Jak spełniać marzenia – wywiad z Andreą Barlesim

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Ma dopiero 21 lat, a już może pochwalić się startami w 24h Le Mans, 12h Sebring, Mistrzostwach Świata Samochodów Turystycznych oraz Blancpain Endurance Series, na czele ze spektakularnym 24 godziny Spa. Na jego pochodzenie wskazuje jego włoskie nazwisko, startuje jednak z licencją belgijską, a dużą część swojej kariery może przypisać Francji, miejscu swoich narodzin. W czasie przygotowań do nowego sezonu Andrea Barlesi znalazł czas, by udzielić wywiadu dla ŚwiatWyścigów.pl.

Andrea, jeszcze pięć lat temu widzieliśmy cię w kartingu, a od tego czasu ścigałeś się już w Le Mans, WTCC i Blancpain Endurance Series. Czy to szczęście, czy wynik ciężkiej pracy?
Na początku, chciałbym wam podziękować za ten wywiad. Co do pytania – myślę, że jest to wynik trzech rzeczy. Musisz ciężko pracować by znaleźć pomocnych ci sponsorów, ponieważ nasz sport wymaga dużych pieniędzy. Ale znalezienie sponsorów to także kwestia szczęścia – dziś bardzo trudno jest zapukać do drzwi dużej firmy i powiedzieć „proszę, pomóżcie mi się ścigać”. Musisz znać odpowiednich ludzi w firmie. Dzięki dobremu sponsorowi, możesz się ścigać w dobrym zespole, który pomoże ci w osiągnięciu wyników. A to tylko część finansowa. Jest też kwestia samych wyścigów. To ciężka praca, musisz dopomagać szczęściu, gdyż to raz jest, a raz go nie ma. Dobre rezultaty pojawiają się dopiero na końcu tego łańcucha.

Jak wygląda droga młodego kierowcy? Co musiało się stać, byś mógł wystartować w Formule Le Mans, a dwa lata później w prestiżowym 24 godziny Le Mans w kategorii LMP2?
Zwykle młodzi kierowcy startują w wyścigach pojazdów jednomiejscowych, jednak ja nie miałem na to pieniędzy i zacząłem w pucharze Renault Clio. Potem wykonałem bardzo duży skok do Formuły Le Mans z zespołem DAMS – dali mi miejsce w ich samochodzie podczas jednego z testów i byli bardzo zadowoleni. Po długiej pracy by zebrać potrzebny budżet, zawarłem z nimi umowę na program startów w sezonie 2010 Le Mans Series i wspólnie zdobyliśmy mistrzostwo. To był bardzo szczególny sezon, doskonała praca całego zespołu. Podczas Silverstone poznałem Françoisa Sicarda, „prawą rękę” szefa zespołu OAK Racing, który był zainteresowany zatrudnieniem mnie na sezon 2011 Intercontinental Le Mans Cup. Ponownie czekała nas ciężka praca, by domknąć budżet. Moim zadaniem było pomóc im w rozwoju ich nowego prototypu LMP2 oraz pomagać w zdobywaniu doświadczenia dwóm kierowcom-dżentelmenom. O starcie w 24 godziny Le Mans marzyłem od 10 roku życia i w czerwcu 2011 moje marzenie się spełniło. Cóż to za uczucie, gdy przekraczasz linię mety! Mieliśmy sporo problemów technicznych, ale i tak było wspaniale. Byłem wtedy najmłodszym kierowcą, który wystartował w tym wyścigu oraz najmłodszym, który przekroczył linię mety. Obecnie marzę, by powrócić do Le Mans… Niestety, z powodu kryzysu ekonomicznego, we wrześniu 2011 straciłem mojego największego sponsora. Wszystko stało się bardzo trudne, nie znalazłem innej opcji, by dokończyć sezon ILMC. Moim najlepszym wspomnieniem jest podium LMP2 w 12-godzinnym wyścigu w Sebring. Gdyby nie problem z uruchamianiem silnika, mogliśmy wygrać ten wyścig.

W ubiegłym roku nie startowałeś w wyścigach długodystansowych, a zamiast tego skupiłeś się na WTCC. Czy chciałbyś pozostać w samochodach turystycznych na dłużej?
Po problemach ze sponsorem w sezonie 2011, znalazłem miejsce dla profesjonalisty w nowym zespole w Długodystansowych Mistrzostwach Świata. Wszystko było ustalone, lecz na 4 tygodnie przed Sebring, pierwszą rundą WEC, zamieniło się to w koszmar! Zespół wezwał mnie i powiedział, że jeśli chcę z nimi startować, muszę przynieść pieniądze, a kwota była astronomiczna, niemożliwa do zgromadzenia w 4 tygodnie, raczej wymagała ponad 6 miesięcy pracy. W panice zadzwoniłem do mojego przyjaciela Tiago Monteiro, aby zapytać, czy jest jakieś wolne miejsce w WTCC. Znalazł je dla mnie, udało mi się zgromadzić budżet na 3 rundy (Monza, Walencja, Marrakesz) – i dlatego byłem w tym roku w WTCC. Lubię styl samochodów turystycznych, jednak WTCC to bardzo dobre mistrzostwa, jeśli ma się dobry samochód. Ja miałem auto z 2011 roku, bez żadnych nowych części i było to bardzo trudne. WTCC to przepiękne mistrzostwa, niezwykle konkurencyjne, jednak aby być w czołówce musisz mieć auto przygotowane przez zespół fabryczny. W tym roku będę startował w mistrzostwach wśród samochodów turystycznych i GT. Dam wam znać jak najszybciej, gdy będę mógł to ogłosić.

Jak duża jest różnica między samochodami turystycznymi, prototypami Le Mans i pojazdami GT? Czy trudno jest przesiąść się z LMP2 do SEAT-a Leóna?
Dobry kierowca prototypów będzie szybki także w GT, ale nie w samochodach turystycznych. Trzeba tu zrozumieć wiele rzeczy: prowadzenie jest zupełnie inne, hamowanie jest mocniejsze w GT i prototypach, większa jest też tam siła docisku. Tu w samochodach turystycznych nie masz w ogóle siły docisku, a tylne skrzydło jest jedynie dla zapewnienia stabilności w trakcie hamowania i nieznacznie pomaga ci w szybkich zakrętach. Im bardziej „ostry” jest samochód, tym jest on szybszy. Także opony są tu zupełnie inne i trudne do przyzwyczajenia. Ogólnie, bardzo ciężko jest przenieść się z prototypów do samochodów turystycznych. Potrzebujesz na to kilka dni testów. Ja niestety nie miałem żadnych testów w WTCC.

A co jeśli chodzi o same wyścigi? Le Mans i WTCC bardzo się od siebie różnią. Który typ rywalizacji bardziej ci odpowiada, który stanowi większe wyzwanie?
Trudne pytanie, obie kategorie różnią się diametralnie. Le Mans jest dla mnie marzeniem od 10. roku życia, w wieku 21 lat wolałbym Le Mans, a WTCC byłoby dobrym rozwiązaniem gdy będę miał 30-35 lat. Mam nadzieję, że wrócę do WTCC, jeśli będę miał szczęście startować w zespole fabrycznym. Myślę, że lepiej jest wejść do WTCC gdy ma się już karierę profesjonalnego kierowcy, zostać tu kierowcą profesjonalnym jest bardzo trudno. A dla mnie kierowca profesjonalny to ktoś, komu się płaci za ściganie, a nie kto musi przynosić ze sobą sponsorów.

Jak oceniłbyś zmiany w WTCC od 2014 roku? Czy będą one korzystne dla serii?
Samochody WTCC stają się coraz starsze, co nie wpływa korzystnie na serię. Dzięki FIA i Eurosportowi jestem pewien, że seria znów będzie fantastyczna. Liczę na pojawienie się wielu nowych producentów w WTCC. Tylko ostrożnie z wymaganym budżetem… Fajnie byłoby zobaczyć w WTCC samochody mniej lub bardziej zbliżone do tych ze szwedzkiej TTA, choć z innymi silnikami i podwoziem, a nie tylko pakietem aerodynamicznym. W Brazylii to działa, w Szwecji to działa, więc dlaczego nie?

W 2012 nie jeździłeś prototypami, jednak startowałeś dla Vita4One w Paul Ricard. Jakie masz plany na nadchodzący sezon poza WTCC?
Tak, to było przemiłe doświadczenie z bardzo profesjonalnym zespołem, bardzo mi się podobało. Dla mnie, Vita4One to jeden z dziesięciu najlepszych profesjonalnych zespołów GT i mam nadzieję, że w przyszłości znów będę z nimi startował. Mój plan na rok 2013 to znaleźć drogę do pucharu Porsche. Myślę, że to najlepsza opcja - finansowa i dla mojej przyszłości. Porsche bardzo troszczy się o swoich kierowców pucharowych i robi wiele dla młodych talentów.

Co byś powiedział młodym ludziom, którzy chcieliby rozpocząć swoją karierę wyścigową? Co powinni zrobić, by zostać zauważeni przez czołowe zespoły jak Vita4One czy OAK Racing?
Najważniejsze, co mogę im doradzić, to być silnym. Bycie sportowcem to bardzo ciężka praca, a motorsport to niezwykle wymagający dział sportu. Trzeba być cierpliwym, pracować ciężko, bardzo ciężko – ciężej, niż koledzy z zespołu. I nigdy się nie poddawać, bo motorsport jest jak wzburzone morze – czasem fala wzniesie cię na szczyt, a czasem spadasz w dół. A kiedy jest się „na dole”, muszą się bardzo starać, by wrócić na szczyt. Muszą także dużo pracować nad marketingiem, ponieważ dzięki temu można przekonać do siebie kilku sponsorów. I pamiętać, że jesteśmy tylko ludźmi, nie bohaterami – nie można stać się egoistą, trzeba być sobą i się cieszyć, gdyż jest to sen dla wielu ludzi, a oni mają szczęście to robić. Jeśli zrobisz wszystko by spełnić swoje marzenia, a to i tak nie wychodzi – nie masz sobie nic do zarzucenia. To jest najważniejsze.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze