Mark Webber – sprawiedliwy wśród kierowców

Dwanaście lat w królowej sportów motorowych, poprzedzonych ciężką i krętą drogą, która ostatecznie doprowadziła Webbera na sam szczyt. Kariera Australijczyka od samego początku do końca nie była usłana różami, a całości dopełniły wszystkim znane przekręty w Red Bull Racing, o których szczerze w swojej biografii opowiada 40-letni dziś kierowca. Samotny w walce, jak Dawid przeciwko Goliatowi. Co pomogło mu przetrwać bardzo ciężkie czasy w F1?  Postawa i charakter, których nie powstydziłby się największy superbohater. „W moim słowniku nie ma stwierdzenia 'nie da się'” – mówi Webber.

„Chciałem zostać mistrzem”

Rok 2010 – prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata na trzy wyścigi przed końcem sezonu. Ostatecznie to Vettel zgarnia mistrzowską koronę, a Mark Webber musi zadowolić się trzecim miejscem, plasując się za swoim kolegą zespołowym i Fernando Alonso. „Jeśli ktoś wtedy mi podpadł, to wyłącznie kierownictwo zespołu Red Bull Racing” – twierdzi Australijczyk. Brak należytego wsparcia ze strony teamu, wyraźne faworyzowanie Vettela, zagubienie się szefa RBR – Christiana Hornera, który nie potrafił przeciwstawić się Helmutowi Marko i okazać należytego wsparcia Webberowi. To jednak mało, to tylko wierzchołek góry lodowej. 

„Jakim k*** cudem zamierasz się dostać z Queanbeyan do F1?”

Początki? Niespełna 10-letni Mark zapałał miłością do sportów motorowych. „F1 stała się dla mnie czymś w rodzaju religii” – mówił Webber, a jego jedynym celem był awans do królowej sportów motorowych w roli kierowcy wyścigowego. Droga, jaką pokonał Australijczyk razem ze swoją menadżerką (która stałą się zarazem jego partnerką życiową) nie była łatwa, jednak zawsze w odpowiednim czasie odzywali się do niego właściwi ludzie, którzy kierowali w odpowiedni sposób jego karierą. Ostatecznie udało się! Kierunek F1! Minardi, Jaguar, Williams i wreszcie słynny Red Bull, który przysporzył tak wielu kontrowersji w ostatnich latach.

„A rozumiem. Wygrał nie ten kierowca co trzeba!”

W biografii Webbera nie brakuje wątków dotyczących napiętych relacji z zespołem Red Bull Racing i Sebastianem Vettelem. Mało tego. Z opowieści Australijczyka wyziera jawna niechęć do sposobu kierowania teamem i zachowania swojego byłego już kolegi zespołowego. „Cudowne niemieckie dziecko”, „numero uno”, „wymachiwanie paluchem” – to tylko niektóre z określeń dotyczące faworyzowanego przez Red Bulla Sebastiana Vettela.

„Red Bull doda Ci skrzydeł, chyba że jesteś Markiem Webberem”

Chyba każdy czytelnik czekał na rozwinięcie wątków dotyczących wypadku w Turcji, Multi 21 („Red Bull Racing wyczuwało, ze coś jest w tej sytuacji nie tak, ponieważ po tym wyścigu obu swoim kierowcom wypłaciło premie za zdobycie pierwszego miejsca”), czy sprawy z przednim skrzydłem na Silverstone. I nie zawiódł się. Webber szczegółowo opowiada o każdym z tych wydarzeń. Nie brakuje nawet wzmianki na temat znanej sytuacji, związanej z agresywnym odstawieniem szklanki na konferencji prasowej po wyścigu w Anglii w 2010 roku (to właśnie słynna akcja ze skrzydłami).

{youtube}MLNMDrQ_56U{/youtube}

Czytelnicy jednak zawiodą się nieco, jeśli oczekują wyjaśnienia spraw związanych z bardzo kontrowersyjnym i agresywnym projektem samochódu. Uginające się przednie skrzydła? Na ten temat Webber nie mówi prawie nic. Może w kolejnej części...

Mark Webber niejednokrotnie wspomina o swoich ulubionych klasycznych torach. Analogicznie Australijczyk jest jednym z takich (ostatnich) klasycznych kierowców.

„Wydaje mi się, ze kierowców należących do starszego pokolenia frustrowały istotne zmiany dotyczące samochodów i opon. Kierowcy zawsze chcieli, chcą i będą chcieć tylko jednego – jeździć jeszcze szybciej. Po 2011 roku nowe przepisy nie stanowiły dla nas większego wyzwania” – mówił.

„Na świecie nie ma wielu ludzi i takich sportowców jak Ty, szczególnie w F1”

Mark Webber to jeden z nielicznych dziś – wśród bogatej stawki zawodników – prawdziwych charakterów, sportowiec z klasą i zasadami. Powyższe słowa Dietricha Mateschitza dobitnie podkreślają, jak dużym szacunkiem cieszył się Australijczyk w kręgach F1. Dokładnie takie samo zdanie na temat swojego szefa miał Webber. „To człowiek od którego nieustannie się uczę i do którego żywię wielki szacunek”.

W karierze Webbera nie ma chyba ani jednej kontrowersyjnej sytuacji, związanej z walką na torze. Nie można tego jednak powiedzieć o rywalach Australijczyka, o których wspomina on w swojej biografii. Przekręty Michaela Schumachera, afera crashgate z Singapuru i wspomniane nieczyste zagrywki w Red Bullu to całkowite przeciwieństwo filozofii Webbera i jego podejścia do ścigania się. „Nie traktowałem F1 jako drogi do zdobycia sławy i majątku. Chodziło mi o reprezentowanie kraju na najwyższym poziomie i wysłuchanie hymnu narodowego z poziomu podium”.

Autobiografia Marka Webbera to książka o walecznym i nieustępliwym kierowcy, który jednocześnie jest zawodnikiem fair play w każdym tego słowa znaczeniu – zarówno pod względem jazdy, jak i charakteru. Czy można mówić o Australijczyku w samych superlatywach? Chyba tak. Zapewniam, że po lekturze książki łzy same cisną się do oczu, gdy uświadomimy sobie, że za kilka miesięcy kolejny tak wartościowy człowiek opuści tory wyścigowe. „Radzę zaplanować strategię czytania bez ani jednego pit stopu” – mówi Mikołaj Sokół. Ma rację.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze