Felieton: Konkurs na rozpryśnięcie błota

W czwartek i piątek wszyscy załamywali się fatalną pogodą na trasie Rajdu Polski, ale na szczęście organizatorzy stanęli na wysokości zadania, i kibice dostali niezapomniane widowisko.

Mój kolega redakcyjny, Wojtek Paprota na Mazurach pojawił się już w czwartek wieczorem i to on wziął na siebie informowanie czytelników o wynikach i przebiegu kolejnych dni przepraw. Ja tak naprawdę zupełnie się nie spodziewałem, że dostanę akredytację i dlatego zmuszony byłem udać się na bardzo krótki pobyt, który trwał zaledwie jeden dzień (sobota). Zgodnie z zaleceniami mojego dobrego znajomego powielanie tego, co robią inni nie ma największego sensu i doszedłem do wniosku, że przekażę Wam plusy i minusy Rajdu Polski od strony zwykłego kibica.

Dojazd do Hotelu Gołębiewskiego, w którym wydawano akredytacje nie był zbyt trudny pomimo braku lepszego oznakowania. Oczywiście, gdy tylko pojawiłem się w tym miejscu okazało się, że w okolicy kilkuset metrów nie ma już wolnych miejsc. Na szczęście jakoś sobie poradziłem, ale dla swojego bezpieczeństwa nie będę zdradzał parkingu. W każdym razie wydanie akredytacji poszło bez najmniejszych problemów i zacząłem podróż na drugi Odcinek Specjalny. Tutaj pojawia się pierwszy mankament. Jak dobrze wiecie trasy Baranowo i Tałty zostały skrócone, ale nie zostało to odnotowane w żadnych przewodnikach, które dostałem w biurze prasowym, a każdy uczestnik mógł kupić wraz z biletami. Przez to część kibiców szła na pierwszy punkt widokowy, a tam okazuje się, że nic nie ma i w związku z tym, że czołówka startuje jako pierwsza można było sobie odpuścić dalsze oglądanie danego OSu. Do tego wszystkiego dodam także, iż drogi również nie zostały oznaczone np. kierunkowskazami na dane trasy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku organizatorzy porządniej przygotują te niewielkie wioski na tak ogromne wydarzenie.

Jako, że na Rajdzie byłem po raz pierwszy przegapiłem większość Odcinków Specjalnych, ale udało mi się dwukrotnie być na punktach widokowych Baranowa. Miałem czas, żeby przyjrzeć się kibicom, ale naturalnie lepsze było oglądanie jak 5 metrów przede mną przejeżdżają rewelacyjni kierowcy. Największą frajdę dawało fanom wyrzucanie błota przez tylne koła rajdówek. Byli tacy, którzy oceniali to jak szybko dany zawodnik pojechał właśnie po odległości jaką pokona rozpryśnięty piach. Ja wolałem pozostać czysty i zajmowałem miejsca od wewnętrznej. W sumie miało to jakieś pokrycie, ponieważ zaobserwowałem, że najdalej błotem „rzucali” czołowi kierowcy, czyli Kopecký, Bouffier, Kubica, Kościuszko czy Kajetanowicz. Najbardziej kibiców oszczędził Krzysztof Hołowczyc. Jednakże kierowcy jeździli bardzo spokojnie i zachowawczo. Zresztą ci którzy oglądali nagrania z kamery onboard wiedzą o czym mowa.

Trzecim Odcinkiem Specjalnym było Mrągowo, które znajdowało się dość daleko od centrum Rajdu, czyli serwisu znajdującego się naprzeciwko Hotelu Gołębiewskiego. To sprawiło, że większość kibiców zdecydowało się na pojawienie się w serwisie znacznie wcześniej. Byli tacy, którzy zajmowali miejsca przy barierce przed stanowiskiem serwisowym Roberta Kubicy na dwie godziny przed zaplanowanym jego przyjazdem. Ja poświęciłem ten czas na przejście się po całym serwisie i w jednej z jednostek gościnnych oczywiście tylko dla mechaników lub vipów był telewizor z transmisją na żywo z trzeciego Odcinka Specjalnego. Obejrzałem przejazdy czołówki i przeniosłem się do miejsca, w którym wtedy za niecałą godzinę miał pojawić się Robert Kubica. W międzyczasie przedstawiciele przeróżnych zespołów dawali akcesoria typu plakaty czy czapki i oczywiście docelowo miały być to rzeczy, które kierowcy upiękniliby swoimi autografami. Ja poczekałem do momentu, w którym wszyscy kierowcy przyjechali na swoje stanowiska i oddaliłem się, żeby pojechać na kolejny Odcinek Specjalny. Oczywiście nie muszę podkreślać, że dziennikarze w ilości 50 ustawili się przed stanowiskiem Roberta Kubicy, a inni kierowcy mogli mu tylko pozazdrościć lub współczuć.

Początkowo chciałem pojechać na Odcinek Specjalny na Tałty, ale niestety pomyliłem drogę i pojechałem w pierwszy punkt widokowy, który nie istniał, ponieważ trasę skrócono. Podobne błędy popełnili niektórzy kibice oraz nawet policja, która czuwała nad przebiegiem Rajdu Polski. Tak, więc tutaj mogę zaznaczyć po raz drugi, że sporym minusem było oznaczenie. W każdym razie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ w drodze na piąty Odcinek Specjalny mijałem czołowych kierowców i ich maszyny. W tym również był Robert Kubica, a Michał Sołowow nawet mi pomachał. Oczywiście nic nie dzieje się bez powodu, ponieważ mój tata pracuje w jednej z jego firm i przemieszczaliśmy się służbowym autem, na którym wymalowane było logo tego przedsiębiorstwa.

To tyle jeśli chodzi o nudne opowiadanki, a teraz zajmę się samymi kibicami. Głośno się mówiło, że w Mikołajkach są tłumy, ale tak naprawdę nie było aż tyle ludzi. Może nie było to aż tak odczuwalne ze względu na to, że spora część z nich przesiadywała w punktach gastronomicznych lub w dalszej odległości od trasy rozkoszując się wyrobami alkoholowymi. To jest Polska i niestety takie widoki przestały mnie dziwić już kilka dobrych lat temu. Podobnie jest zresztą na torze gokartowym w Radomiu, gdzie podczas pierwszego dnia zawodów pojawiła się tabliczka zakazująca picia piwa i innych tego typu wyrobów. Właśnie z tego powodu na trybunach było może pięć osób, ale na kolejny dzień tabliczkę zdjęto i ciężko było znaleźć miejsce siedzące. Nasz naród już taki jest i najważniejsze jest, żeby sobie z tym poradzić. Tutaj ogromna chwała dla organizatorów, ponieważ wszystko zostało perfekcyjnie upilnowane. Nie udało się to Czechom, którzy gościli poprzednią rundę Rajdowych Mistrzostw Europy. Przypomnę, że wtedy przez naszych rodaków został anulowany jeden OS, ponieważ wychodzili oni na trasę, gdy jeździły po niej samochody. Tak, więc myślę, że pod tym kątem jesteśmy absolutnie gotowi do organizacji Rajdu światowej klasy.

Na szczęście było też trochę osób, które znały się na Rajdach i przydało mi się to do sprawy mocno krytykowanej, czyli warunków na trasie. Kierowcy przed mediami wypowiadali się, że jest katastrofa i w ogóle po czymś takim nie da się jechać. Jak się dowiedziałem jeden z zawodników w nieoficjalnej rozmowie powiedział, że nie jest aż tak źle i poniektórzy dramatyzują. Oczywiście nie musi być to prawda, ale kłamstwem na pewno nie jest to, że organizatorzy starali się poprawić trasy. Gdy była przerwa między rannym a popołudniowym Odcinkiem Specjalnym na danej trasie to jeździła koparka i poprawiała pętlę, ale nie wszędzie takie zabiegi się odbywały, a zawodnicy mieli ogromne wyzwanie. Jednakże w tak trudnych warunkach możemy się poszczycić naszymi reprezentantami, ponieważ Kajetan Kajetanowicz, Michał Kościuszko czy Michał Sołowow, nie mówiąc już o Robercie Kubicy nie odpuszczali zagranicznym kierowcom. Daje to sporo do myślenia i mam nadzieję, że kariera tego pierwszego, o którym wspomniałem zostanie wsparta, bo Rajd Polski jest ewidentnym dowodem na to, że Kajto może rywalizować w czołówce serii takich jak WRC2 czy WRC3 albo ERC. Niestety brakuje mu wsparcia finansowego.

Podsumowując Rajd Polski na szczęście miał więcej zalet niż wad, ale te drugie były spowodowane jedynie fatalnymi warunkami, chociaż to nie do końca usprawiedliwia organizatorów. Mam ogromną nadzieję, że w przyszłym roku będę mógł opisywać ten Rajd w samych superlatywach, a na razie pozostaje mi ocenienie Rajdu Polski w skali od 1 do 6 i wybieram 4 może z drobnym plusem.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze