FIA zakazała startów pojazdom nowej klasy nieposiadającym związku z producentem. Nowa klasa otrzymała oficjalną nazwę Le Mans Hypercar (LMH).
Informacja o efektach spotkania Światowej Rady Sportów Motorowych FIA w Paryżu już od rana wzbudziła spore zamieszanie w środowisku wyścigów długodystansowych. Dotychczas niewiele wskazywało, by wszystkie pojazdy nowej klasy musiały być powiązane z producentami samochodów. Ten stan rzeczy zmieniła środowa decyzja Rady, zmuszając twórców nowych pojazdów do nawiązania współpracy z producentami.
Możliwą przyczyną takiej decyzji rady są kwestie finansowe. Ostatnie sezony pokazały jasno, że prywatne zespoły, nawet te posiadające zbudowane dla nich pojazdy, nie były w stanie konkurować z fabrycznymi gigantami. Chcąc wyeliminować taką możliwość w nowej klasie, Rada postanowiła związać zespoły z dużymi producentami, które byłyby w stanie udźwignąć ciężar rywalizacji w nowej czołowej klasie.
W praktyce oznacza to, że w przyszłym roku zobaczymy tu pojazdy przede wszystkim Toyoty i Aston Martina, a w przyszłości także Peugeota, który niedawno zadeklarował starty w sezonie 2022-23. W dużo gorszej sytuacji byłby natomiast zespół ByKolles, który również informował o budowie samochodu tej klasy. Nie będąc producentem, ekipa nie będzie mogła samodzielnie wystartować w rywalizacji, o ile nie znajdzie marki, której logo pojawiłoby się na pojeździe.
Z udziałem w rywalizacji problemu nie powinien mieć też warsztat Jamesa Glickenhausa. Jego niewielka firma buduje nie tylko pojazdy wyścigowe, ale i samochody z homologacją drogową, co pozwala klasyfikować SCG jako producenta. Decyzja raczej nie wpłynie też na sytuację warsztatu Oreca, który od początku zapowiadał, że chce się pojawić w nowej klasie tylko jako warsztat budujący samochody dla któregoś z producentów.
Obok decyzji w tej sprawie, członkowie Rady dyskutowali w Paryżu także o kilku innych kwestiach związanych z nową klasą. Skutkiem tego, nowa klasa będzie oficjalnie nazywać się Le Mans Hypercar i w sezonie 2020-21 zastąpi obecną klasę LMP1, przejmując między innymi zasady dotyczące limitów personelu obsługi pojazdów. Wyłącznym dostawcą opon do nowej klasy będzie Michelin. Przy okazji zdecydowano też o sposobach na wyciągnięcie LMH ponad pojazdy obecnej LMP2. Od nowego sezonu, stosowane w prototypach silniki Gibsona będą słabsze o około 40 KM, by zwiększyć stratę do nowych samochodów.
Źródło: sportscar365.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.