Günther Steiner specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Amerykański zespół Haas po raz pierwszy w swojej historii może zakończyć sezon Formuły 1 bez ani jednego punktu w klasyfikacji konstruktorów. Ekipa poświęciła tegoroczny sezon dla długofalowych korzyści, decydując się nie rozwijać samochodu i angażować dwójkę debiutantów. Spore nadzieje w takim podejściu pokłada szef zespołu Günther Steiner, z którym na torze Yas Marina rozmawiała Roksana Ćwik.

Ostatni wyścig nie był dla was najbardziej udany. Czy możesz zdradzić jaki był koszt tych wypadków?
Bardzo duży – powiedziałbym, że pomiędzy 1-2 miliony. Jedyny plus jest taki, że to był przedostatni wyścig sezonu, więc nie musimy wyprodukować nowych części. Po prostu na ostatni wyścig nie będziemy mieli tylu części zamiennych co zwykle, ale będzie w porządku.

Czy dokonaliście jakichś większych zmian w samochodach?
Nie, wszystko jest bardzo podobne.

Jak Mick oraz Nikita zmienili się od początku sezonu?
Całkiem mocno. Wydaje mi się, że dojrzeli we właściwy sposób. Na początku sezonu mówiłem, że dopiero po kilku wyścigach można zdać sobie sprawę, jak niewiele wiedziało się na początku. To nie przychodzi za pstryknięciem palcami i wymaga czasu. Uważam więc, że znacznie się poprawili we wszystkim, co robią.

Jak oceniasz swoich kierowców i czy jesteś zadowolony z ich pracy?
Myślę, że wykonują dobrą robotę. Trudno ich ocenić, mając taki samochód jaki mamy, bo nie możemy porównywać ich z innymi. Ja też nie jestem kimś, kto ocenia ludzi. Wyniki mówią same za siebie – w tej chwili są jakie są i musimy trochę poczekać zanim to się zmieni.

Walczycie teraz z Alfą Romeo i Williamsem. Czy spodziewałeś się, że pod koniec sezonu będziecie razem rywalizować?
Nie! Martwiłem się nawet, że nasza strata urośnie za bardzo i staniemy się pośmiewiskiem, a stało się dokładnie na odwrót. Nagle wszyscy zaczęli zastanawiać się czy Haas może pokonać inne samochody. Dla mnie najlepsze jest to, że zespół ma jakiś cel, który motywuje wszystkich – dużo trudniej o motywację, gdy nie ma się o co walczyć.

Wcześniej twoi kierowcy walczyli wyłącznie ze sobą, co przypominało potyczki z poprzednich lat. Czy trudno było ich przywołać do porządku, żeby nie wjeżdżali w siebie nawzajem?
Nie było to trudne, ale konieczne. Chciałem, żeby rozumieli, o co chodzi i sam też wiedziałem, dlaczego to robili – przyszli z Formuły 2 i 3, gdzie zespołowy kolega jest jedynie kolejnym rywalem. W Formule 1 zespołowy kolega to kolega z zespołu i nie robi się takich rzeczy, bo pracuje się na dobro zespołu, a nie tylko swoje. Myślę, że zajęło im trochę czasu, zanim zrozumieli, że nikomu to nie służy. Wyjaśniłem im to i zrozumieli. Nie powiem, że to już zamknięty rozdział, bo będzie więcej incydentów, ale na pewno teraz lepiej rozumieją, jak działa Formuła 1 niż 10 miesięcy temu.

Podpisaliście nowy kontrakt z Pietro Fittipaldim. Jak się z nim pracuje?
Pietro jest członkiem rodziny, jest z nami od trzech lat. Przed pandemią nie zawsze mieliśmy kierowcę rezerwowego, bo w razie potrzeby zawsze mogliśmy kogoś znaleźć. Teraz w czasach pandemii jestem pod tym względem bardzo ostrożny, bo może to się przydarzyć każdemu i musimy być przygotowani. Po tym jak Pietro spisał się w zeszłym roku, nie ma powodu, aby go wymieniać. Nie wie jeszcze do końca, gdzie będzie jeździć w przyszłym roku i powiedzieliśmy mu, że zostanie i będzie dla nas dostępny w granicach swoich możliwości.

Czy rozważacie większe inwestycje, np. w symulator?
Nie, używamy starego symulatora Ferrari we Włoszech i nie będziemy budować swojego. Obaj kierowcy z niego korzystają.

Co sądzisz o braku kary dla Lewisa Hamiltona za incydent z Nikitą Mazepinem w Arabii Saudyjskiej.
Dostał 25 tysięcy euro grzywny, więc kara była. Chyba założenie było takie, że nie powinno to wpłynąć na wynik mistrzostw. Nie wiem, czy to jest właściwe. Najważniejsze, że nic się nie stało. Stworzyliśmy precedens i będziemy się do niego odnosić w razie potrzeby.

Z logistycznego punktu widzenia, czy ten sezon jest łatwiejszy od poprzedniego?
Muszę przyznać, że biorąc pod uwagę sytuację, zarówno poprzedni i ten sezon były bardzo dobrze zarządzane. Są pewne różnice i nie powiedziałbym, że jest łatwiej czy trudniej, po prostu inaczej. W tym roku było więcej latania i mieliśmy pewne problemy – np. w Brazylii, gdzie sprzęt dotarł z Meksyku z opóźnieniem – ale wszystko zostało rozwiązane na czas. Przy trzech wyścigach z rzędu nigdy nie będzie łatwo, bo każde opóźnienie będzie miało swoje konsekwencje, ale nie wpłynęło to na show i to jest najważniejsze. Uważam, że FOM zrobiło dobrą robotę i mieliśmy też trochę szczęścia, bo wygląda na to, że pandemia zawsze jest kilka kroków za nami, bo teraz znowu się rozwija, ale gdy ścigaliśmy się w Europie, było dość spokojnie. Zawsze znajdują rozwiązania problemów i myślę, że to był całkiem dobry rok.

Powiedziałeś o trzech wyścigach z rzędu. Co sądzisz o takim rozwiązaniu?
W przyszłym roku będą dwa. Są dość wymagające dla personelu, ale wydaje mi się, że są już częścią Formuły 1 i musimy nauczyć się, jak sobie z nimi radzić. Jest na to kilka różnych sposobów, ale na pewno jest to trudne dla wszystkich.

Co sądzisz o zmianach na sezon 2022?
Nie mogę się ich doczekać, bo dają nam szansę powrócić do środka stawki, jeśli zrobimy dobrą robotę.

Czy wszyscy zdążą się przygotować do nowego sezonu i jakie będzie pole do rozwoju w jego trakcie?
Na pewno wszyscy będą gotowi. Pole do rozwoju będzie ograniczone przez limit budżetowy, bo nie można wprowadzić tylu poprawek, co dotychczas. W pierwszym roku rozwój będzie jednak bardzo duży, bo wszyscy szybko nauczą się, jakie zmiany dadzą najlepszy efekt. Myślę, że krzywa rozwoju bardzo się wyprostuje w drugim i trzecim roku, a potem będzie bardzo stabilna. Mam nadzieję, że wszystkie samochody będą miały bardzo zbliżone do siebie osiągi.

Powiedziałeś, żeby nie dramatyzować, ale czy jest to trudne, gdy po wielu latach ktoś odchodzi z zespołu?
Jeśli ktoś pracował dla nas wiele lat i odejdzie, to ja to szanuję, bo pomogli nam dojść do miejsca, w którym jesteśmy. Czasem ludzie rozpoczynają nowy rozdział w życiu – także ja oraz inni. Jeśli nadarzy się okazja, która poprawi jakość życia rodzinnego czy pomoże rozwijać karierę, to nie mogę się na to gniewać i nie będę. Tak samo jest ze zwolnieniem kogoś – nie jest to przyjemne, ale jeśli współpraca się nie układa, to nikomu to nie służy. Takie jest życie. Nie mogę nic zrobić, wobec tego, że ktoś odejdzie, więc to nie jest powód do dramatyzowania – powodem jest to, że trzeba szukać zastępstwa.

Czy podoba ci się przepis nakazujący wystawienie samochodu dla debiutantów w sesjach treningowych?
Dobrze, że tak będzie, bo jest bardzo mało czasu na testy dla debiutantów, więc trudno jest im wdrożyć się do F1. To krok we właściwym kierunku, ale nie oceniałbym nikogo na podstawie jednej godziny jazdy podczas treningu, podczas której masz na sobie wzrok całego świata. Może się to skończyć dwojako – możesz być szybki i wyjść na bohatera albo mieć pecha, rozbić się i zniszczyć sobie karierę. Musimy dostrzegać wady i zalety – jeśli zaprezentujesz się z dobrej strony, to z korzyścią dla ciebie, ale jeśli jesteś dobrym kierowcą i zrobisz coś głupiego albo zabraknie ci doświadczenia, to zakończy twoją karierę. Dobrze, że ludzie mogą zademonstrować swój talent, ale nie wyrabiałbym sobie opinii o kimkolwiek na podstawie pierwszego treningu.

Na koniec, kto będzie mistrzem świata?
Max Verstappen.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze