Era dominatorów – wywiad z Grzegorzem Gacem

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Nadchodzi centralny punkt sezonu sportów motorowych, w związku z tym rozmawiamy z ekspertem i dziennikarzem Eurosportu – Grzegorzem Gacem – o mistrzostwach świata w rajdach, wyścigach samochodów turystycznych oraz długodystansowych.

Witam Panie Grzegorzu. Jak Pan ocenia początek sezonu w WRC?
Na razie nie widać niespodzianek. W większości rajdów rywalizacja przebiega podobnie jak przed rokiem i na razie nie widać, aby coś miało się zmienić. Ale widać dożyliśmy epoki dominatorów – Mercedes, a wcześniej Red Bull w Formule 1, Citroën w WTCC czy Volkswagen w WRC są nie do pobicia, chociaż trudno znaleźć wspólny mianownik tych trzech przypadków, no może poza finansowym…

Sébastien Ogier narzeka na przepisy według których w piątek i sobotę lider cyklu otwiera trasę. Co Pan myśli o tym przepisie i o zakazie informowania załóg o różnicach czasowych?
Przepis o kolejności startu uważam za dobry, tak jak każdy przepis, który ma zapobiec totalnej dominacji jednego zespołu, samochodu czy kierowcy. Zgadzam się, że może to pozostawać w sprzeczności z duchem sportu, który nakazuje, by wszyscy mieli równe warunki rywalizacji, ale dominacja jest fatalna dla sportu jako widowiska. W wielu seriach mistrzowskich w sporcie motorowym od lat podejmowane są takie działania – choćby balast w WTCC. Do tej samej kategorii należy zaliczyć zasadę odwróconego gridu w drugim wyścigu. Co do zakazu informowania załóg – tu bym się zastanowił. To trochę sztuczny przepis, który ze swej natury kusi, aby próbować go obchodzić.

Czy po zwycięstwie Krisa Meeke’a w Argentynie można liczyć na odrodzenie się Citroëna i równiejszą walkę z Volkswagenem?
Rajd Portugalii pokazał, że Argentyna był to „wypadek przy pracy” dla Volkswagena. Niestety, nie liczyłbym na równą walkę w tym sezonie. Przepaść jest ogromna. Patrząc perspektywicznie uważam że taki stan rzeczy jest niekorzystny dla wszystkich, paradoksalnie także dla samego dominatora… Lepiej jest wygrywać po równej, zaciętej walce, niż demolować przeciwników w każdym rajdzie.

Robert Kubica w Portugalii zdobył swoje pierwsze punkty w tym sezonie. Jak Pan ocenia postępy jakie robi nasz rodak?
Trudno o jednoznaczną ocenę, zresztą napisano i powiedziano na ten temat chyba już wszystko… Po tytule mistrzowskim w WRC2 w 2013 roku sądziłem, jak chyba większość kibiców, że przesiadka do auta WRC będzie łatwiejsza, niż to się okazało. Po trudnym sezonie 2014 jestem przekonany, że ten rok będzie znacznie lepszy. Portugalia może okazać się przełomem.

Czy ostatnie zwycięstwo podbuduje Jari-Matti Latvalę i czy Fin będzie w stanie utrzymać dobra formę?
Latvala jest zwykle w dobrej formie… Tylko w kluczowych momentach popełnia błędy. Od dawna uważam, że to znakomity kierowca, ale ma jakiś problem z osobowością, z koncentracją, sam nie wiem z czym. Podobno pracuje od jakiegoś czasu z psychologiem. Być może powinien zacząć te zajęcia wcześniej.

Czy WTCC podąża we właściwym kierunku, decydując się na wprowadzenie drogich samochodów TC1?
Tak, uważam, że to był krok we właściwym kierunku. Nie tylko moim zdaniem samochody wyglądają i jeżdżą lepiej. Co do kosztów – przypominam, że seria ma status mistrzostw świata, a więc przeznaczona głównie dla zespołów fabrycznych. Oczywiście koszty muszą być kontrolowane, ale to już rola promotora. Problemem jest zbyt mała liczba producentów i samochodów.

WTCC zyskało godnego konkurenta w postaci TCR International Series. Czy może dojść do sytuacji, gdzie mimo statusu mistrzostw świata, stanie się mniej prestiżową serią?
Nie sądzę. TCR pokazuje, że jest miejsce dla dwóch serii samochodów turystycznych w skali globalnej. Obydwie serie powinny się wzajemnie uzupełniać, a nie zwalczać. Nie będzie o to łatwo, zważywszy, że za TCR stoi Marcello Lotti, były promotor WTCC, a więc może mieć znaczenie syndrom urażonej ambicji. Zdrowym scenariuszem byłoby, gdyby TCR była serią, powiedzmy juniorską, dla młodszych kierowców, z mniejszym budżetem. W perspektywie roku czy dwóch lat promotorzy obu serii powinni ułożyć relacje w taki czy inny sposób, choć jak powiedziałem, nie będzie o to łatwo. W końcu jednak podobno zgoda buduje…

Niedawno odbył się pierwszy wyścig WTCC w ramach trzyletniej umowy z torem Nürburgring. Czy organizacja wyścigów sprinterskich na tym obiekcie to dobry pomysł?
Nikt nie wiedział, czy ten pomysł „wypali”, ale teraz chyba wszyscy są zgodni, że weekend na Nürburgringu był wielkim sukcesem WTCC, na swój sposób wydarzeniem historycznym. Oczywiście to zupełnie inny rodzaj ścigania. Regulamin został dopasowany do specyfiki toru, ale generalnie wszyscy są zadowoleni i... o to chyba chodzi.

Kiedy zainteresowanie WTCC było większe – w czasach walki BMW, SEAT-a i Chevroleta, czy Hondy, Łady i Citroëna?
Z wielkim sentymentem wspominam pierwsze lata WTCC. Zawsze powtarzam, że nie ma nic gorszego dla sportu, niż dominacja. I chociaż trzy pierwsze tytuły zdobywali Andy Priaulx i BMW, to przecież w każdym wyścigu i w każdym sezonie mieliśmy walkę aż do końca, a wyniki były znacznie bardziej nieprzewidywalne, niż obecnie.

Nissan postawił ambitne cele związane z innowacyjnym prototypem GT-R LM. Czy ten projekt faktycznie może rozwijać się na tyle szybko, by podjąć walkę o zwycięstwo w Le Mans już za rok?
Nissan wystawia w Le Mans rewolucyjny samochód, nie wiem czy nie zbyt rewolucyjny. Cały wyścigowy świat nie mógł uwierzyć w prototyp z napędem na przednie koła. Ja też… Gdy ukazały się pierwsze „tajne” zdjęcia sądziłem, że te przednie koła większe od tylnych to jakieś złudzenie, jakiś skrót perspektywy… Początki są zawsze trudne. Czy rok wystarczy, aby dopracować konstrukcję? Może być za mało… Jedno jest pewne – czterech producentów w LMP1 to wspaniała wiadomość dla sportu wyścigowego.

Toyota rok temu mogła utracić swoją najlepszą szansę do zwycięstwa na Circuit de La Sarthe. Czy po tym, co zanosi się na klęskę, będą w stanie podnieść się i na nowo powalczyć z Audi i Porsche?
Nie jestem pewny, czy zanosi się na klęskę. Le Mans to wyjątkowy wyścig, gdzie o wyniku decyduje wyjątkowo duża liczba czynników. Nie zawsze czynnikiem dominującym jest szybkość. Nie można też wykluczyć, że Toyota nie odkryła do tej pory wszystkich kart. Wystarczy, że japoński producent nieco poprawi tempo i będzie w stanie zużywać nieco mniej paliwa czy też raczej energii, a układ sił może się radykalnie zmienić. W 2008 roku Peugeoty były wyraźnie szybsze od rywali, ale zawiodła strategia. W 2010 różnice w czasach okrążeń były jeszcze większe, ale żaden Peugeot nie dojechał do mety – trzy defekty silnika i jedna awaria zawieszenia obróciły w pył marzenia o zwycięstwie. I wtedy świat był prostszy – nie było hybryd, więc zmiennych było o wiele mniej. Reasumując – za mało wiemy przed wyścigiem, aby rozdawać karty. Poczekajmy do niedzieli. I co ważne – do godziny 15.00.

Audi znacząco zmieniło swoje podejście do WEC, prezentując bardzo agresywną nową odsłonę R18. Co Pana zdaniem spowodowało tak dużą zmianę i czy po tylu latach konserwatywnego podejścia, ekipa z Neuburga poradzi sobie z nowym zadaniem?
Audi z reguły dobrze radzi sobie z nowymi wyzwaniami. Z pewnością i w tym roku będzie liczącym się konkurentem. Niemiecki zespół z pewnością wyciągnął wnioski z ubiegłego sezonu, a zwłaszcza jego końcówki. Zwycięstwo w Le Mans przyszło zespołowi Audi w zeszłym roku wyjątkowo ciężko, można powiedzieć, że było dość szczęśliwe. Jesienią Audi wyraźnie ustępowało konkurencji – głównie Toyocie, która zdobyła podwójne mistrzostwo świata, a także Porsche, które odniosło zwycięstwo w ostatnim wyścigu sezonu. Sądzę, że to nacisk konkurencji wyzwolił dodatkowe pokłady energii w niemieckim zespole.

Jak ocenia Pan szanse Kuby Giermaziaka za kierownicą innego samochodu niż Porsche?
Kuba da sobie radę. Jest szybkim i dojrzałym, chociaż wciąż stosunkowo młodym kierowcą. Podczas oficjalnej sesji testowej w ostatnią niedzielę maja pokazał, że zespół JMW może liczyć się w walce o podium w klasie. Jeżeli tylko koledzy Kuby w zespole staną na wysokości zadania, a przy tym dopisze odrobina szczęścia, jestem spokojny o wynik, o ile w Le Mans można być o cokolwiek spokojnym... Zmiana samochodu nie powinna być większym problemem dla naszego kierowcy. Po cichu liczę na miłą niespodziankę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze