Toyota po raz drugi, Signatech, Ferrari i Ford na czele klas

Załoga Toyoty z Fernandem Alonso w składzie po raz drugi z rzędu wygrywa 24h Le Mans. Niespodzianką jest triumf ekipy Keaton Racing w Fordzie w klasie GTE Am.

Teoretycznie jeden z najmniej interesujących wyścigów ostatnich lat okazał się być jednym z bardziej przyciągających uwagę. Choć zwycięzca był przewidywalny, rywalizacja za nim dostarczyła sporo emocji, i to nawet w klasie LMP1. Ozdobą wyścigu były jednak przede wszystkim rywalizacje w klasach LMP2 i GTE Pro, a wisienkami na torcie niespodzianka na czele klasy GTE Am oraz udział polskiego zespołu w rywalizacji.

Zgodnie z oczekiwaniami, Toyoty nie miały konkurentów w walce o zwycięstwo. Dwie TS050 nie zaliczyły tym razem także większych usterek, co najwyżej chwilowe awarie skutkując zmianą lidera. Po ośmiu takich zmianach na prowadzeniu, ostatnia wyprowadziła na czoło załogę Fernanda Alonso, która ponownie mogła przez to cieszyć się ze zwycięstwa w prestiżowej batalii.

Podium w wyścigu i klasie LMP1 uzupełnił prototyp #11 od SMP Racing. W przeciwieństwie do konkurencyjnego Rebelliona i kolegów z załogi #17, ta nie miała awarii i nie popełniła większych błędów, czego skutkiem jest pomniejszy puchar 24h Le Mans. Po kilku problemach z pojazdem #3 i fatalnym błędem młodego kierowcy załogi #1, Rebelliony dojechały do mety na miejscach 4-5, ciesząc się jednak z wygranej w klasyfikacji generalnej FIA WEC nad rosyjską ekipą.

Swoją wygraną w klasyfikacji generalnej, zwycięstwem w klasie w 24h Le Mans przypieczętowała załoga #36 od Signatech Alpine. Choć przez większą część wyścigu francuska ekipa musiała uważać na konkurentów, oni tą presję wytrzymali, a ich samochód nie zawiódł. Wygrana Signatech jest tym bardziej godna uznania, że ich czołowymi konkurentami okazali się główni konkurenci w walce o mistrzostwo, załoga DC Racing #38, która zakończyła wyścig na miejscu drugim.

Podium uzupełniła najlepsza w kwalifikacjach załoga TDS Racing #28, która jednak swoje miejsce zawdzięcza w dużej mierze błędowi Pastora Maldonado z DragonSpeed i problemom z silnikiem G-Drive. Sporo problemów, choć mało błędów popełnili też kierowcy polskiej ekipy Inter Europol Competition, która choć ostatnia w klasie, może cieszyć się z obecności na mecie kultowej, arcytrudnej batalii.

Najbardziej interesującą w wyścigu okazała się jednak rywalizacja w klasie GTE Pro. Tu przez długi czas, szansę na zwycięstwo miało nawet dziesięć załóg, stopniowo jednak wyłoniły się z nich cztery: Ferrari #51, Porsche #91 i #93 oraz Corvette #63. Amerykański pojazd odpadł jednak z tej walki, podobnie jak dużo wcześniej odpadła siostrzana C7.R #64 błędu Marcela Fasslera i zderzenia z jednym z pojazdów GTE Am.

W ostatnich godzinach, lekką przewagę wypracowali sobie kierowcy Ferrari, po części wykorzystując problemy Porsche. Ostatecznie ekipa Ferrari i AF Corse mogła po raz pierwszy od 5 lat znów cieszyć się z triumfu w klasie GTE Pro, pokonując dwie załogi 911. Poza podium znalazły się wszystkie cztery Fordy, a do zupełnie nieudanego wyścig mogą zaliczyć Aston Martin i BMW.

W wypadku Corvette #64 ucierpiało także faworyzowane w klasie GTE Am Porsche #88 od Dempsey Proton. Niespodziewanym liderem stał się Ford od Keating Racing, po części dzięki wczesnym zmianom czołowych kierowców. Ben Keating zdołał jednak utrzymać prowadzenie, które do mety dowiózł Jeroen Bleekemolen, w ostatniej godzinie walcząc z Jorgiem Bergmeisterem od Team Project 1.

Ta, dojeżdżając do mety na drugim miejscu, mogła jednak cieszyć się ze zwycięstwa w całej rywalizacji FIA WE w klasie GTE Am. Na podium stanęli także kierowcy Ferrari od JMW Motorsport, wskutek głównie błędów i wypadków nie znaleźli się tam natomiast kierowcy faworyzowanych Porsche  od Dempsey Proton czy Aston Martinów.

Kolejna odsłona wyścigu 24h Le Mans odbędzie się za rok i będzie zwieńczeniem kolejnego sezonu FIA WEC. Ten, w dużej części powracającej do formu do znanej z poprzednich sezonów, rozpocznie się natomiast już 1 września na torze Silverstone.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze