Felieton: Niech żyje mistrz!

Dziś Sebastian Vettel zapewnił sobie czwartą z rzędu koronę mistrzowską i jak zazwyczaj pojawiają się głosy typu „no nie tylko nie Vettel”. Według mnie są one zdecydowanie nie na miejscu, ponieważ to on zdobył tytuł i zrobił to zgodnie z przepisami, więc niektórzy powinni poskromić swoje niezadowolenie i poważnie się zastanowić.

Ostatnie okrążenie GP Indii. Sebastian Vettel z bezpieczną przewagą prowadzi nad swoim rodakiem, Nico Rosbergiem, dla którego wyścig ten nie ułożył się najlepiej. Zażenowani fani Marka Webbera i Fernando Alonso modlą się o awarię alternatora w maszynie Niemca, ale ich prośby nie zostały wysłuchane. Nagle z ostatniego zakrętu toru Buddh wyłania się jeszcze trzykrotny mistrz świata. Wszyscy wiedzieli, co będzie się działo w stajni z Milton Keynes po minięciu przez Vettela flagi w szachownicę. Dokonał tego! Ten młodzieniec, który dopiero, co debiutował w Formule 1, zdobywa już czwarty tytuł mistrza świata. Z tej niesamowitej radości wykonał kilka bączków, nie spodobało się to FIA, ale radość Niemca podzielili podekscytowani kibice. Po chwili Seb wyskoczył z samochodu i rzucił swoje rękawice w stronę trybun. Ci, którzy teraz je mają muszą być wniebowzięci.

Mimo, że nie było to jakąś niespodzianką  to na mnie ten tytuł wywarł największe wrażenie i po raz pierwszy ucieszyłem się z takiego rozstrzygnięcia. Chyba w końcu pojąłem, że Sebastian Vettel ma niesamowity talent. Tym bardziej, że „arcymistrz” Fernando Alonso nie mógł sobie poradzić z Danielem Ricciardo. Przy okazji także nie można zapominać o komentatorach telewizji Polsat, ponieważ mają oni pewien wpływ na nasze opinie i również od ich relacji zależy czy wyścig uznamy za ciekawy czy za nudny. W ostatnich latach może nie w otwarty sposób, ale poprzedni duet sprawozdawców zwykł krytykować Niemca. W tym roku chciałbym podziękować przede wszystkim Grzegorzowi Jędrzejewskiemu, ale również, szczególnie od ostatniego GP Andrzejowi Borowczykowi, że zauważali talent Sebastiana Vettela i według mnie obiektywnie wypowiadali się na temat jego umiejętności.

Niemiec pierwszą poważną szansę ścigania dostał od zespołu Toro Rosso i ją wykorzystał. Był znacznie lepszy od średniaków, którzy byli jego kolegami z zespołu. Dlatego też zatrudniono go w Red Bullu. Czy miał być liderem? Nie, tą pozycję miał przejąć od Davida Coultharda nikt inny jak Mark Webber. Australijczyk, jednak nie podołał wyzwaniu, ale skreślono go dopiero w sezonie 2011. Przez poprzednie lata był numerem jeden i jeśli tak dobry kierowca jakim bez wątpienia jest drugi reprezentant Red Bulla został ograny przez Seba to chyba nie mamy żadnych wątpliwości, co do umiejętności Niemca.

Czy Sebastian Vettel miał łatwe zadanie? Tak, ale łatwe zadanie ma większa ilość kierowców. Może się narażę wielu osobom, ale zarabianie tyle pieniędzy za pracę przez 19 weekendów w roku nie jest najtrudniejszą rzeczą. Jedynym kłopotem jest odpowiednie przygotowanie mięśni. To tak na marginesie. W Formule 1 nie da się zwyciężać samochodem Caterhama. Nawet Ayrton Senna tego by nie zrobił, ba wszyscy mistrzowie świata razem wzięci nie byliby w stanie tego dokonać. Tak, więc udziały w tytule Niemca ma cały zespół, ale tak było i będzie. Nie powinno się jego za to karać.

Uznawany za niezwykle utalentowanego i najlepszego w całej stawce Fernando Alonso krytykuje swój zespół, jeśli ten nie postąpi tak jak on chce. Hiszpan marzy o zwycięstwach, ale stajnia z Maranello przeżywa trudne chwile. Zresztą dwukrotny mistrz świata także się porządnie złościł w McLarenie gdy okazało się, że debiutant, Lewis Hamilton był od niego szybszy. Taka frustracja jest nieprofesjonalna i niesmaczna, bo dlaczego dorosły człowiek uznawany za mistrza kierownicy nie podejmuje wyzwania tylko zachowuje się jak dziecko, któremu zabierze się zabawkę? Sebastian Vettel nie postępował w ten sposób, co prawda doszło pomiędzy nim a Markiem Webberem do jednej czy drugiej konfrontacji. Zawsze kończyło się na niewielkich docinkach, nigdy nie rozsadziło to zespołu od wewnątrz.

Podsumowując Sebastian Vettel to prawdziwy mistrz, ale do układanki nazywającej się tytułem w Formule 1 nigdy nie może zabraknąć dobrego samochodu. Wszystko poszło niemalże perfekcyjnie w sezonie 2013, nie zabrakło także szczęścia… O tym opowiem, jednak dopiero za miesiąc, bo wtedy zakończy się sezon 2013 i będzie to odpowiedni czas na nabranie oddechu i na spokojne podsumowanie tego roku.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze