Niewinne Pogaduchy #7: Fikołki z parasolem ochronnym w ręku. Ponoć wymagamy za wiele od Lando Norrisa

To nie będzie długi felieton. To raczej komentarz dotyczący jednego artykułu, z którym nie zgadzam się tak bardzo, że aż muszę to z siebie wyrzucić. Jest to bowiem mentalny fikołek na tak wielu płaszczyznach, że pomimo moich usilnych prób nie jest w stanie go logicznie wytłumaczyć, nie mówiąc już nawet o próbie jego obrony.

Na początek: cześć. Trochę mnie tu nie było. Oszczędzę sobie szczegółów, bo pewnie obchodzi to dokładnie nikogo. Mnie za to obchodzi to, co w trawie piszczy – nawet jeśli próbuję złapać oddech poza Strefą Schengen. Po kilku dniach resetu postanowiłem wejść na Autosport, a tam, cytując klasyka: witam i masakra.

Bardzo szybko bowiem przeszliśmy od zapowiadania początku ery Lando Norrisa, którą buńczucznie zapowiadał przed tym sezonem Zak Brown, do stawiania pytań… czy nie oczekujemy za dużo od Brytyjczyka zaledwie rok po jego pierwszym zwycięstwie. Naprawdę myślałem, że jest to jakaś zaczepka i po prostu próba wywołania jakiejś sensacji, parszywy clickbait. Oj, jak bardzo się myliłem.

Oczywiście każdy ma prawo do własnej opinii i nikomu nie zabieram prawa do jej wyrażania. Ja jednak bardzo chętnie wejdę w polemikę z twórcą wspominanego felietonu w jednym z największych globalnych mediów o motorsporcie. Już w leadzie porównanie do Maxa Verstappena jest nietrafione, a ta analogia jest potem jeszcze mocniej rozgrzebywana. Autor wraca bowiem do lat 2017 oraz 2018. Oczywiście, ksywka Crashstappen nie wzięła się znikąd; Max rzeczywiście popełniał ogromną liczbę błędów, grzał się jak mój laptop, gdy próbuję na nim zrobić coś więcej niż klepanie liter na klawiaturze, a także był nieopierzony.

Jest jednak jedna, gigantyczna różnica: wspominane lata 2017 i 2018 były kolejno 3. oraz 4. sezonem Holendra w F1. Sezon 2025 jest natomiast 7. rokiem dla Lando Norrisa. Na tym samym etapie kariery Verstappen… sięgał po swój pierwszy tytuł.

Max nigdy nie przystępował do walki o swój pierwszy tytuł w ekipie, która ma na koncie mistrzostwo konstruktorów i najlepszy bolid w stawce. McLaren jest fantastycznym samochodem – oczywiście nie bez swoich wad, ale jednak dystansującym resztę stawki. Norris jednak nie umie tego (przynajmniej jeszcze) w pełni wykorzystać. O ile błędy się zdarzają, chociaż w przypadku Brytyjczyka jest ich zdecydowanie za dużo, reakcje na nie są jeszcze bardziej martwiące.

Samobiczowanie się pomieszane z szukaniem winy w aucie to bardzo dziwna mieszanka. Na drugim biegunie jest ta to Oscar Piastri, który ma na koncie nie tylko 3 zwycięstwa w tym sezonie, ale również tyle samo triumfów w całej swojej karierze, co… Norris.

W tym przypadku wspominanie o Norrisie, od którego nie powinno wymagać się w tym roku walki o mistrzostwo, jest strasznym fikołkiem. Wicemistrz świata z najlepszym bolidem w stawce, który jest diamentem swojej akademii, z naprawdę dużym doświadczeniem w Formule 1 oraz team-matem, który ma dużo do udowodnienia. Wielu bowiem mówiło przed sezonem, że Piastri jest na musiku i to jest rok, w którym musi pozbyć się błędów. Po przerwie zimowej to Australijczyk ewidentnie zrobił większy postęp z papajowego duetu.

Patrząc na przebieg pierwszych wyścigów sezonu, dublet w obu generalkach jest w tym roku dla McLarena celem od samego początku. Już sezon 2024 pozostawił pewien niedosyt. Jeśli nowe zasady dotyczące elastyczności skrzydeł nie zaburzą układu sił w czołówce, McLaren może mieć autostradę od tytułu. Głaskanie po główce Norrisa może być w tej perspektywie jeszcze bardziej niedorzeczne, bowiem dla niego zdobycie mistrzostwa powinno być OBOWIĄZKIEM. Bo rozumiem, że jeśli od Norrisa nie powinniśmy tyle wymagać, a McLaren celuje w oba tytuły, to wymagać powinniśmy od Piastriego? Na to by wychodziło?

No właśnie. Ta teza kompletnie nie trzyma się kupy. I nie umiem jej w żaden sposób obronić. Bo idąc w nią, brytyjskie media tak naprawdę ośmieszają Lando jeszcze mocniej. Skoro bowiem od niego nie można wymagać, to dlaczego Piastri dowozi? I czy w takim razie siedem sezonów w F1 oraz najlepszy bolid w stawce to za mało, by od kierowcy wymagać dowożenia zwycięstw?

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze