GTE-Pro, czyli ile fabryka dała

Tegoroczna odsłona 24-godzinnego Le Mans szykuje nam spektakularny pojedynek w kategorii GTE Pro. Aż cztery ekipy to zespoły fabryczne – piątą zresztą, posądzać o niezależność także nie należy.

Nikt nie ma wątpliwości, że o generalne zwycięstwo w 24h Le Mans walczyć będą prototypy LMP1. W końcu – pojazdy te nierzadko tworzone są właśnie po to, aby zabłysnąć na kultowym francuskim torze De La Sarthe – a gdy popatrzymy na listę startową składającą się przede wszystkim z fabrycznych Audi i Toyot, główny pojedynek tegorocznej rywalizacji jest bardziej, niż oczywisty. Kiedy jednak spojrzymy na dalszą część tabeli – w klasie GTE Pro ukaże nam się widok pięciu producentów, z których każdy to pozycja kultowa – i każda z pewnością przyjeżdża  tu tylko w jednym celu, a mianowicie by wygrać.

Jeśli zapytać, która z tych pięciu ekip wzbudza największe zainteresowanie – to chyba nikt nie zaprzeczy, że chodzi o Porsche. Zespół, który na 13,5-kilometrowej pętli De La Sarthe ma nawet swój własny odcinek, od niemal 15 lat nie pojawił się w Le Mans z ekipą fabryczną – choć od roku 1999, pojazdy tej marki wygrywały tu w swoich klasach aż jedenastokrotnie. Producenta nie skłoniło do wystawienia własnej ekipy nawet wypuszczenie w 2005 roku prototypu LMP2, którym (wspomagając zespół Penske Racing) zawojował on swoją klasę w amerykańskiej serii ALMS – a w którym Le Mans, a także europejską serię ELMS podbili w 2008 roku Holendrzy z Van Merksteijn Motorsport.

Sytuację zmieniła dopiero zapowiedź, iż po zmianach w regulaminie Le Mans planowanych na rok 2014, Porsche pojawi się z nowym prototypem LMP1. Chcąc przygotować zespół do przyszłorocznej rywalizacji, w tym sezonie producent podjął (a właściwie – zacieśnił) współpracę z zespołem Team Manthey – i razem jako fabryczny Porsche AG Team Manthey postanowił stanąć do walki w kategorii GT. Przy okazji, owe starty będą także testem dla nowego modelu GT3-RSR, opartego już na wersji 991 – a patrząc na konkurencję, Porsche ustawiło sobie poprzeczkę niezwykle wysoko. Jeśli jednak uda mu się ją pokonać, będziemy tu mieli niezbity dowód na poważnego konkurenta w LMP1 2014 oraz na bardzo groźny pojazd kategorii GTE.

Z nieco mniejszym pogłosem, do walki w GT na Le Mans powracają również „żmije”, obecnie znane już jako SRT Viper. Zmiana nazwy wynika z utworzenia przez Chryslera osobnego działu zajmującego się samochodami sportowymi, Street & Racing Tuning – i tu także widnieje największa różnica między nowymi GTS-R, a ich niezwykle utytułowanymi przodkami. Niesamowite „żmije” z przełomu tysiącleci były mianowicie stworzone na zamówienie koncernu przez francuski warsztat Oreca, przy niemałym udziale brytyjskiego Reynard Motorsport – tu natomiast, stworzenie godnego ich następcy Chrysler powierzył amerykańskiemu warsztatowi Riley Technologies, by wystawić je w zespole fabrycznym SRT Motorsport.

Vipery z lat 1996-2005 zgarniały praktycznie wszystko – od sukcesów w Le Mans, Sebring, Daytona, Spa czy na Nürburgring, po zwycięstwa w seriach FIA GT, ALMS i wielu rywalizacjach krajowych – dlatego również co do nowych „żmij” oczekiwania są spore. Ich pierwsze wyniki z ubiegłorocznej drugiej połowy serii ALMS nie są może zbyt zachwycające – patrząc jednak na poziom konkurencji w ALMS oraz fakt, iż był to dopiero początek ich kariery, tych samochodów nie należy bynajmniej skreślać z listy zwycięzców. Widać tu w końcu jasno, że w przeciwieństwie do niemrawych Competition Coupe, celem nowych GTS-R jest wygrywać z najlepszymi – i Chrysler zamierza ten sukces osiągnąć.

Bezsprzecznie jednak, dużo bardziej prawdopodobne jest w Le Mans zwycięstwo innego fabrycznego zespołu z USA – Corvette Racing. Powstały w 1989 roku zespół Pratt&Miller stał się dla Chevroleta ścisłym partnerem w roku 1999, kiedy to koncern powierzył mu stworzenie wyścigówki opartej na modelu Corvette C5. Od tego czasu, ekipa znana jako fabryczna Corvette Racing regularnie bierze udział w rywalizacji na torze De La Sarthe – a na koncie ma tu łącznie 7 zwycięstw, na czele z czwartym miejscem w klasyfikacji generalnej w roku 2006.

W przeciwieństwie do Porsche i SRT, dla Corvette ten rok będzie jednak ostatnim sezonem rywalizacji obecnej konstrukcji – C6.R ZR1. W przyszłym roku, na torach pojawi się już nowy C7.R, oparty na zaprezentowanym niedawno w Detroit modelu Corvette C7 – dowodem, że C6 wciąż jednak potrafi wygrywać, jest choćby ubiegłoroczne zwycięstwo posługującego się nim francuskiego Larbre Competition w kategorii GTE Am – a także triumf fabrycznego zespołu w klasie GT serii ALMS. W Le Mans, Corvette Racing ostatni raz wygrała dwa lata temu – co więcej, będąc częścią ogólnego triumfu Corvette, gdyż do zwycięstwa w GTE Pro przez ekipę fabryczną doszło zwycięstwo Larbre w GTE Am.

Kolejnym zespołem, który od kilku lat widnieje w rywalizacji GT, jest Aston Martin Racing. Utworzona w 2004 roku razem z Prodrive fabryczna ekipa, swoją karierę rozpoczęła właśnie od wyścigów GT – i już po roku, sukcesy ich modelu DBR9 wskazywały wyraźnie, że to tą drogą powinien się poruszać fabryczny zespół Aston Martina. Smutnym dowodem na to okazał się także rok 2011, kiedy to producent zaliczył całkowitą klapę wystawiają do walki w Le Mans własne prototypy LMP1 AMR-One – będąc zapewne przekonanym, że skoro DBR9 potrafiło w roku 2007 dojść do piątego miejsca w całej stawce (wygrywając klasę GT1 wtedy oraz rok później) – to ich prototyp pojedzie jeszcze szybciej.

Ich obecny model, V8 Vantage, pojawił się na Le Mans w roku 2010 – wtedy jednak z prywatnym zespołem JMW (Aston Martin startował w prototypach Lola B09/60 z własnym silnikiem oraz jako Young Drivers AMR w modelu DBR9). Dopiero rok później, AMR wystawił swoje V8 Vantage GT2 z logo sponsora, Gulf – a w roku 2012, zmodernizowany V8 Vantage GTE zajął trzecie miejsce w kategorii GTE Pro. W tegorocznej odsłonie batalii, Aston Martin Racing walczył będzie zarówno w kategorii Pro, jak i GTE Am – w obu wystawiając po dwa Vantage GTE z silnymi załogami i sporą chęcią na zwycięstwa.

Na koniec pozostaje nam ekipa, która jako jedyna ma nieco mniej ścisły związek z producentem – choć przeczyć temu może nawet jej pełna nazwa, Amato Ferrari Corse. W praktyce bowiem, założyciel powstałego w 2002 roku zespołu, Amato Ferrari, nie ma żadnych związków z rodziną Enzo Ferrariego – co innego jednak gdy chodzi o jego powiązania biznesowe, gdyż właśnie z tą marką (oraz podległym mu w owych czasach Maserati), Amato osiągał największe sukcesy.

Między innymi, właśnie ten zespół otrzymał ofertę przetestowania słynnego Maserati MC12 GT1 – później natomiast, pokonał fabryczną ekipę Ferrari jego własną bronią – F430 GT2. Ferrari zdało sobie wtedy sprawę, że lepiej jest wspomagać owy, odnoszący kolejne sukcesy zespół, niż z nim rywalizować – i tak to właśnie AF Corse walczy czołowymi pojazdami tej marki i zwycięża w najważniejszych rywalizacjach. Jedną z ostatnich stała się wygrana w ubiegłorocznym Le Mans 24h w kategorii GTE Pro – a patrząc na przygotowania Włochów do kolejnej odsłony rywalizacji, zespół Amato Ferrariego z pewnością zamierza owe zwycięstwo obronić.

W kategorii GTE Pro, na Le Mans zobaczymy jeszcze pojedyncze Ferrari ekipy JMW Motorsport, która swoją serię występów rozpoczęła startu w 2009 roku – a jak już wymieniłem wcześniej, w sezonie 2010 na rok przesiadła się do Aston Martina Vantage. Z nim kibice raczej nie wiążą zwycięstwa na De La Sarthe – głównie ze względu na fakt, że ich obecność na Le Mans wynika z mistrzostwa w ubiegłorocznej serii ELMS, w której owy sukces zbyt wiele wysiłku nie wymagał.

Do pełnej stawki konkurentów wśród fabrycznych GT brakuje nam natomiast BMW i Lotusa – w przypadku tego pierwszego, producent skupił się jednak na dopracowaniu nieco kontrowersyjnego Z4 GTE, zastępującego w tym roku w American Le Mans Series model M3 GT. Lotus natomiast, chyba już zrezygnował z obecności swoich niezbyt udanych Evora GTE i w postanowił w całości zwrócić uwagę w stronę prototypów T128, którymi w tym roku będzie starał się podbić kategorię LMP2. Patrząc jednak w przyszłość – nowa Corvette, powrót BMW oraz zapowiadane od jakiegoś czasu McLaren i Mercedes w wersjach GTE mogą nam w roku 2014 przynieść tu jeszcze więcej emocji.

Ale nawet bez nich, rywalizacja obecnych Corvette, Viperów, Aston Martinów, Porsche i Ferrari to wyjątkowo smakowity kąsek dla fanów wyścigów długodystansowych – i tylko smuci fakt, że czekać musimy na to aż do 22. i 23. czerwca 2013.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze