Mędrzec z Kolumbii – Julian Leal

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Julian Leal to młody i utalentowany kierowca. Mimo że pochodzi z Kolumbii i miał niewątpliwie trudniejszy start niż jego koledzy z Europy, to zdołał dotrzeć już do GP2 i radzi sobie całkiem nieźle. Trzeźwo ocenia swoje możliwości i wie na czym stoi. Jak dla każdego kierowcy, ściganie się jest dla niego najważniejsze, jednak nie zapomina też o swojej ojczyźnie i rodzinie. Dobre podejście do życia to z pewnością jeden z ważniejszych czynników, jeżeli myśli się o awansie do Formuły 1. Dla Juliana jest to wielkie marzenie, jednak obecnie również cieszy się ze swojego życia. To chyba najlepsza rzecz jaką możemy usłyszeć od młodego człowieka.

Omar Julian Leal Covelli, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, urodził się w Bucaramandze, kolumbijskim mieście wielkości Poznania i tam zaczynał swoją karierę. Gdy wygrał już wszystko, co było do wygrania na terenie ojczyzny, aby wciąż rozwijać swoją karierę zmuszony był przenieść się do Europy i ścigać w międzynarodowych seriach, o wyższej randze. Czy było to trudne? "Tak, bardzo, ale uważam, że obecnie w Kolumbii dzieje się coraz lepiej. Biznes się rozwija i coraz łatwiej jest znaleźć sponsorów." – mówi po latach Julian.

Jak mogliśmy się przekonać, była to dobra decyzja i ryzyko się opłaciło. Talent Juliana został dostrzeżony i dano mu możliwość rozwijania swojej kariery. Po dobrych wynikach w Formule Renault 2.0 i wygraniu Formuły 3000 awansował do Formuły Renault 3.5, a następnie do GP2. Obecnie ściga się w zespole Racing Engineering i również pokazuje wielką klasę - "Jak dotąd zrobiliśmy z zespołem wiele ciekawych rzeczy. Pokazaliśmy, że możemy być szybcy i stać nas na walkę w czołówce. Uważam, że to mój najlepszy rok jeśli chodzi o występy w GP2, jednak muszę przyznać, że mieliśmy sporo pecha. Miałem szansę zapunktować w wielu wyścigach, ale tego nie zrobiłem." Najpierw w Bahrajnie po błędzie w alei serwisowej zniweczył szansę na duże punkty, a następnie zepsuł sobie weekend w Monako rozbijając się już w pierwszym zakręcie pierwszego wyścigu. "Zdaję sobie sprawę z tego, że w tym samochodzie jest duży potencjał, ale musimy poprawić się w kwalifikacjach, bo gdy startujesz bardziej z przodu stawki jesteś mniej narażony na wypadek i łatwiej jest osiągnąć dobry wynik."

GP2 jest ostatnią kategorią na drodze do Formuły 1. W tym roku stawka jest niesamowicie mocna i jeżeli ktoś chce tu wygrać musi być niesamowicie dobry. „Czasami w kwalifikacjach w jednej sekundzie mieści się nas 20. Nie jest łatwo, więc podczas czasówki musisz zachować maksimum koncentracji, ponieważ opony mają najwyższy poziom przyczepności tylko jednym, góra na dwóch 2. okrążeniach. Nie mamy praktycznie miejsca na błąd, musimy być perfekcyjni, jeżeli chcemy wygrywać."

Gdy pojawia się temat opon, od razu przypominamy sobie tegoroczne problemy z mieszankami Pirelli i ich skłonność do delaminacji. Podczas wyścigu na Silverstone mieliśmy kulminację awarii, ale już w Niemczech sytuacja uległa poprawie. Na szczęście problem z ogumieniem dotyczy GP2 w nieco mniejszym stopniu. Kierowcy nie mają jednak na co narzekać, bo moc samochodów jest bardzo zbliżona do samochodów F1, a różnice w najwyższych prędkościach na torze takim jak Monza są porównywalne. Bardzo zbliżone do siebie są także kierownice. Na kierownicy samochodu GP2 znajduje się niewiele mniej przycisków niż na tej z Formuły 1. Jak radzi sobie z tym Julian?: "Z kategorii na kategorię mam na kierownicy coraz więcej przycisków i nie mam najmniejszych problemów z obsługiwaniem ich w trakcie jazdy. Najważniejsze jest chyba pokrętło gdzie zmienia się balans hamulców, w GP2 używamy go bardzo często. W kwalifikacjach, na szybkim okrążeniu przydaje się to do jak najszybszego przejścia zakrętu a w wyścigu używam go by odciążyć przednie lub tylne opony."

Jeśli chodzi o wcześniej wspomnianą Monzę to podczas niedzielnego sprintu GP2 w 2012 roku Julian miał tam dość groźnie wyglądający wypadek. Po błędzie na dohamowaniu do szykany Roggia Kolumbijczyk zmuszony był zaliczyć wycieczkę na pobocze i omyłkowo przejechał także po wysokim krawężniku, samochód zespołu Trident wybiło wysoko w górę, a później było już tylko twarde lądowanie skomentowane przez Willa Buxtona i Jérôme d'Ambrosio z ekipy Sky głośnym "Ooouch". Zastanawiacie się pewnie czy Leal odniósł po tym jakąś kontuzję? - "Nie, ale jeszcze wcześniej, w Abu Zabi w 2011 roku miałem groźniejszy skok, kiedy to oderwałem się od ziemi czterema kołami i ból po lądowaniu był dużo większy niż podczas skoku na Monzie, gdy oderwałem się tylko 2 kołami."    

Takie incydenty są bardzo spektakularne, jednak każdy kij ma 2 końce i nie zawsze kończy się to dobrze dla zawodnika, jak i samego samochodu - "Podczas takiego wypadku, gdy wykonujesz taki skok, spadasz po prostu z wysokości przekraczającej czasami nawet metr. Zdarza się, że uszkadza się wtedy kolumna kierownicy, tak jak w przypadku sławnego lotu Witalija Pietrowa podczas Grand Prix Malezji w 2011 roku. Jeśli chodzi o ciało to nie jest to zbyt przyjemne dla kręgosłupa."

Prowadzenie wyścigówki z pewnością nie należy do łatwych i kierowcom zdarza się popełniać błędy, które czasem owocują groźnymi wypadkami, a czasami uchodzą na sucho. Jazda wymaga odpowiednich przygotowań, dlatego zawodnicy spędzają na siłowi każdą wolną chwilę, 7 dni w tygodniu, by utrzymać organizm w dobrej kondycji fizycznej, ale i psychicznej. Julian regularnie przed każdym wyścigiem rozwiązuje serię łamigłówek by poprawić swoją koncentrację: "Myślę, że należy być po prostu kompleksowym. Musimy być sprawni fizycznie. Musimy mieć silne nogi, gdyż podczas hamowania trzeba silnie nacisnąć na pedał. Ręce również muszą być silne, by kontrolować samochód w każdym momencie. Wyścig trwa na ogół godzinę, więc musimy mieć także dobrą kondycję by wytrzymać cały dystans. Nie możemy zapominać też o mentalnej stronie wyścigów. Cały czas należy być skoncentrowanym by nie dać się rozkojarzyć i nie popełnić błędu. Myślę, że to najważniejsza rzecz podczas wyścigu. Ogólnie musimy ciężko trenować."

To wszystko po to by średnio w co drugi weekend sprawić przyjemność fanom, ścigając się jako przedsmak Formuły 1 - "Jeżdżę w GP2, a transmisję z GP2 są w Kolumbii pokazywane na otwartym kanale. Myślę, że to dobry znak dla wielu młodych chłopaków, którzy pasjonują się wyścigami i marzą by poświęcić się temu w przyszłości. Podczas oglądania wyścigów widzą, że w GP2 jeździ jeden kierowca, który pochodzi z ich kraju i pokazuje, że nawet pochodząc z Kolumbii jest możliwość zajścia wysoko." To jednak nie są wszystkie działania Juliana by promować motorsport w swojej ojczyźnie. Dodatkowo co roku bierze udział w organizowanym w mieście Bogota 6-godzinnym wyścigu i uczestniczy w wielu spotkaniach z fanami. Często odwiedza swój, kraj gdyż jak sam przyznaje, spędzenie czasu z rodziną to chyba najprzyjemniejsza czynność obok ścigania.

W Kolumbii od lat za narodowy sport uważana jest piłka nożna. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy światową sławą stał się Juan Pablo Montoya.  Pojawili się nowi fani i co najważniejsze, w grupie małych chłopców pojawiła się wizja, że chcą być tacy jak Juan. Wiele nowych talentów zostało odkrytych jak np. Sebastian Saavedra, czy Carlos Muñoz, jeżdżący obecnie w IndyCar, czy też właśnie sam Leal: „To właśnie Juanowi kolumbijski motorsport zawdzięcza najwięcej. Gdy byliśmy młodzi patrzyliśmy na niego i chcieliśmy być tacy jak on. To on pokazał nam, że marzenia są po to by je spełniać."

Dobrze powiedziane. Jedno marzenie, by poświecić się całkowicie ściganiu, Julian już zrealizował: ”Mam w życiu takie szczęście, że robię to co lubię i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy." Kto by nie chciał? Wiadomo, że z GP2 do Formuły 1 droga jest już krótka, ale także i kręta. 23 latek twardo stąpa po ziemi i zdaje sobie sprawę, że na niego jeszcze nie czas - „Nie uważam, że to dobry czas na pierwszy test w Formule 1. Czuję, że nie jestem jeszcze na to gotowy." Można więc powiedzieć, że Julian zna swoje miejsce i adekwatnie do sytuacji ocenia swoje możliwości, jednak gdy padło pytanie jak wyobraża sobie siebie za 20 lat po chwili zastanowienia odpowiedział: "Jako mistrza Formuły 1!" Nie pozostaje nam nic innego jak tylko wierzyć w ten sukces, na który ten młodzieniec w pełni zasługuje.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze