Toyoty na czele, Porsche z problemami

Załogi Toyoty powróciły na prowadzenie po 10 godzinach wyścigu w Le Mans. Powodem tego była przede wszystkim awaria w czołowym pojeździe konkurencji.

Bardzo krótko, załoga Porsche nr 1 cieszyła się z drugiego miejsca w wyścigu – tuż po rozpoczęciu godziny dziewiątej, samochód zjawił się w boksie na łącznie 75-minutowej naprawie. W dodatku, nawet po powrocie na tor, pojazd wciąż stwarzał problemy – co całkowicie skreślało go z listy potencjalnych zwycięzców. Od tamtej pory, obok dwóch Toyot w walce liczył się więc przede wszystkim pojazd nr 2 – Neel Jani tracąc do lidera 75 sekund, a na początku godziny dziesiątej nawet przejmując prowadzenie po zmianie Sarrazina na Mike’a Conwaya w załodze nr 6. Pomocny był w tym okres neutralizacji wymuszony w połowie godziny dziewiątej przez wypadnięcie z toru dwóch samochodów GTE i obecność na torze elementów innych uszkodzonych pojazdów. Kwadrans po rozpoczęciu godziny dziesiątej, zmiana Janiego na Romaina Dumas zrzuciła Porsche za obie Toyoty, Sébastienowi Buemiemu z załogi nr 5 dając niespełna 10 sekund przewagi – a tą, Szwajcar utrzymał do swojego kolejnego zjazdu na 20 minut przed końcem godziny. Niemal 2 okrążenia do lidera traciła wówczas załoga Audi nr 8, a do 8 wzrosła strata prywatnego Rebelliona nr 13, do którego już mniej, niż okrążenie, traciło Audi nr 7.

W klasie LMP2, prowadzący na początku godziny dziewiątej Pierre Thiriet miał już przewagę wystarczającą, by kolejny zjazd zaliczyć pozostając przed konkurencyjnym Alpine od Signatech – tu jednak, za kierownicą pojawił się Nicolas Lapierre. Francuz szybko dogonił i wyprzedził prowadzącego rodaka, utrzymując pozycję do kolejnego pit-stopu. Okres neutralizacji nie pozwolił załodze Thiriet TDS przejąć prowadzenia w walce – w dodatku, zbliżył on do czołówki René Rasta z załogi nr 26 od G-Drive, który opóźniając swój zjazd awansował na drugą pozycję w stawce.

Wśród pojazdów GTE Pro, kolejne dwie godziny przyniosły natomiast pecha załodze Forda nr 66, który po początkowym wyprzedzeniu Richarda Westbrooka z siostrzanego nr 69 musiał zjechać do boksu, tracąc kilka pozycji. Na czele pozostawały tylko dwa „amerykańskie” Fordy, wciąż przedzielone przez Ferrari zespołu Risi Competizione – na czwarte miejsce awansował natomiast Aston Martin nr 95, jedynie podczas pit-stopów tracąc miejsce na rzecz Porsche zespołu Dempsey Proton. Okres neutralizacji wykorzystała załoga Ferrari nr 71, która od pewnego czasu także borykała się z problemami w samochodzie – czołowe 488 od AF Corse spadło w ten sposób na miejsce dziewiąte. Tuż przed końcem godziny dziesiątej, awaria i utrata oleju w Porsche nr 91 wymusiła ponowne pojawienie się samochodów bezpieczeństwa.

Podobnie, jak w klasie LMP1, do dramatu jednego z faworytów doszło również w GTE Am – tu sprawcą był jednak kierowca Paul Dalla Lana, który w połowie godziny dziewiątej wypadł na żwir, co było jedną z przyczyn pojawienia się samochodów bezpieczeństwa. Z czołówki wypadł więc Aston Martin, na prowadzenie przywracając Porsche ekipy Abu-Dhabi Proton, którego głównym przeciwnikiem pozostało już tylko Ferrari od Scuderia Corsa. Dużo większą stratę miały załogi Ferrari nr 55 i nr 61, a także nr 83, która wypadając na żwir w tym samym czasie, co Aston Martin, także miała udział w pojawieniu się samochodów bezpieczeństwa.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze