Corvette na czele rundy w Austin

Załoga GAINSCO Bob Stallings Racing wygrała drugą rundę sezonu 2013 Rolex Sports Car Series. Wyścig był pierwszą w historii rundą RSCC na nowym torze Circuit Of The Americas.

Miesiąc po kultowym, 24-godzinnym wyścigu na torze Daytona, prototypy DP oraz wyścigowe pojazdy GT rozpoczęły tradycyjną serię 165-minutowych rywalizacji. Odstępstwem od tej reguły będą jeszcze tylko dwa wyścigi: na Watkins Glen (6 godzin) i Indianapolis Speedway (3 godziny) – tegoroczna druga runda czołowej serii Grand-Am przyniosła jednak ciekawostkę nawet pomimo tradycyjnej długości wyścigu. Organizatorzy umieścili ją mianowicie na nowo-zbudowanym torze Circuit Of The Americas – a ten już prezentowany jest jako czołowy tor w Stanach Zjednoczonych, gdyż właśnie na tym obiekcie odbędą się w tym roku m.in. Grand Prix Formuły 1 oraz runda Długodystansowych Mistrzostw Świata FIA. Dla obiektu w stolicy Teksasu, runda Rolex Sports Cars otwierała tegoroczny sezon 2013 – a kibicom serii przyniosła kilka niespodzianek i ciekawych zwrotów akcji.

Pierwsza z nich nastąpiła już podczas pierwszej sesji treningowej, kiedy to wśród pięciu czołowych prototypów znalazły się aż cztery Corvette DP. Najszybszym okazał się być Alex Gurney w pojeździe ekipy GAINSCO, który jako jedyny zszedł wtedy poniżej granicy 2 minut – przed załogami Spirit of Daytona, 8 Star i Wayne Taylor Racing znalazł się natomiast tylko Ryan Dalziel w Rileyu nr 2 ekipy Starworks. Dopiero szósty był Riley nr 01 od Chip Ganassi Racing – faworyt, w sesji drugiej poprawił się zresztą tylko o dwie pozycje. Wtedy jednak, na czele znalazły się już dwa prototypy Riley od Starworks – a trójkę dopełniła Corvette od GAINSCO, wszystkie z czasami powyżej 2:00. W sesji trzeciej, rezultaty były jeszcze gorsze, najlepszy Ryan Dalziel zaliczył tylko 2:01,528 – za to w sobotniej części czwartej, Brytyjczyk Richard Westbrook w Corvette ekipy Spirit of Daytona, jako drugi zszedł poniżej 2:00 i pokonał Brendona Hartleya ze Starworks nr 8 i Stéphane Sarrazina z Corvette od 8 Star Motorsports.

Wśród pojazdów GT, dwie pierwsze sesje należały do Ferrari ekipy AIM Motorsports. W pierwszej z nich, Jeff Segal pokonał siostrzany pojazd od Scuderia Corsa oraz Porsche nr 44 ekipy Magnus Racing – w drugiej, Max Papis był o 0,7 sekundy szybszy od Porsche zespołu Park Place Motorsports. Dopiero w trzecim z treningów, na czoło wyszły inne pojazdy – konkretnie Porsche nr 44 od Magnus Racing przed BMW nr 94 od Turner Motorsports – podobnie jednak jak w kategorii DP, także i tu wyniki sporo ustępowały tym najlepszym z ogółu treningów. A ten należał ostatecznie do Jeffa Segala, który w ostatniej z sesji treningowych zszedł jako jedyny poniżej 2:09, pokonując tym razem Camaro GT.R od Stevensona i Ferrari nr 03 od Extreme Speed Motorsports. W rywalizacji brały udział również pojazdy kategorii GX – tu Porsche od BGB Motorsports było wyraźnie szybsze od dwóch Mazd 6.

Kolejna niespodzianka przyszła w sobotę, wraz z sesją kwalifikacyjną. Tu po raz kolejny Corvette ekipy GAINSCO okazała się nie do pokonania – jednak co więcej, nie tylko zdobywca pole position Jon Fogarty, ale i Jordan Taylor z Corvette ekipy Wayne Taylor Racing okazali się szybsi od Memo Rojasa z faworyzowanego prototypu Riley nr 01. Co prawda, utytułowany Meksykanin był gorszy od lidera o zaledwie 0,110 sekundy, a od Jordana tylko o 0,05 sekundy – mimo wszystko do wyścigu musiał startować on z drugiej linii, w dodatku z kolejną Corvette DP. Czwarte miejsce zajęła mianowicie załoga nr 9 od Action Express Racing, piąte także należało do Corvette (Spirit of Daytona) – a dopiero szóste i siódme zajęli kierowcy kolejnych prototypów Riley, nr 6 od Michael Shank Racing i nr 2 od Starworks.

Do małej wewnętrznej niespodzianki doszło także wśród pojazdów GT, gdzie Jeff Segal przegrał rywalizację o czołowe miejsce na starcie z Alessandro Balzanem z Ferrari ekipy Scuderia Corsa. Balzan okazał się szybszy od kierowcy AIM Motorsports o 0,35 sekundy – trzecie miejsce zajęło natomiast Porsche nr 59 od Brumos Racing. Dobrze sprawiło się także Camaro GT.R od Stevensona (czwarte) oraz Corvette ekipy Marsh Racing (piąta) – słabo natomiast wypadły BMW od Turner Motorsports, a tylko nieco lepiej Ferrari od Extreme Speed czy Porsche od Magnus Racing. W kategorii GX, na czele znów było Porsche przed dwoma Mazdami.

W samym wyścigu, który rozpoczął się w sobotę o godzinie 17:30 czasu miejscowego, wyniki kwalifikacji szybko zeszły jednak na dalszy plan. Tuż po starcie, Memo Rojas skutecznie zaatakował lidera i wyszedł na czoło – a o drugie miejsce walczyli bracia Taylor w dwóch Corvette różnych ekip – Jordan w Wayne Taylor i Ricky w Spirit of Daytona. Po zaledwie 10 minutach, doszło natomiast do poważnej kolizji dwóch innych prototypów DP – Rileya nr 2 z Corvette nr 9 – wskutek której nastąpiła neutralizacja, przedłużona w dodatku przez pomniejsze kolizje wśród pojazdów GT. W trakcie neutralizacji, prototypy zjechały na pit-stop – a do regularnej walki ponownie ruszyły one godzinę po starcie.

Wtedy wciąż na czele widniał Riley nr 01 od Chip Ganassi – a także Corvette od Wayne Taylor i nr 5 od Action Express, starające się odebrać prowadzenie faworytowi. Rywalizacja ta trwała przez kolejne 45 minut – i wtedy, podczas kolejnego pojedynku Chip Ganassi z Wayne Taylor, prototyp nr 01 niefortunnie wjechał na wewnętrzny brzeg zakrętu i uszkodził przód pojazdu, tracąc całą przednią część nadwozia – oraz prowadzenie. 10 minut później, z rywalizacji odpadł także Riley nr 60 od Michael Shank Racing, wskutek kontaktu z Corvette nr 90 od Spirit of Daytona uszkadzając tylnią lewą oponę – a na torze po raz kolejny wprowadzona zostaje neutralizacja.

I jeszcze raz pojazdy zjechały do boksów, wyjeżdżając na tor w innej kolejności. Tym razem, na czele widniał Riley nr 8 ekipy Starworks, przed Corvette nr 90 i 99 – ten ostatni, prowadzony przez Alexa Gunreya, wykorzystał jednak atak pojazdu nr 90 na lidera, sam wyprzedzając atakującego. Gdy już wydawało się, że jadący w nr 8 Hartley zmierza do mety po zwycięstwo – kwadrans przed końcem Riley zderza się z Audi z kategorii GT, i z uszkodzonym zawieszeniem zjeżdża na żwir. Liderem okazuje się więc być ta sama Corvette, która do wyścigu startowała z pole position – i choć przez ostatnie minuty wyścigu naciskana była ona przez poważnych konkurentów, ostatecznie zespół GAINSCO zwyciężył drugą rundę rywalizacji RSCC. Tuż za Gurneyem, do mety dojechał Riley nr 2 od Starworks – a trzecie miejsce zaliczył naprawiony Riley nr 01, który utrzymał przez to pozycję lidera w klasyfikacji generalnej.

Wśród pojazdów GT, wyścig także okazał się niezwykle dramatyczny – nawet po przekroczeniu linii mety. Przez 47 okrążeń, jego liderem było startujące z pole position Ferrari nr 63 – a wyjątkowo szybka w treningach Italia nr 61 straciła drugie miejsce na rzecz Ferrari nr 03 od Extreme Speed i Porsche nr 59 od Brumos Racing. Wyraźnie do przodu przesuwał się natomiast BMW nr 94, szczególnie w okresie między dwoma neutralizacjami – a dopiero po tej drugiej, Ferrari nr 63 straciło prowadzenie na rzecz Andy’ego Lally w Porsche nr 44 od Magnus. Jadący w Ferrari Alessandro Pier Guidi, odzyskał prowadzenie tuż pod koniec wyścigu – jednak gdy dojechał do mety jako zwycięzca, sędziowie nałożyli na niego karę 90 sekund za agresywny atak na lidera, który pozbawił Porsche nr 44 także drugiego miejsca na rzecz BMW nr 94. Wskutek kary, ostatecznym zwycięzcą okazało się więc być BMW – a za nim oraz Porsche nr 44 dojechał 911 GT3 nr 59 od Brumos. Ferrari nr 63 ukończyło wyścig jako jedenaste w klasie GT.

W kategorii GX, z przewagą czterech okrążeń wyścig wygrało Porsche Cayman ekipy BGB, tylko na początku mając problemy z utrzymaniem prowadzenia w klasie. Jako druga rywalizację ukończyła fabryczna Mazda 6 nr 70, a siostrzana 6 GX nr 00 od Visit Florida Racing zajęła ostatnie miejsce zarówno w klasie, jak i całej rywalizacji.

Wyniki poszczególnych sesji znajdziesz klikając TUTAJ

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze