Trofea za pierwsze trzy miejsca w klasie LMGTE Pro zostały odebrane kierowcom i przedstawicielom zespołów tuż po tym, jak opuścili oni podium 84. edycji 24-godzinnego wyścigu Le Mans.
Spektakularne zwycięstwo oraz trzecie miejsce na podium należało do powracającego po wielu latach przerwy zespołu Forda. W zajęciu całego podium przez amerykańską markę przeszkodził jednak jeden zespół – Risi Competizione.
Prywatny zespół wystawiający Ferrari dojechał do mety na drugim miejscu, lecz nie odbył kary stop&go za zignorowanie czarno-pomarańczowej flagi, pokazanej załodze z powodu niepoprawnie działających „świateł lidera”, pokazujących pozycję auta w klasyfikacji.
Cała sytuacja miała miejsce po proteście złożonym przez Forda w ostatniej godzinie wyścigu, a który nie ma jeszcze swojego finału, pomimo braku żadnych decyzji podjętych pomiędzy finiszem wyścigu, a ceremonią podium. Jak informuje portal Sportscar365, producent złożył protest bez wiedzy szefa ich zespołu Chipa Ganassiego.
W stronę Forda został jednak wymierzony wspólny protest Ferrari i Aston Martina, które oskarżyły markę o niedostosowania się do okna osiągów swojej klasy podczas dwudniowej rywalizacji. Częścią przepisów jest bowiem tzw. „reguła 7 procent”, która określa konieczną do zachowania różnicę w osiągach poszczególnych klas, w tym przypadku GTE Pro i LMP2.
Szefowie zespołów oraz przedstawiciele producentów zostali wezwani na zebranie z sędziami ACO oraz FIA w celu wyjaśnienia protestów.
Aktualizacja: Protest Forda wobec zespołu Risi Competizione skutkował nałożeniem kary czasowej na amerykański zespół za niewykonanie kary stop&go, lecz sędziowie przyznali taką samą karę dla Forda #69 za zignorowanie żółtej flagi w trakcie wyścigu, zachowując tym samym kolejność na mecie. Analizowane wciąż są wnioski na temat "reguły 7 procent", co do których organizatorzy jak na razie nie podjęli decyzji.
Źródło: sportscar365.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.