Newblood zwycięża, w GTE liderzy blisko mistrzostwa

Ekipa Newblood Morand Racing wygrała 4-godzinny wyścig na torze Paul Ricard. W obu kategoriach GT, przewagę powiększyli liderzy.

Sporo ciekawych pojedynków i pościgów mogliśmy zobaczyć podczas kolejnej rundy Europejskiej Serii Le Mans. W każdej z kategorii, liderzy nie mogli czuć się pewni swojej wygranej – nawet, jeśli przez dłuższy czas udawało im się utrzymywać przewagę nad konkurentami. Najbardziej zadowoleni ze swojej postawy mogli być kierowcy Morand Racing – ich Morgan prowadził już od pierwszej serii zjazdów, a straty tej pozycji przeradzały się w interesujące starcia kończące się ich zwycięstwem. W GTE doszło do powtórki z Austrii z prowadzeniem ekipy Gulf (tym razem było to Porsche), wygrali liderzy klasyfikacji generalnej z AF Corse, a serię pechów mieli kierowcy od SMP Racing – w GTC natomiast, stratę do liderów odrobili Duńczycy z Formula Racing, kończąc wyścig na drugim miejscu mimo fatalnej postawy w początkowej fazie wyścigu.

Start wyścigu sugerował nieco inny rozwój wypadków. Już na prostej start-meta, w barierę uderzył Matthew McMurry w Zyteku nr 41 od Greaves – szczęśliwie jednak, obyło się tu nawet bez samochodu bezpieczeństwa. Później mieliśmy już miejsce głównie z pojedynkami – najpierw Pierre Ragues z Morand atakował Olivera Webba z Signatech – potem Harry Tincknell z JOTA zaatakował prowadzącego od startu Pipo Deraniego, 20 minut po starcie odbierając kierowcy Murphy pozycję lidera, w niemałej części dzięki jednemu z pojazdów GT. Startujący z siódmego miejsca Pierre Thiriet wyprzedził Arthura Pica z Sébastien Loeb Racing, a potem skorzystał z awarii w pojeździe ekipy Race Performance – a po 45 minutach od startu, nowy Ligier JS P2 jako pierwszy zjawił się w boksach na rutynowym zjeździe.

Po pierwszej serii zjazdów, liderem został Ragues, przed Simonem Dolanem z JOTA i Rodolfo Gonzalezem z Murphy – tego wkrótce wyprzedził także Paul-Loup Chatin. Kwadrans później, Chatin przeskoczył Dolana – a podczas drugiej serii zjazdów tylko zmienił opony, starając się i w ten sposób dogonić lidera. Tym został jednak Dolan – przy czym nie zmienił on nawet opon, przez co wkrótce spadł on aż na miejsce piąte. Na prowadzenie powrócił Gary Hirsch z Morand – a przed wyprzedzeniem Dolana, pojedynek stoczyli Luciano Barcheta z Nelsonem Panciaticim, Francuz po kilku próbach pokonując Brytyjczyka.

Po kolejnej serii zmian, na torze pojawił się Christian Klien – jednak kierowca Morand znów był drugi, tym razem spadając za Gonzaleza z Murphy Prototypes. Gonzalez mógł jednak dostać karę za uruchomiony silnik w trakcie pit-stopu – lecz jak na razie, Murphy musiał bronić się przed atakami Kliena. Kibicom dało to kilkanaście minut ciekawego pojedynku, zwyciężonego ostatecznie przez Austriaka. Trzeci był Chatin, czwarty Mark Szulsicki z drugiego pojazdu od Greaves – a dopiero szósty Filipe Albuquerque z JOTA Sport, który rozpoczął odrabianie strat po fatalnej decyzji z poprzedniego zjazdu.

Po ostatniej serii zjazdów, Klien nie miał już większych problemów z obroną prowadzenia – na trzecie spadł za to zmiennik Gonzaleza, Nathanaël Berthon, który rozpoczął pościg za drugim Chatinem. Niestety, ten został przerwany ową karą przejazdu przez boksy – a z toru zjechał także Ligier od TDS Racing, który wskutek awarii znów zaprzeczył temu, co pojazd ten pokazał podczas 24h Le Mans. Chatin dojechał do mety jako drugi, miejsce trzecie ostatecznie zajął Berthon – choć po powrocie na tor musiał on wyprzedził Szulsickiego. Albuquerque ostatecznie był piąty, załoga JOTA poważnie oddalając się od tegorocznego mistrzostwa.

W kategorii GTE powtórzyła się sytuacja z wyścigu w Austrii – tym razem za sprawą nowego Porsche ekipy Gulf i Bena Barkera. Po objęciu prowadzenia, ten przez bite dwie godziny nie dał się dogonić konkurencji – a wśród niej, na dalsze pozycje spadał Duncan Cameron w Ferrari nr 55 od AF Corse. Na drugie wszedł kolega z załogi nr 54, Michael Lyons – a z załogi nr 72 od SMP, wpierw falstart popełnił Siergiej Żłobin, a potem Wiktor Szajtar na chwilę zatrzymał się na torze. Co prawda, wiceliderzy klasyfikacji wrócili do walki – ale ich strata była już spora. Po pierwszej serii zmian, drugie miejsce objął Alaksandr Talkanitsa – jednak w godzinie drugiej wyprzedzili go Daniel McKenzie z JMW oraz zmiennik Camerona, Michele Rugolo. Na dalsze miejsca spadł jadący w pierwszej zmianie Broniszewski – sytuację poprawił Giacomo Piccini, w połowie wyścigu będąc piąty.

Gdy Barker w końcu zmienił się z Michaelem Wainwrightem, Porsche wyraźnie zwolniło – a na czoło wszedł George Richardson w Ferrari od JMW, przed Mattem Griffinem z załogi nr 55. Po kwadransie, Irlandczyk wyprzedził Brytyjczyka, wkrótce to samo zrobił także Mirko Venturi z AT Racing – a całkiem wysoko pozostawał Broniszewski, przed ostatnią serią zmian wciąż będąc w pierwszej piątce. Po niej, Rugolo z nr 55 pozostał na czele, na drugie wszedł zmiennik Venturiego, Pierre Kaffer – a aż na szóste spadł James Walker z JMW. Ten w ostatniej godzinie odzyskał jednak pozycję na podium, ostatecznie ustępując tylko Rugolemu i Kafferowi – a poza podium znaleźli się Piergiuseppe Perazzini z nr 54 od AF Corse i Broniszewski. Załoga nr 72 była siódma.

Także w kategorii GTC, liderzy z SMP Racing nie mieli tym razem szczęścia. Początkowo, za prowadzącym Kiryłem Ładyginem z SMP nr 71 pojawił się Maurizio Mediani w nr 57, przed Gregoire Demoustierem w McLarenie nr 98 od ART – niestety, Ładygin krótko cieszył się z prowadzenia, gdyż 9 minut po starcie zetknął się z Ferrari Broniszewskiego i wpadł w poślizg, spadając na miejsce czwarte, za brata Antona z nr 73. Pecha miał również Johnny Laursen z Formula Racing, który także wpadł w poślizg, wcześniej awansując na miejsce szóste. Po pierwszej serii zmian, Mediani pozostał na czele przed Antonem Ładyginem – Yann Goudy w McLarenie spadł na trzecie, a Luca Persiani z nr 71 był dopiero ósmy, przy czym zaliczył on już wtedy dwa pit-stopy. Niedługo potem, pech dopadł także załogę nr 57 – wpierw okazało się, że Mediani popełnił falstart – a w godzinie drugiej, niespodziewanie pękła mu lewa tylna opona.

Persiani czynił jednak cuda, przez co szybko wszedł na miejsce trzecie – a za Ładyginem pojawił się Cedric Sbirrazzuoli, wyprzedzając Goudego. W drugiej serii zmian, Ładygina zmienił Olivier Beretta, który na tor powrócił za Persianim – a już trzeci był Michael Mac Jensen z Formula Racing. W połowie wyścigu, Persiani zaliczył jednak kolejnego pecha – także i jemu pękła opona, przez co Włoch musiał zaliczyć kolejny nieplanowany pit-stop. Beretta wyszedł na prowadzenie, Mac Jensen był drugi – a trzeciego Sbirrazzouliego dogonił Franck Perera w Porsche ekipy Pro GT. Po kolejnej serii zmian, Francuz mógł nawet prowadzić – niestety i jego dopadły problemy, przez co dwukrotnie pojawił się on w boksach – a trzecie miejsce odzyskał zmiennik Monakijczyka, De Leener. Wice-lider, Jan Magnussen, próbował dogodzić prowadzącego Dawida Markozowa – jednak ostatecznie Duńczyk musiał pogodzić się z drugim miejscem, nawet po ostatniej serii zjazdów. Trzecie stracił za to Sbirrazzuoli – kwadrans przed metą, odebrał mu je Kevin Korjus w McLarenie nr 98. 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze