność do góry nogami.

Najpierw Frits van Eerd z ekipy Racing Team Nederland obrócił się i wypadł w żwir, przez co w klasie Pro-Am prowadzenie objął Realteam #70 z Normanem Nato na czele. Następnie United Autosports zaliczył horror po tym, jak dwa z trzech wystawianych w Le Mans samochodów odniosło uszkodzenia. Manuel Maldonado w prototypie #32 utracił kontrolę na hamowaniu do szykany Dunlopa i uderzył w siostrzane #23 kierowanym przez Paula di Restę. Di Resta był w stanie powrócić na tor po odbyciu obowiązkowych napraw, jednak spowodowało do spadek na 12. miejsce w klasie.

Dosłownie sekundy później na dojeździe do zakrętów Porsche doszło do kolizji Franco Colapinto z G-Drive Racing #26 oraz Sophii Flörsch z żeńskiego zespołu Richard Mille Racing Team w prototypie oznaczonym numerem 1. Następnie Niemka podczas próby powrotu na tor stanęła w poprzek linii wyścigowej, gdzie została uderzona przez Toma Cloeta z Racing Team India Eurasia #74. Po nieudanej próbie ponownego uruchomienia prototypu, ekipa Richard Mille ostatecznie musiała przedwcześnie zakończyć udział w 24h Le Mans.

Po neutralizacji samochodami bezpieczeństwa, prowadzenie objął Panis Racing #65 Julienem Canalem za kierownicą, lecz pod koniec szóstej godziny liderem został zespół Roberta Kubicy, WRT #41, w którym za kółkiem znajdował się Louis Delétraz.

Polski zespół Inter Europol Competition uniknął dramatów i był w stanie awansować na piąte miejsce w klasie LMP2.

LMGTE Pro – zacięty pojedynek Ferrari o prowadzenie

W drugiej i trzeciej godzinie w emocjonującą walkę o prowadzenie w swojej klasie zaangażowane były oba Ferrari zespołu AF Corse. Daniel Serra z Ferrari 488 GTE Evo #52 oraz Alessandro Pier Guidi z siostrzanego Ferrari #51 aż trzykrotnie na jednym okrążeniu zmieniali się pozycją lidera. Niedługo później Serra był w stanie odjechać od Pier Guidiego na kilka sekund, jednak samochód bezpieczeństwa, który wyjechał w czwartej godzinie, zniwelował przewagę.

Przed drugą neutralizacją Ferrari #52 z Samem Birdem za kierownicą zostało jednak uderzone przez Brendon Iribe’a z Inception Ferrari #71. W wyniku tego #51 było w stanie objąć prowadzenie.

Porsche #92 skutecznie odrabiało straty po kilku incydentach z pierwszej godziny wyścigu i plasowało się na trzeciej pozycji w klasie.

Corvette Racing #63, za kierownicą której znajdował się Jordan Taylor, było w stanie wysunąć się na prowadzenie na początku piątej godziny dzięki wykorzystaniu slow zone na swoją korzyść i odbycie pit stopu, lecz wkrótce samochód spadł na czwartą lokatę po kolejnej turze w alei serwisowej, zaś po raz pierwszy za kierownicą znalazł się Nicky Catsburg.

LMGTE Am – potężny wypadek Astona Martina #98 w Indianapolis

Na prowadzeniu w tej klasie po sześciu godzinach plasował się zespół TF Sport z samochodem Aston Martin #33 dzięki solidnym przejazdom ze strony Felipe Fragi i Dylan Pereiry.

Przez pewien czas na czele znajdowały się dwa Astony Martiny, jednak drugi samochód brytyjskiego producenta, oznaczony z numerem #98, uległ potężnemu wypadkowi na dojeździe do zakrętu Indianapolis. Marcos Gomes, który znajdował się wówczas za kierownicą, otrzymał na miejscu pomoc ze strony lekarzy, jednak w centrum medycznym na szczęście nie stwierdzono żadnych kontuzji.

Po tym wypadku na drugie miejsce awansowała ekipa Cetilar Racing wystawiająca Ferrari 488 GTE Evo #47, jednak z powodu utraty lusterka i podjęciu decyzji o wymianie całych drzwi, dłuższy serwis spowodował stratę.

W piątej i szóstej godzinie na prowadzeniu w klasie wciąż znajdował się TF Sport #33, zaś drugie miejsce należało do AF Corse #83 z Alessio Roverą na pokładzie. Trzecia lokata należy z kolei do Kessel Racing #57, zaś kierownicę przejął Mikkel Jensen.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze