Miał być hit: Romain Grosjean i sezon 2018

Od rywalizacji o angaż w Ferrari, do ratowania swojego miejsca w Haasie. Sezon 2018 był jedną wielką katastrofą w wykonaniu Romaina Grosjeana, gdyż przez prawie pół sezonu nie zdobył żadnego punktu. Później udało mu się powrócić na właściwe tory, ale pozbawił swój zespół szansy na walkę z Renault

Kariera Romaina Grosjeana w Formule 1 miała swoje wzloty i upadki. Zaliczył nieudany debiut w 2009 roku, kiedy wystartował w kilku wyścigach dla zespołu Renault. Choć miał z tyłu głowy zakończenie kariery i zmianę zawodu ze sportowca na kucharza, postanowił wrócić do serii juniorskich. Spisał się bardzo dobrze, wygrywając GP2 w 2011 roku, dzięki czemu został zakontraktowany przez zespół Lotusa. Tam w latach 2012-2015 dziesięciokrotnie ukończył wyścig na 2. lub 3. miejscu.

Od 2016 roku reprezentował zespół Haasa, gdzie był najważniejszą postacią dla tego nowo utworzonego zespołu. W pierwszym sezonie dowiózł dla amerykanów aż 29 punktów, a w kolejnym 28. Zyskał reputację solidnie spisującego się kierowcy.

Sezon 2018 miał być dla francuskiego kierowcy, jak i całego zespołu, punktem przełomowym. Grosjean przyznawał w wywiadach, że jego celem są starty Ferrari i jeżeli nie udało mu się teraz, to liczy na angaż w następnych latach. Mogły mu pomóc powiązania między zespołowe, gdyż Haas rozpoczął ściślejszą współpracę z Ferrari.

Włoska ekipa dostarczała już nie tylko silniki, ale pomagała w wielu innych, technicznych kwestiach. Z ich pomocą powstał bolid VF-18, który miał się okazać najlepszą konstrukcją w historii Haasa. Niestety, najlepszy samochód Haasa musiał się zderzyć z najgorszą formą Romaina Grosjeana. Dzisiaj opowiemy w paru słowach, jak to się stało, że kandydat do zasilenia Scuderii Ferrari stał się kandydatem do opuszczenia Formuły 1.

Pechowa Australia

Romain Grosjean: „Nie wybaczyłbym sobie, gdyby jakikolwiek przyszły sezon zaczął się tak, jak sezon 2018”

Australia witała nowy sezon Formuły 1 regularnie od 1996 roku. Choć specyfika toru w Melbourne nie odzwierciedla pełnię możliwości bolidów w danym sezonie, to Haas od samego początku błyszczał. W kwalifikacjach Kevin Magnussen i Romain Grosjean zajęli 6. i 7. miejsce, będąc wolniejszymi tylko od Lewisa Hamiltona, kierowców Ferrari i Red Bulla. Dzięki karze dla Daniela Ricciardo wystartowali z trzeciego rzędu.

Magnussen na pierwszym okrążeniu wyprzedził Maxa Verstappena, a Grosjean utrzymał swoją pozycję. Dwójka kierowców Haasa utrzymywała bardzo dobre tempo i miała szanse na świetny rezultat. Niestety podwójny błąd mechaników z niedokręconym kołem podczas pit-stopu sprawił, że obydwoje kierowców zakończyło rywalizację.

Romain Grosjean: „Samochód jest bardzo dobrą konstrukcją, więc jeśli uda się nam sprawić, by opony pracowały za każdym razem, to będziemy budować wyniki z tego miejsca. Powinniśmy mieć dobre rezultaty (…) Dobry wynik pozwoli nam zapomnieć o Australii. Lećmy do Bahrajnu, zróbmy naszą pracę – tak jak w Australii – skupmy się na naszej pracy i zobaczmy gdzie będziemy na końcu”.

Uszkodzenia od krawężników i zniszczone opony

W Bahrajnie Grosjean nie awansował do Q2, a w wyścigu zajął odległe 13. miejsce. Choć jechał na strategii, która pozwalała mu na walkę o punktowane miejsce, dwukrotnie stracił elementy przedniego skrzydła, co wymusiło nadmiarowy pit-stop. Jego kolega z zespołu zakończył wyścig na wysokiej 5. Pozycji.

Romain Grosjean „W tej chwili nie jest łatwo i oczywiście chcemy więcej dla zespołu, ale jeśli spojrzy się na wszystkie wyścigi, w niektórych mogłem zrobić znacznie więcej, a w niektórych przeszkodziły okoliczności".

Trzeci wyścig sezonu w Szanghaju był nieudany dla obu kierowców Haasa, choć Magnussenowi udało się dowieźć 1 punkt za 10. miejsce. Grosjean, który minimalnie pokonał Duńczyka w kwalifikacjach, miał złe tempo wyścigowe. Dodatkowo bardzo zużywał opony w swoim bolidzie, a linię mety przekroczył dopiero na 18. miejscu.

Pocałunek z murem

Niedokręcone koło, zbyt ostre wjeżdżanie na tarki i zużywające się opony. Trzy pierwsze wyścigi Romaina Grosjeana były nieudane, ale nie zapowiadały dalszych niepowodzeń. Koło było błędem mechanika, a pozostałe sytuacje mogły przytrafić się każdemu. Prawdziwe problemy zaczęły się dopiero w Azerbejdżanie.

Na 40. okrążeniu doszło do wypadku pomiędzy Verstappenem a Ricciardo, który wyeliminował kierowców Red Bulla z rywalizacji. Pojawiła się żółta flaga, wyjechał samochód bezpieczeństwa i podążający na 6. pozycji Grosjean miał tylko jedno proste zadanie: utrzymywanie odpowiedniej temperatury opon.

Kibice obserwują w telewizji, jak realizator przełącza się na kolejne ujęcia, aż nagle przeskakuje na kamerę pokładową Grosjeana, z której widać rozbity bolid po uderzeniu w ścianę. Nie wiadomo, co się stało, powtórka jeszcze nie zdążyła się pokazać, a w komunikacie radiowym inżyniera wyścigowego Haasa słyszymy, że wypadek jest efektem uderzenia Marcusa Ericssona. To niefortunne stwierdzenie zapisało się w memicznej historii Formuły 1, gdyż całkowicie mijała się z prawdą.

Okazało się, że francuski kierowca zmienił balans swoich hamulców i w trakcie rozgrzewania swoich opon, skręcając na lewo i prawo, przyhamował, niedoszacowując reakcję bolidu ze zmienionymi ustawieniami. Bolid stracił przyczepność i gwałtownie uderzył w ścianę.

Romain Grosjean: „Wszystko szło bardzo dobrze, ale warunki były trudne – z powodu silnego wiatru rzucało samochodem na wszystkie strony. Kiedy rozgrzewałem opony, zahaczyłem o przełącznik na kierownicy i przestawiłem balans hamulców. Kiedy dotknąłem pedału, tylne koła zablokowały się i obróciło mnie”.

Dzięki niewielkiej liczbie kierowców na mecie GP Azerbejdżanu, kierowcy, którzy wcześniej nie ukończyli wyścigu na punktowanej pozycji, zrobili to. Byli to Sergio Perez, Charles Leclerc, Lance Stroll i Brendon Hartley. W ten sposób, po czterech wyścigach sezonu 2018, Grosjean zajmował 19. pozycję w klasyfikacji generalnej, mając za sobą tylko Siergieja Sirotkina z zespołu Williams

Spinalla w wydaniu Katalońskim

Piąty wyścig sezonu był odzwierciedleniem, w jak fatalnym położeniu znalazł się nasz protagonista. Ponownie w kwalifikacjach spisał się dobrze, ale po wystartowaniu jego bolid wyjechał szeroko na zewnętrzną część zakrętu nr 3. Grosjean wybierając tę nitkę toru utracił swoją przyczepność i tył samochodu zaczął mu uciekać. Było pewne, że się obróci.

Romain Grosjean: „Jeśli spojrzeć na nagranie, widać że próbowałem uniknąć kolizji z moim zespołowym kolegą. Kevinem zarzuciło, zdjąłem nogę z gazu i samochód wymknął się spod kontroli. Przykro mi, ale nie w tym momencie nie mogłem już nic zrobić.”

W efekcie desperacji Grosjean podjął walkę z prawami fizyki. Trudno powiedzieć, ile było w tym desperacji, a ile bezmyślności. Wcisnął gaz do dechy, a jego bolid zaliczył piruet, wracając prosto na linię wyścigową i wzniecając zasłonę dymną. Bolid Haasa został staranowany z jednej strony przez Nico Hulkenberga, a z drugiej przez Pierre’a Gasly’ego. Wspomniana dwójka zakończyła wyścig, tak samo jak winowajca całej sytuacji. Nikt nie uderzył w środek bolidu, w kokpit kierowcy, co można uznać za wielkie szczęście w tym nieszczęściu.

Gdzie są punkty?

Ciągnące się pasmo niepowodzeń sprawiło, że Grosjean mógł poczuć się zagrożony. Z jednej strony groziło mu przekroczenie 12. punktów karnych, co skutkowałoby zakazem startu w jednym wyścigu. Dodatkowo jego pozycje w zespole nie była już taka pewna i nie było wiadome, czy uda mu się pozostać w zespole na następne lata.

Romain Grosjean "W pewnym momencie ludzie myśleli, że powinienem zostać w domu. Ale ja myślałem, że nadal to mam. I myślę, że to mam, musiałem po prostu zrozumieć, co robiłem nie tak".

Kolejne wyścigi tylko dolały oliwy do ognia. W Monako i Kanadzie bolidy Haasa spisywały się bardzo słabo i chociaż Grosjean był lepszy od swojego kolegi z zespołu, to nie zdobył żadnych punktów. We Francji sytuacja się odwróciła. Tym razem to Magnussen był lepszy i dzięki swojej postawie zakończył wyścig na szóstym miejscu zostawiając za swoimi plecami m. in. Valtterego Bottasa i kierowców zespołu Renault, a Grosjean ponownie dojechał poza punktowaną dziesiątką.

Romain Grosjean: „Mamy świetny samochód, zespół wykonuje wspaniała robotę, a mimo to nie zdobyłem żadnych punktów. Nie martwię się tym jednak – coraz częściej kwalifikujemy się na czele grupy środka stawki i mam nadzieję, że kolejne poprawki pozwolą nam pozostać konkurencyjnym”.

Austria kończy katastrofę

Przed dziewiątym wyścigiem sezonu Romain Grosjean nadal miał na swoim koniec zero punktów. W porównaniu do 27. punktów Magnussena to była istna przepaść. Choć los mu nie sprzyjał, wierzył, że to się w końcu zmieni. Stwierdził: „To bolesne, ale punkty przyjdą”. Tak też się stało podczas Grand Prix Austrii. Weekend w wykonaniu Haasa był niemal perfekcyjny. Najpierw kierowcy amerykańskiego zespołu zajęli 6. I 8. miejsce. Następnie wykorzystali sytuację w postaci awarii bolidu Lewisa Hamiltona, Valtterego Bottasa i Daniela Ricciardo, kończąc rywalizację na 4. i 5. miejscu.

Francuz w końcu miał na koncie pierwsze punkty w sezonie 2018, w dodatku to była wysoka, 12-punktowa zdobycz za czwarte miejsce. Wraz z piątym miejscem Magnussena to był także najlepszy rezultat w historii Haasa, do którego zespół później nigdy się nawet nie zbliżył.

Romain Grosjean: "Tydzień przed Grand Prix Niemiec zadzwoniłem do swojego menadżera i powiedziałem, że wróciłem. Jeszcze przed jazdami na Hockenheim tak stwierdziłem i… rzeczywiście wróciłem. To było tak, jakby teraz wszystko się ułożyło, jakbym sobie powiedział: jebać to, to, to i to, a teraz uporządkuj sobie to wszystko".

Później było lepiej, ale także nieciekawie

Choć Francuz najgorszy moment miał już za sobą, to nadal nie było idealnie. Grand Prix Singapuru zaczęło się dla niego pięknie, gdyż przed wyścigiem ogłoszono przedłużenie jego kontraktu z Haasem do 2019 roku. W trakcie wyścigu walczył o pozycję z Siergiejem Sirotkinem, kiedy do ich dwójki zbliżyła się inna para walczących w postaci Lewisa Hamiltona i Maxa Verstappena. Kibice oglądający transmisję telewizyjną mogli oglądać na jednym ekranie dwie walki naraz, gdzie para z przodu była zbyt zajęta, by reagować na niebieskie flagi.

Kierowca Haasa otrzymał kolejne dwa punkty karne, a sytuację skomentował sam dyrektor wyścigowy, Charlie Whiting: „Zapomniał o złotej zasadzie jaką jest niebieska flaga. Jeżeli walczysz o pozycję, to musisz o tym zapomnieć. To był prawdopodobnie jeden z najgorszych przypadków ignorowania niebieskich flag, jakie widziałem od dłuższego czasu”.

W Grand Prix Stanów Zjednoczonych Grosjean zablokował koła na hamowaniu do 12. zakrętu i uderzył w Charlesa Leclerca, który w efekcie obrócił się, a później wycofał się z powodu powstałych uszkodzeń. Do jeszcze jednej przygody doszło na torze Yas Marina, kiedy jego bolid zahaczył o Nico Hulkenberga, który przetoczył się na bariery, ale w tej sytuacji kierowca Haasa nie zawinił.

Uratowany od kompromitacji

Pomimo tych wszystkich sytuacji, druga połowa sezonu była bardzo udana w wykonaniu Grosjeana. Francuzowi wróciła optymalna forma i od tej chwili był lepszy od Magnussena. W następnych 12. wyścigach sezonu 2018 punktował sześciokrotnie, ostatecznie kończąc sezon na 14. miejscu w klasyfikacji generalnej z 37. punktami.

„Wiem, co czasami robiłem źle. Jestem dumny, że udało mi się wrócić z tego trudnego okresu, w którym było trochę błędów, trochę pecha i trochę błędów.”

Niestety jego fatalna postawa w pierwszej połowie sezonu sprawiła, że Haas nie mógł powalczyć o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów z Renault. Gdyby Grosjean był tak dobry, jak Magnussen, istniała realna szansa na pokonanie francuskiego koncernu. Bolid VF-18 notował lepsze czasy w kwalifikacjach od R.S. 18, a w optymalnych warunkach był szybszy także w tempie wyścigowym. Szczęście w nieszczęściu, że Haasowi przypadło solidne piąte miejsce w klasyfikacji kierowców, a Romain Grosjean odbił się od dna.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze