Nick Tandy prowadzi w połowie 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Załoga Porsche #1 skorzystała na problemach Toyoty, która wycofała prototypy z #7 i #9. Pozostałe dwie pozycje na podium zajmują pojazdy kategorii LMP2.
Tuż po rozpoczęciu 10. godziny rywalizacji po raz pierwszy w tegorocznym wyścigu powołano procedurę samochodu bezpieczeństwa – powodem tego był Oliver Pla, który zakopał się w żwirowym poboczu w zakręcie Indianapolis, a gdy jego Ford #66 został wyciągnięty z powrotem na tor, rozsypał on żwir po całej szerokości toru.
Aby uniknąć potencjalnego niebezpieczeństwa związanego z leżącymi kamieniami, zdecydowano się na zneutralizowanie całego toru i jego uprzątnięcie. W tym czasie kolejność w czołówce pozostała niezmieniona, bowiem prowadzący Mike Conway i Neel Jani zjechali do boksów (i oddali pojazdy #7 i #1 w ręce Kamuiego Kobayashiego i Nicka Tandy’ego).
Na niecały kwadrans przed końcem 10. godziny nad torem znów zaczęły powiewać zielone flagi, co przyniosło pierwszy dramat Toyoty – prowadzący Kobayashi nie był w stanie powrócić do prędkości wyścigowej, z powodu problemu ze sprzęgłem. Japończyk stracił napęd silnika spalinowego i musiał polegać na energii elektrycznej. Dojechał on do zakrętów Porsche, gdzie zatrzymał się i musiał porzucić unieruchomiony samochód.
Jeszcze zanim wycofał się on z wyścigu, wyprzedzili go Tandy w Porsche #1 i Nicolas Lapierre w siostrzanej Toyocie #9, który odrobił jedno ze swoich dwóch okrążeń straty. Chwilę później i on przeżył dramat – podczas dublowania pojazdów LMP2 w szykanie Dunlop, Lapierre uwikłał się w kolizję z udziałem Simona Trummera w Manorze #25 (który doszczętnie rozbił pojazd), co przebiło lewą tylną oponę oraz uszkodziło hydraulikę Toyoty, przez co ta utknęła na piątym biegu.
Nie mogąc dostatecznie zredukować prędkości, Lapierre ryzykował uszkodzenie samochodu przez rozerwaną oponę. To nastąpiło na dojeździe do Indianapolis, gdzie auto na chwilę się zapaliło oraz straciło napęd z silnika spalinowego. Francuz zdołał dotoczyć się do zakrętów Porsche, lecz podobnie jak Kobayashi musiał porzucić tam swój pojazd, niezdolny do osiągnięcia alei serwisowej.
Obie Toyoty wycofały się w odstępie 21 minut, co pozostawiło na czele stawki tylko jeden prototyp LMP1 – Porsche #1. Siostrzane Porsche #2 w rękach Brendona Hartleya zdołało przebić się na 16. pozycję w klasyfikacji generalnej, ze stratą dziewięciu okrążeń do drugiego miejsca, a jedyna pozostała w wyścigu Toyota #8 zajmuje 46. lokatę, kolejne 10. okrążeń z tyłu.
Wobec ubywania pojazdów czołowej klasy, podium klasyfikacji generalnej zaczęły uzupełniać załogi LMP2 – tu pokaz siły nadal urządza zespół Rebellion Racing, którego oba samochody Oreca 07 zajmują dwie pierwsze pozycje w klasie – prowadzi Nicolas Prost za kierownicą #31, mający za sobą Davida Heinemeiera-Hanssona w #13. Trzecie miejsce przypada załodze Jackie Chan DC Racing #38 z Ho-Pin Tungiem za kierownicą, która momentami rozdziela dwa Rebelliony, korzystając z późniejszego zjazdu do boksów.
W klasie GTE Pro na prowadzeniu znajdują się dwie załogi Aston Martina – Richie Stanaway w #97 przed Johnnym Adamem w #95. Trzecie miejsce przypada Miguelowi Molinie w Ferrari #71 (które powróciło do walki po wcześniejszej karze za nadużywanie limitów toru).
W GTE Am na prowadzeniu nadal znajduje się Dries Vanthoor w Ferrari #84 od JMW Motorsport, który ma za sobą Euana Hankeya w Astonie #90 od TF Sport oraz Marvina Diensta w Porsche #77 od Dempsey-Proton Racing.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.