Mattia Binotto – człowiek, który wskrzesił Ferrari?

Po przedsezonowych testach Formuły 1 w Barcelonie niewielu sądziło, że popisowe tempo Ferrari przełoży się na sukcesy w sezonie 2017. Trudno dziwić się takiemu nastawieniu, biorąc pod uwagę, że włoski zespół prezentował się z dobrej strony również podczas ubiegłorocznych testów, a nie odniósł ani jednego zwycięstwa. Okazało się jednak, że mistrzowska ekipa Mercedesa wcale nie ukrywała swojego potencjału i Ferrari na ich tle rzeczywiście jest szybkie.

Choć zwycięstwo Sebastiana Vettela w Grand Prix Australii przypisywano głównie błędowi strategicznemu zespołu Lewisa Hamiltona, utrzymująca się w Chinach wysoka forma Ferrari zaczęła zastanawiać – doszukiwano się nielegalnych części, elastycznej podłogi czy innowacyjnego chłodzenia…

Pytania mnożyły się z dnia na dzień, lecz pochłonięci analizą zdjęć i szukaniu rozwiązań konstrukcyjnych dziennikarze zaczęli zapominać, że samochody wyścigowe są projektowane, budowane i wystawiane w Grand Prix przez ludzi. Nieoficjalnie mówi się, że wraz z Nico Rosbergiem z Mercedesa odeszło kilku mechaników, co mogło tłumaczyć słowa Toto Wolffa o „trudnej zimie”. Ferrari miało natomiast przejść metamorfozę, w której kluczową rolę odgrywał 47-letni Mattia Binotto, który od lat skromnie piął się w górę hierarchii włoskiej ekipy.

„Swój sukces zawdzięczam moim mechanikom”

Włoch jest skromnym człowiekiem, który ponad wszystko kocha swoja pracę. Kiedy w lipcu zeszłego roku Ferrari potwierdziło odejście Jamesa Allisona z funkcji dyrektora technicznego, tę posadę do swojego résumé dodał Binotto, dotychczasowy szef działu silników. Kim jednak jest człowiek, który zmienił tak wiele i przywrócił blask niezwyciężonej niegdyś ekipie?

Mattia Binotto urodził się 3 listopada 1969 w Lozannie, a do Ferrari dołączył w 1995 roku, gdzie pierwsze dwa lata spędził jako ekspert ds. testów silnika, a dopiero potem został awansowany do pracy z ekipą wyścigową. W latach 2004-2005 pełnił rolę inżyniera wyścigowego Rubensa Barrichello, a pierwsze stanowisko kierownicze osiągnął w 2009 roku, zostając szefem ds. rozwoju silnika. W październiku 2013 został zastępcą szefa działu silników, a rok później objął szefostwo nad działem, zastępując Lucę Marmoriniego.

Wraz z nadejściem Maurizio Arrivabene do zespołu wstąpił nowy duch. Jeden ze słynniejszych cytatów charyzmatycznego szefa brzmi: „Chcemy się skupić na talentach, których jest u nas sporo”, a takim właśnie jest Binotto.

Włoch jest na tyle szanowany i ceniony w zespole, że sam szef Ferrari Sergio Marchionne stwierdził, że nie potrzeba im kogoś takiego jak Paddy Lowe, ponieważ mają 47-latka: „Wielokrotnie mówiono, że jesteśmy dobrze przygotowani, zwłaszcza jeżeli chodzi o inżynierów. Dzięki wiedzy technicznej, którą posiadamy w Maranello, nie potrzebuję Paddy’ego Lowe'a. Nasze podejście jest prawidłowe. Wypromowaliśmy Mattię Binotto, do zespołu powrócił spokój, a my wydaliśmy pieniądze na właściwe rzeczy”.

Włoch miał szczęście w tym, że zamiast pracować nad opracowaniem każdej części w silniku, mógł polegać w tym na znakomitym fachowcu Lorenzo Sassim, samemu zajmując się koordynowaniem działaniami całego zespołu, co wychodziło mu wręcz idealnie i stanowiło znakomite przygotowanie do nowej roli.

Co cechuje Włocha? Wie, jak rozmawiać z ludźmi, jest dobrym słuchaczem i przede wszystkim przy każdym problemie potrafi wprowadzić procedury, które doprowadzą do znalezienia rozwiązania. Co prawda nie jest on, jak Allison, specjalistą od podwozia i aerodynamiki, ale może liczyć w tej kwestii na pomoc Simone Resty. Przede wszystkim jednak, jako były inżynier wyścigowy potrafi dostrzec pełen obraz sytuacji, a dodatkowo może polegać na swoim wieloletnim doświadczeniu i zdobytej przez ten czas wiedzy.

„Sukces Ferrari bierze się z ludzi pracujących w Maranello. Nic w Formule 1 nie opiera się na geniuszu jednej osoby” – powiedział obecny w Bahrajnie, James Allison.

Prawda jest jednak nieco inna. Projekt przejęty przez Binottę, został po części stworzony przez Allisona oraz jego współpracowników. Włoch go dokończył i dorzucił swoje „trzy grosze”, co zaprocentowało w pierwszych wyścigach sezonu.

„Mamy w Maranello wielu wybitnych inżynierów, znakomite jednostki. Jeżeli nam się uda, to znak, że pracowaliśmy bardzo ciężko, a wszystkie procesy przeprowadzone wewnątrz zespołu są poprawne” – skomentował Binotto.

Nowe Ferrari jest nie tylko bardzo szybkie, ale i łatwe w obsłudze. Choć zespół napotkał na problemy techniczne – jak awaria turbosprężarki u Kimiego Räikkönena czy usterka elektroniczna u Vettela – potrafił szybko je rozwiązać i wysłać swoich kierowców na tor, czego nie można powiedzieć o niektórych rywalach.

Choć coraz śmielej sukces zespołu przypisuje się w głównej mierze Binottcie, sam zainteresowany widzi to nieco inaczej. Uważa on, że każda historia ma kilku bohaterów, a w tym przypadku idealnie sprawdza się motto: Trener jest tak dobry jak jego ekipa.

„Nikt nie jest ważniejszy od zespołu, dlatego muszę mieć pewność, że każdy pracuje na właściwym dla siebie miejscu i może się na swoim stanowisku rozwijać oraz podzielać ducha ekipy. Nie jest to jednak nic nowego w stosunku do poprzednich lat”.

Jak długo Ferrari pozostanie w walce o zwycięstwa?

Stanowisko Ferrari jest jednoznaczne – wszyscy uparcie twierdzą bowiem, że pracują tak samo jak wcześniej. Skąd więc taka zmiana w wynikach na torze?

Obserwując oba wygrane w tym sezonie przez włoski zespół wyścigi, nietrudno oprzeć się wrażeniu, że wynikają one bardziej z potknięć Mercedesa, aniżeli znakomitości Ferrari. Co prawda Vettel utrzymywał tempo Lewisa Hamiltona na początku wyścigu w Australii, a później wykorzystał bardziej korzystną strategię do odniesienia zwycięstwa, ale oba te czynniki wynikały przede wszystkim z nieefektywnej pracy opon w niemieckim aucie.

Co będzie więc, kiedy aktualni mistrzowie świata dojdą do porozumienia z nowymi oponami Pirelli i przestaną popełniać błędy na pit wall? Bardzo możliwe, że powróci znany od lat obrazek dwóch „srebrnych strzał” oddalających się od reszty stawki z każdym kolejnym okrążeniem. Sądząc po nastrojach panujących podczas śród-sezonowych testów w Bahrajnie, może to nastąpić już podczas nadchodzącego Grand Prix Rosji…

A Ferrari? Znajdzie się pod dużą presją, a ich reakcja oraz to, jak skuteczny okaże się przypuszczalny kontratak, stanowić będą prawdziwą odpowiedź na pytanie, jak dobry jest Mattia Binotto.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze