Nicholas Latifi specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Po trzech sezonach spędzonych w Formule 1, Williams zdecydował się nie przedłużać z nim współpracy. W czasie swojej kariery udało mu się wywalczyć pojedyncze punkty, jednak to nie przekonało ani ekipy z Grove, ani innych zespołów w stawce, aby skorzystać z jego usług w przyszłym roku. O swojej przygodzie z Formułą 1, o tym, co dalej, o wydarzeniach z Abu Zabi 2021, rzekomym kontrakcie w IndyCar oraz dalszego poznawania języka polskiego z Nicholasem Latifim w Stanach Zjednoczonych rozmawiała Roksana Ćwik.

Click here for English version

W poprzednim wyścigu o Grand Prix Japonii wreszcie udało Ci się zdobyć punkty. Jakie to uczucie?
Jest ono zdecydowanie miłe. Można to potraktować jak nagrodę, szczególnie w tym ciężkim sezonie. Wiemy, że wciąż mamy najwolniejszy samochód, więc gdy mieliśmy szansę na zdobycie punktów, w większości przypadków był to efekt sprzyjających wydarzeń na torze, jak chociażby odpadnięcie rywali czy też dobre decyzje strategiczne. Kolejnym czynnikiem są mieszane warunki pogodowe czy cofnięcia na starcie. Było już kilka wyścigów, w których to się zdarzało. Tym razem uczucie w Japonii było o tyle przyjemne, ponieważ dokonaliśmy tego jako zespół naszą własną dobrą strategią. Nie było tak, że do mety dojechało jedynie 10 bolidów, ponieważ na finiszu znalazło się 18 samochodów. Wykonałem swoją pracę, utrzymałem samochód na torze. Byliśmy dość konkurencyjni, a dodatkowo mieliśmy dobrą strategię. Pierwsze punkty w tym sezonie to na pewno dobry impuls.

Co sądzisz o sytuacji z czerwoną flagą, kiedy zatrzymaliśmy wyścig, wznowiliśmy go i nie przejechaliśmy pełnego dystansu, a na koniec kierowcy i tak otrzymali pełne punkty zamiast połowę?
Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o scenariusze punkowe, nadal nie jestem w 100% pewien, jakie były zasady. Z tego co rozumiem, różnica z tego wyścigu w porównaniu z tym, co wydarzyło się na Spa w ubiegłym roku polegała na tym, że od tamtego czasu zmieniono przepisy, aby upewnić się, że nigdy nie dojdzie do tego ponownie Myślę, że na Spa [przyznano połowę punktów], ponieważ wyścig rozpoczęto, ale potem już nie został wznowiony. Z kolei [w Japonii] wystartował i został przerwany czerwoną flagą. Jako że był on wznowiony i trwał tyle, na ile było to możliwe, dostępna była pełna pula punktów, a przynajmniej ja tak to rozumiem. Jeśli chodzi zatem o tę kwestię, kiedy przejechałem linię mety, myślałem, że nie dostaniemy punktów, albo może połowę. Zdawałem sobie po prostu sprawę, że nie przejechaliśmy zbyt wiele z tego wyścigu. Jeśli jest jakaś szara strefa lub niejasna interpretacja przepisów, które możemy zmienić, jestem pewien, że to się wydarzy na przyszły rok. Ale dla mnie te dwa punkty… Byłem zadowolony z pełnej puli, ponieważ musiałem na te punkty ciężko pracować.

Słyszałam, że rozmawiasz z Chip Ganassi Racing [na starty w przyszłym roku w IndyCar]. Czy to prawda?
Słyszałem, że podpisałem już z nimi umowę, że będę się z nimi ścigał w przyszłym sezonie! Wiele artykułów zostało mi wysłanych na ten temat. Ludzie pisali: «Hej, podpisałeś umowę na wyścig z Chip Ganassi, gratulacje!»". Nie zobowiązałem się jeszcze do niczego na przyszły rok, więc ujrzenie tych artykułów było dość zabawne. Tymczasem dziennikarze myśleli, że mają prawdziwą bombę. Wiem, że to nie jest prawda. To nie ma nic wspólnego z niczym. Po prostu jest to kiepskie dziennikarstwo i tyle.

Moim zdaniem tak się stało, ponieważ Marshall Pruett jest bardzo znanym dziennikarzem IndyCar, kiedy ludzie widzieli w nim źródło, nie weryfikowali tego.
Widziałem, że to pochodzi od kogoś innego. Zobaczyłem naprawdę mnóstwo różnych nagłówków. Jeden z nich potwierdzał, że będę ścigał się w Chip Ganassi… Tak czy inaczej, nadal mam otwarte wszystkie opcje. Nie jest tajemnicą, że IndyCar to kategoria, która jest dla mnie bardzo ekscytująca i z zewnątrz wydaje się najbardziej oczywistą drogą. To seria, którą zawsze lubiłem oglądać. Myślę, że wyścigi są bardzo ekscytujące, a seria dość mocno rośnie. Nie jestem jeszcze jednak do niczego zobowiązany. Staram się na ten moment mieć dostępne wszystkie opcje i zamierzam sprawdzić, co będzie najlepsze na następny rok. Tak naprawdę nie ma nic więcej do powiedzenia. Wiem, że to dużo niejasnych i ogólnych komentarzy, ale to jest szczerze mówiąc rzeczywistość. Nie mam jeszcze nic do powiedzenia na temat moich planów.

Niestety odchodzisz z Formuły 1 pod koniec sezonu. Co było najpiękniejsze w F1 i co cię zdenerwowało, kiedy tu byłeś?
Jest jedna rzecz, która jest całkiem fajna i pozytywna, ale jednocześnie dla mnie dziwna, ponieważ nie jestem osobą poszukującą uwagi. Nie jestem kimś, kto chciałby wejść w ten sport, ponieważ chciałem być bardziej znany czy sławny. Uważam, że to fajne, gdy widzisz, jak, zwłaszcza odkąd ograniczenia zostały poluzowane, zaczęło przybywać więcej fanów i po prostu widzę, jak niektórzy z kibiców pasjonują się sportem i jak jako kierowca F1 jesteś wynoszony na piedestał.

Widziałam jednego fana z tatuażem z twoim numerem…
Właściwie to spotkałem go wczoraj. To bardzo miły facet. Nie mówię konkretnie o tym, ale ogólnie, aby zobaczyć reakcje niektórych fanów. Kiedy widzą kierowcę albo chcą zrobić zdjęcie z tobą lub zdobyć autograf, bądź po prostu są pasjonatami kierowców i umieszczają ich na piedestale. Dla mnie to dziwne uczucie, ponieważ podchodzą do mnie, a ja mówię wprost: «Chcesz zdjęcie ze mną czy autograf?». To nie jest mój naturalny charakter. Nie czuję tego w ten sposób. Niemniej jednak fajnie jest widzieć takie rzeczy. Nie tylko jeśli chodzi o mnie, ale też o innych kierowców. To sprawia, że doceniam to, gdzie jestem. Oczywiście odchodzę ze sportu. Byłem tu przez trzy lata i co prawda nie osiągnąłem zamierzonych celów, z drugiej strony tylko część kierowców była w stanie znaleźć się w stawce. Jest to też dość interesujące i sprawa, że patrzysz na to z innej perspektywy oraz zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie zdziałało. Nadal jednak miałem sporo szczęścia, że byłem w takiej pozycji. Jeśli chodzi o negatywne aspekty… Oczywiście jednym z rozczarowań jest to, że nie miałem możliwości na walkę dysponując bardziej konkurencyjnym bolidem. To samo jednak dotyczy moich zespołowych kolegów, którzy znaleźli się w tej sytuacji. Wszyscy chcielibyśmy ścigać się z innymi zawodnikami w bardziej konkurencyjnych warunkach. Aspekt ścigania i rywalizacji to coś, co kocham w tym sporcie. Ciężko było przez ostatnie trzy lata, kiedy nie miałem takiej szansy, ale taka jest Formuła 1. Wiedziałem, na co się piszę, kiedy się tu znalazłem. To wciąż był mój cel. Ale była ciągła nadzieja, że dokonamy postępu, ale potem przez trzy lata mieliśmy problemy z tym, aby przygotować w pełni konkurencyjny pakiet. Oprócz tego może takie ogólne wrażenie, że ludzie z zewnątrz pamiętają jedynie złe momenty. Myślę jednak, że w innych sportach jest podobnie, szczególnie przy dzisiejszym świecie z obecnymi serwisami społecznościowymi, gdzie każdy ma znacznie większy dostęp do kierowców oraz do sportu. Ludzie naprawdę pamiętają złe rzeczy. Jest mnóstwo kwestii, które mogą zostać wręcz wyolbrzymione, ale z tym do czynienia ma każdy kierowca, a nawet każdy inny sportowiec lub osoba publiczna. To jest chyba jednak coś, za czym nie będę tęsknił w tej kwestii albo ogólnie w samej Formule 1.

A co z Abu Zabi 2021? To był trudny czas.
Tak, Abu Zabi było ciężkie. Miał miejsce jeden incydent, który miał ogromne skutki na wiele różnych sposobów. To oczywiście nie było miłe, ale się stało, to już przeszłość. Od jakiegoś czasu już o tym nie myślę. Rozpocząłem ten sezon tak naprawdę już o tym nie zastanawiając się. To się stało i chciałem po prostu iść dalej.

Teraz jesteśmy tu, w Stanach Zjednoczonych. Potem jest Meksyk, Brazylia i Abu Zabi. Na który z wyścigów czekasz z niecierpliwością?
Ten wyścig w USA jako ogólnie wydarzenie, tylko dlatego, że lubię tutejszą atmosferę. Będąc tak blisko centrum miasta, nie zawsze masz taką możliwość udania się na wyścig Formuły 1. Niektóre z nich są dość daleko i w zasadzie na pustkowiu. Kiedy jesteś w stanie pozostać tak blisko miasta – jest oczywiście garstka wyścigów, kiedy możesz to zrobić – to tworzy miłą atmosferę w weekend. A właśnie będąc w Ameryce Północnej, zawsze mi się to podobało, bo nie ma tak wielu wyścigów po tej stronie oceanu. Zatem na ten właśnie wyścig czekam najbardziej.

Gdybyś mógł wybrać inną serię do ścigania się, jaką byś wybrał i dlaczego?
Szczerze mówiąc, ciężko powiedzieć. Jeśli chodzi o odejście od wyścigów formuły... F1 wciąż jest serią, w której chcę być. Ale jeśli mówimy nie o formułach, to są chyba tylko dwa ważne mistrzostwa długodystansowe. Oczywiście jest ich kilka, ale zapewne myślisz o WEC I IMSA. Powiem zatem, że te dwie serie oczywiście się liczą.

Ile polskich słów nauczyłeś się od ostatniego wywiadu?
Szczerze mówiąc od tamtej pory niewiele się zmieniło (śmiech)... Chociaż faktycznie, pojawiło się kilka nowych. Znam «dzidzia», czyli dziecko, ponieważ moja Sandra ma siostrzenicę i bratanka. Znam też «ciocia», czyli auntie. Kiedyś mówiłem «wudziek», ale wymawia się «wujek» - uncle. Podobnie też inne normalne wyrażenia, które już omówiliśmy poprzednim razem. Wiem, jak śpiewać po polsku z okazji urodzin. Robiłem to już wiele razy, chociaż uważam to za zabawne, to właściwie nie mówi się «Happy Birthday», słowa nie znaczą tak naprawdę «szczęśliwe urodziny». Tu nie chodzi o urodziny, tutaj życzy się «sto lat». Moim zdaniem trochę się pod tym względem poprawiło.

Myślę, że to wszystko. Dziękuje bardzo za Twój czas. Zawsze lubię z tobą rozmawiać. To była przyjemność.
Bardzo dziękuję za rozmowę.

Redakcja ŚwiatWyścigów.pl jest na miejscu tego wydarzenia. Jeśli chcesz czytać więcej materiałów prosto z toru, postaw nam kawę!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze