Pojazd LMP2, Oreca 07 ekipy DC Racing, prowadzi na 3 godziny przed końcem wyścigu 24h Le Mans. Wskutek wycieku oleju, z walki odpadło Porsche #1.
Choć do końca wyścigu pozostały jeszcze trzy godziny, dla klasy LMP1 już można nazwać go jednoznacznie – katastrofa. Po dramatach Toyoty we wcześniejszych godzinach, zaledwie 3,5 godziny przed końcem pech dopadł załogę #1 Porsche, która do tamtej pory samotnie prowadziła z przewagą dochodzącą do 14 okrążeń. Awaria silnika niespodziewanie zatrzymała jednak André Lotterera na prostej Mulsanne, nie pozwalając mu dojechać do boksów nawet tylko za pomocą silnika hybrydowego – mimo prób, czołowe Porsche wkrótce zmuszone było skapitulować. W tym momencie, jedynym pojazdem LMP1 zdolnym do zwycięstwa było Porsche #2, które po pechu w pierwszej części rywalizacji, powoli odrabiało straty do czołowego pojazdu LMP2, teoretycznie mając jeszcze szansę na objęcie prowadzenia w całej batalii.
Gdyby jednak tak się nie stało, na pierwszy w historii triumf pojazdu LMP2 i pierwsze od niemal dwudziestu lat zwycięstwo samochodu innego, niż zrównanego z czołową klasą prototypów, szansę miała załoga DC Racing #38. Jadącemu wówczas Thomasowi Laurentowi sprzyjały problemy, które w ciągu trzech godzin dotknęły oba konkurencyjne Rebelliony. Załoga #31, która po awarii w godzinie osiemnastej pozostawała w boksach przez wiele minut, spadła daleko do tyłu i straciła szanse na podium. Pomniejsze problemy oraz kara za błąd popełniony podczas jednego z pit-stopów spotkały również załogę #13, która, choć utrzymała drugie miejsce w klasie, do lidera traciła już ponad dwa okrążenia. Czołową trójkę uzupełniała załoga #35 od Signatech-Alpine, którą ścigał Alex Brundle w Oreca od DC Racing #37.
W klasie GTE Pro, na okrążeniu lidera wciąż natomiast podążało co najmniej pięć pojazdów, wskutek rutynowych zjazdów na czele zmieniając się przede wszystkim Corvette #63 i Porsche #91. Szanse na podium miał tu jednak także co najmniej jeden Aston Martin, Ferrari oraz dwa Fordy, trzeci podążając ze stratą niewiele ponad okrążenia – co, biorąc pod uwagę wydarzenia z klasy LMP1, zupełnie nie pozwalały przewidzieć tegorocznego zwycięzcę.
Bardziej przewidywalną klasą tych pojazdów była GTE Am, gdzie prowadzenie w stawce kontynuowały trzy Ferrari, załogi JMW Motorsports, Spirit of Race #55 oraz Scuderia Corsa #62. O ile jednak dwie pierwsze spokojnie utrzymywały przewagę nad konkurencją, Amerykanie musieli obawiać się jadącego dość blisko Aston Martina zespołu Beechdean, w którym Andrew Howard na trzy godziny przed końcem wyścigu tracił do Coopera MacNeila zaledwie 26 sekund.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.