Słynne wyścigi: Grand Prix Hiszpanii 1996

Grand Prix Hiszpanii 1996 w karierze Michaela Schumachera jest tym, czym Grand Prix Europy w Donington 1993 w karierze Ayrtona Senny. To wyścig, w którym najdobitniej pokazana została dominacja talentu jednego kierowcy nad resztą stawki. Jeśli wybieramy najlepsze wyścigi w bogatej karierze Schumiego, ten obowiązkowo musi się znaleźć w czołówce zestawienia.

Wyścig w Hiszpanii, rozgrywany był w sezonie 1996 nietypowo późno, bo w czerwcu. Ferrari, zgodnie z ostrożnymi zapowiedziami, nie było w stanie od początku sezonu zagrozić Williamsowi. Jednak w poprzednich dwóch wyścigach, na Imoli i w Monako, Schumacher zdobywał pole position, co było sygnałem, że zespół z Maranello jest coraz bardziej konkurencyjny. Okazało się, że składnikiem, którego zabrakło w tych wyścigach, by zacząć wygrywać, był ulewny deszcz.

To było najbardziej mokre Grand Prix Hiszpanii w historii. Jacques Villeneuve wygrał start. Wszyscy jadący za nim poruszali się w gęstej mgle rozpryskiwanej wody. Schumacher z kolei miał problem z ruszeniem z miejsca. Spadł z trzeciej na dziewiątą pozycję. Pod koniec pierwszego okrążenia był jednak już szósty.

Trudno powiedzieć, żeby był to wyścig trzymający w napięciu. Wprost przeciwnie. Schumacher wyprzedzał kolejnych zawodników, wykręcając czasy okrążeń o dwie sekundy szybsze od liderów. Potrafił znaleźć przyczepność wybierając inną linię jazdy niż większość kierowców. Gdy dogonił Jeana Alesiego, a potem prowadzącego Villeneuve’a, znał już najlepsze miejsce do wyprzedzania. Oba manewry były na granicy ryzyka, ale oba były perfekcyjne i bliźniaczo do siebie podobne. Schumacher objął prowadzenie na trzynastym okrążeniu i natychmiast zaczął wykręcać czasy o 3-4 sekundy lepsze od rywali. Gdy zjeżdżał na pierwsze tankowanie na 24. okrążeniu, miał już dostatecznie dużą przewagę, by nie stracić prowadzenia.

To był absolutny nokaut. Robiący ogromne wrażenie tym bardziej, że jego Ferrari nie było jeszcze w tym czasie samochodem zdolnym wygrywać wyścigi. Zwracało na siebie uwagę głównie przestarzałym wyglądem. Był to jedyny samochód w stawce bez wysokiego nosa. To ostatni przypadek w historii, kiedy tak wyglądający samochód wygrał wyścig F1. Jednak to zwycięstwo było przede wszystkim początkiem nowej ery. To pierwsze zwycięstwo Schumachera dla Ferrari i pierwsze zwycięstwo Ferrari z silnikiem V10.

Kontrast między Michaelem a resztą stawki był ogromny. Podczas gdy Schumacher sprawiał wrażenie, że ma pełną kontrolę i wręcz bawi się jazdą w deszczu, inni nie potrafili sobie poradzić z mokrym torem. Damon Hill na pierwszych okrążeniach znalazł się na trawie trzy razy. Na 11. okrążeniu utknął tam już na dobre. Wycieczki poza tor były bardzo liczne i w końcu tylko sześciu kierowców dojechało do mety. Fakt, iż dwóch z nich nie zostało przez Schumachera zdublowanych, należy przypisać temu, że Niemiec pod koniec wyścigu wyraźnie odpuścił. Po trudnych początkach w Ferrari Niemiec przypomniał o swoim talencie. W deszczu był o klasę lepszy od swoich rywali. Niemieccy kibice ochrzcili go wtedy mianem «Regenmeister», które przylgnęło do niego na stałe.

 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze