Tegoroczna, 86. edycja wyścigu 24 godziny Le Mans będzie zaledwie jedną z dwóch w trwającym sezonie 2018/2019 Długodystansowych Mistrzostw Świata. Inaczej niż w poprzednich latach, nie będzie to podwójnie punktowana runda, co pozwala skupić się na samej rywalizacji, a nie na jej wpływie na klasyfikację generalną.
Circuit de la Sarthe
Od czasu poprzedniej edycji przebiegający częściowo po drogach publicznych tor uległ nieznacznej modyfikacji – linia startu nie jest już w tym samym miejscu, co linia mety, a przesunięto ją o 145 metrów do przodu. Ma to pozwolić na to, aby cała stawka mogła zmieścić się na prostej startowej w chwili rozpoczęcia wyścigu.
Samo okrążenie zostało skrócone o trzy metry – do 13,626 km – za sprawą przebudowy ostatniego spośród zakrętów Porsche. Poza przemodelowaniem nitki toru, zbudowane zostało nowe pobocze o powierzchni około jednego akra.
LMP1
Pomimo odejścia fabrycznych zespołów Audi i Porsche, stawka czołowej klasy prototypów jest największa od 2012 roku. Spośród dziesięciu zgłoszonych pojazdów, tylko dwa wystawiane przez Toyotę wyposażone są w napęd hybrydowy.
Japoński producent zrezygnował z wystawienia trzeciego prototypu i nieznacznie zmodyfikował swój skład kierowców względem ubiegłorocznej edycji – José María López powrócił do Kamuiego Kobayashiego i Mike’a Conwaya w załodze #7, a w #8 do Kazukiego Nakajimy i Sébastiena Buemiego dołączył Fernando Alonso.
Hiszpan był najszybszym kierowcą podczas oficjalnego dnia testowego, a z prototypami Toyoty przeplatały się auta Rebellion Racing. Szwajcarski zespół korzysta w tym roku z nowego prototypu R13, zbudowanego przez warsztat Oreca. Szczególnie groźna będzie załoga #1, gdzie Bruno Senna połączył siły z byłymi zwycięzcami wyścigu Neelem Janim i André Lottererem. W aucie #3 zasiądą natomiast młode gwiazdy Thomas Laurent, Mathias Beche i Gustavo Menezes.
Niewiadomą jest zespół SMP Racing oraz jego prototypy BR1, zbudowane przez Dallarę. Podczas jedynej dotychczasowej rundy WEC w Spa-Francorchamps rosyjska ekipa zmagała się z problemami technicznymi, a jeden z ich prototypów spektakularnie koziołkował, co wymusiło zmiany w projekcie aerodynamicznym. Od wyścigu w Le Mans Jenson Button dołączy do Witalija Pietrowa i Michaiła Aloszyna w aucie #11, natomiast Stéphane Sarrazin jest mentorem dla Jegora Orudżewa i Matewosa Isaakiana w #17.
Z prototypu BR1 korzysta również prywatny zespół Dragonspeed, który nie miał udanej pierwszej rundy – awaria samochodu doprowadziła do poważnego wypadku, w którym Pietro Fittipaldi złamał nogę oraz kostkę. Pojedynczy samochód wystawia również zespół ByKolles, który posługuje się własną konstrukcją ENSO CLM P1/01 – tam do znanych już Olivera Webba i Dominika Kraihamera dołączył Tom Dillmann.
Najmniejsze nadzieje na końcowy sukces ma zapewne zespół TRS Manor Racing, który z powodów finansowych opuścił pierwszą rundę w Spa-Francorchamps. Dwa prototypy Ginetty nie mają zatem przejechanych żadnych okrążeń w warunkach wyścigowych, a podczas dnia testowego były o 8 sekund wolniejsze od Toyoty oraz Rebelliona.
GTE Pro
Czołowa klasa samochodów GT przyzwyczaiła do ogromnych emocji w trakcie całego wyścigu. W tym roku na starcie pojawi się aż 17 aut – po cztery samochody wystawią Ford i Porsche, trzy będzie miało Ferrari, a po dwa wystawią Corvette, Aston Martin oraz powracające do stawki BMW.
W zespole Porsche największą uwagę zwracać będzie na siebie Gianmaria Bruni, dla którego to pierwszy występ w Le Mans dla niemieckiego producenta. Gwiazdą zespołu Forda będzie powracający po rocznej przerwie Sébastien Bourdais, a barwy Astona Martina zasilił przez zimę Maxime Martin. BMW skorzystało z usług doświadczonych w wyścigach długodystansowych Nicka Catsburga i Alexandra Simsa, a resztę składu uzupełniło swoimi gwiazdami DTM.
Jedną z najciekawszych załóg jest startujące gościnnie Ferrari #52 – dwukrotny zwycięzca wyścigu Toni Vilander będzie ścigać się u boku protegowanego marki Antonio Giovinazziego oraz gwiazdy wyścigów długodystansowych Pipo Deraniego, który w czasie swojej krótkiej kariery na najwyższym poziomie zdążył już wygrać m.in. 24h Daytona oraz dwukrotnie 12h Sebring. Ferrari pozyskało również Daniela Serrę, który wygrał ubiegłoroczny wyścig w swoim debiucie dla zespołu Astona Martina.
Klasa GTE Pro jest zarządzana przez system balansu wydajności BoP. Od czasu oficjalnego testu wprowadzono niewielkie zmiany w parametrach aut i nie jest wykluczone, że kolejna rewizja będzie miała miejsce po zakończeniu kwalifikacji.
LMP2
Po tym jak ubiegłoroczny wyścig został zdominowany przez prototypy Oreca, trójka pozostałych producentów miała okazję zmodyfikować swoje projekty w celu dorównania rywalom. Naprzeciw dziewięciu maszynom francuskiego dostawcy (wliczając Alpine #36) stanie osiem Ligierów oraz trzy Dallary.
Największe zainteresowanie będzie wywoływać start dwukrotnego zwycięzcy Indianapolis 500 Juana Pablo Montoyi, który traktuje tegoroczny występ jako przygotowania do możliwego debiutu w klasie LMP1. Kolumbijczyk zasili zespół United Autosports, a poza nim uwagę będą próbowali na sobie skupić lider mistrzostw Formuły E Jean-Éric Vergne, były zwycięzca w klasyfikacji generalnej Loïc Duval, czy byli kierowcy Formuły 1 Pastor Maldonado i Felipe Nasr.
GTE Am
Klasa dla przynajmniej rocznych samochodów GTE przeznaczona jest dla nieprofesjonalnych zawodników – przepisy nakładają obowiązek startu przynajmniej jednego kierowcy z brązową licencją oraz jednego ze srebrną.
Najczęściej szkolą się oni pod okiem weteranów – to właśnie tutaj w tym roku wystartuje fabryczny kierowca Ferrari Giancarlo Fisichella, a pośród gwiazd można znaleźć też Jörga Bergmeistera, Christinę Nielsen, Jeroena Bleekemolena czy Pedo Lamy’ego.
W środę przed wyścigiem odbędzie się jedyna sesja treningowa oraz pierwsza z trzech sesji kwalifikacyjnych – dwie pozostałe zostaną rozegrane w czwartek. Sam 24-godzinny wyścig rozpocznie się w sobotę o godzinie 15.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.