Porsche gonią Toyoty po pierwszej godzinie batalii

Załoga #8 prowadzi po godzinie rywalizacji na Pętli de la Sarthe. Walka w klasie LMP1 wygląda jednak na dość wyrównaną, podobnie jak w pozostałych trzech grupach.

Początek rywalizacji o zwycięstwo w Le Mans plasuje blisko siebie czołowe prototypy. Na starcie prowadzenie obronił Mike Conway z Toyoty #7, Sébastien Buemi z #8 tracąc drugie miejsce na rzecz Neela Janiego z 919 #1. Choć Buemi starał się odzyskać pozycję, Szwajcar pozostał za rodakiem, aż do pierwszej serii zjazdów utrzymując zaledwie kilkusekundową stratę. 40 minut po starcie, zmiany rozpoczął najsłabszy wśród załóg fabrycznych Nicolas Lapierre w Toyocie #9 – Buemi i jadący w Porsche #2 Timo Bernhard zjechali 5 minut później, a ostatni w boksach pojawili się liderzy, Conway wyjeżdżając na tor tuż przed Buemim, a Jani spadając na trzecie miejsce. Buemi tym razem  bez większych problemów wyprzedził konkurenta, przejmując prowadzenie w wyścigu – z kilkusekundowymi stratami, za nimi pozostawali dwaj kierowcy Porsche. Największe problemy w tej klasie, na początku wyścigu miał zespół ByKolles, Oliver Webb tuż po starcie ocierając się o barierę i uszkadzając koło.

Fatalny start zaliczył także Roman Rusinow, w pojeździe klasy LMP2 #26 od G-Drive spadając wówczas na siódme miejsce, a w kolejnych minutach wypadając z pierwszej dziesiątki. Także ARC Bratysława nie miała szczęścia, zaliczając problemy już w pierwszym kwadransie batalii – liderem był natomiast Oliver Jarvis z #38 od DC Racing, przed Bruno Senną z Rebelliona #31 i Witalijem Pietrowem z #25 od Manora, których z niewielkimi stratami gonili kolejni kierowcy.

Na dziewiąte miejsce awansował pierwszy prototyp nie-Oreca, Michaił Aloszyn w Dallarze #27 od SMP, po kwadransie widniejąc tuż przed rodakiem z G-Drive. 20 minut po starcie, wskutek błędu, poza tor wypadł Gustavo Menezes, kierowca Alpine #36 – a także Rusinov, który po obrocie musiał zjawić się w boksach. Nieco niespodziewanie, dziesięć  minut później do boksów zjechała większość innych pojazdów, nie wskazując na powody inne, niż pierwszy rutynowy pit-stop – skutkiem tego była kolejna zmiana lidera na Sennę, którey wyprzedzał Pietrowa i Jeana-Erica Vergne  z drugiego pojazdu od Manor. Czwarty był Nelson Piquet Jr z Rebelliona #13, a Jarvis spadł na siódme, tuż przed Aloszyna.

W klasie GTE Pro, początek szybko wprowadził pewne zmiany układzie czołówki. Prowadzenie przejął Alessandro Pier Guidi w Ferrari #51, przed Darrenem Turnerem i Nicki Thiimem w dwóch Aston Martinach, natomiast na piąte miejsce, Sama Birda z Ferrari #71 zrzucił Richard Westbrook z Forda #69. Po kwadransie, Bird był już także za Corvette i Porsche, natomiast Astony odzyskały prowadzenie, Pier Guidiego spychając na miejsce trzecie. Większa część stawki, przez pierwszą godzinę podążała jednak jeden-za-drugim, przez co wyraźnej przewagi którejś z załóg nie można było dostrzec.

W przeciwieństwie do Pro, w GTE Am po starcie dużych zmian na froncie nie było – liderem pozostawał Fernando Rees w Corvette od Larbre, przed Pedro Lamym z Astona #98 i Matteo Carioliego z Porsche #77 od Dempsey-Proton. Ten ostatni, dopiero w połowie godziny zaczął słabnąć, tracąc trzecie miejsce na rzecz Townsenda Bella z Ferrari #62 od Scuderia Corsa.  Dopiero rutynowe zjazdy rozpoczęte 50 minut po starcie przez lidera z Corvette zmieniły natomiast układ na czele – liderem został Townsend Bell, przed Robem Bellem z Astona od TF Sport i Lamym, Rees spadając na miejsce czwarte.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze