Chaos w Australii – czy tak musiało być?

Od czasu pamiętnego finału sezonu 2021 w Abu Zabi wiadomo było, że wypadek, bądź awaria, pod koniec wyścigu może powodować łańcuch wydarzeń prowadzących do ogromnych kontrowersji, ale jak na razie nie wprowadzono żadnych istotnych zmian w regulaminie, by temu zapobiec.

Rok temu w Monza wyścig zakończył się zgodnie z procedurami i ku frustracji kibiców, za samochodem bezpieczeństwa, po awarii samochodu Daniela Ricciardo pod koniec wyścigu. Był to kolejny powód do zastanowienia się, czy w takich sytuacjach lepsza dla widowiska nie byłaby czerwona flaga.

Podczas Grand Prix Australii 2023 taka czerwona flaga pod koniec wyścigu pojawiła się i w efekcie obejrzeliśmy jedna z najbardziej kontrowersyjnych i chaotycznych końcówek wyścigu w najnowszej historii. W Australii nastąpił szereg kontrowersyjnych momentów i to właśnie ich ilość sprawia, że F1 ma ewidentny problem.

Jak na ironię Grand Prix Australii była pierwszym weekendem wyścigowym od niesławnego Grand Prix Abu Zabi 2021, na którym pojawił się sprawca całego zamieszania, czyli Michael Masi. Ten człowiek jak widać przyciąga kłopoty.

Podsumujmy. Kontrowersyjna czerwona flaga po wypadku Albona, która psuje wyścig prowadzącemu na początku George’owi Russellowi i sprawia, że środkowa część Grand Prix zmienia się w czołówce w nudną procesję. Jeszcze bardziej kontrowersyjna czerwona flaga po wypadku Kevina Magnussena i w efekcie zupełnie katastrofalny restart, zakończony wypadnięciem z toru kilku samochodów. W efekcie tego chaosu decyzja o przywróceniu kolejności z restartu z wykluczeniem zawodników, którzy rozbili swoje samochody i z karą pięciu sekund dla Carlosa Sainza, która w połączeniu z decyzją o zakończeniu wyścigu za samochodem bezpieczeństwa okazała się dla niego równie dotkliwa jak dyskwalifikacja, pozbawiła go bowiem wszystkich 12 punktów za czwarte miejsce, na którym ukończył wyścig. Były całe sezony mniej kontrowersyjne niż to jedno Grand Prix. Oficjalny protest Haasa przeciwko wynikom, nie załapał się nawet do mojego zestawienia.

Mimo że dyrekcja wyścigu może bez problemu wybronić każdą ze swoich decyzji, F1 ma problem. Skoro wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, to skąd wrażenie chaosu, przypadkowości i niekonsekwencji? Obserwując wyścig w Australii kibice byli zaskakiwani kolejnymi decyzjami, które nie były od razu zrozumiałe i sprawiało to wrażenie sztucznej ingerencji w sportowe zmagania.

Lista przepisów, które przyczyniły się do tego chaosu i które należałoby zmienić nie jest tak długa jak może się wydawać. Warto pochylić się nad tematem. Każdy z problemów można rozwiązać. Da się połączyć dbałość o bezpieczeństwo z ciekawym widowiskiem. Procedury muszą być po prostu spójne i czytelne dla wszystkich.

Problem nr 1: czerwone flagi pod koniec wyścigu

Niektórzy oskarżają dyrekcję wyścigu, że decyzja o czerwonej fladze została podjęta nie ze względów proceduralnych, tylko, żeby poprawić show. Oskarżają, jakby to było coś złego. Nie ma nic złego w dbaniu o widowisko, problem zaczyna się kiedy procedury nie są zrozumiałe. Nie powinno być sprzeczności między procedurami i dobrym widowiskiem, bo procedury powinny być pisane tak, by, przy okazji dbałości o bezpieczeństwo, widowiska nie niszczyć. Tak właśnie postanowiono robić w IndyCar, gdzie, kiedy neutralizacja następuje pod koniec wyścigu, pokazuje się czerwona flagę i kieruje zawodników do boksu, właśnie po to, by uniknąć kończenia wyścigu za samochodem bezpieczeństwa. Tam to zadziałało także dlatego, że restart nie następuje ze startu stojącego. Gdyby taka procedura istniała w Formule 1 pod koniec 2021 roku, udałoby się uniknąć ogromnej kontrowersji.

Czerwona flaga zamiast samochodu bezpieczeństwa jeśli wypadek następuje pod koniec wyścigu, powiedzmy po przejechaniu 80% dystansu mogłoby być stałą procedurą. Teraz nie jest i dlatego w Australii sama decyzja o pokazaniu czerwonej flagi była bardzo kontrowersyjna i wielu kierowców kompletnie nie widziało powodu, by przerywać wyścig.

Co jednak zrobić gdy wypadek następuje, gdy do końca wyścigu zostały już tylko dwa okrążenia i nie ma już czasu zrestartować wyścigu? Należałoby rozważyć, czy w takich sytuacjach nie byłoby lepiej po prostu móc skrócić wyścig o jedno okrążenie, na koniec okrążenia pokazując jednocześnie czerwoną flagę i flagę w szachownicę. Wydaje się to sensowniejsze rozwiązanie niż w Australii, gdzie czekano w boksie by wyjechać na ostatnie okrążenie za samochodem bezpieczeństwa.

Problem nr 2: wymiana opon podczas czerwonej flagi

Z czerwoną flaga podczas wyścigu wiąże się inny problem, który z kolei zamanifestował się podczas pierwszej czerwonej flagi tego dnia, po wypadku Alexandra Albona. Możliwość wymiany opon podczas czerwonej flagi, gdy samochody stoją w boksie czekając na restart. Odkąd czerwone flagi są coraz częstszym zjawiskiem w F1, jest to coraz większy problem. Podczas Grand Prix Australii kilku zawodników, w tym prowadzący na początku George Russell, zjechało do boksu zanim pojawiła się czerwona flaga. Stracili przez to dużo pozycji, gdy rywale dostali możliwość wymiany opon po zatrzymaniu wyścigu. Ten problem też można zmniejszyć jednym prostym przepisem. Tak jak w Formule 2 jest obowiązek nie tylko użycia dwóch mieszanek opon, ale też wykonania jednego pit stopu, który nie może być wykonany podczas fazy wirtualnego samochodu bezpieczeństwa, tak w F1 zmiana opon podczas czerwonej flagi, mogłaby nie liczyć się jako obowiązkowy pit stop. Tym sposobem zawodnicy, którzy nie zjechali podczas Grand Prix Australii do boksu poza fazą czerwonej flagi, nadal mieliby do wykonania obowiązkowy pit stop, co poprawiłoby nieco sytuację Russella i jemu podobnych, a także poprawiłoby nieco widowisko. Przez fakt, że wszyscy założyli opony twarde podczas czerwonej flagi, od tego momentu praktycznie cała stawka miała taką samą taktykę, na domiar złego oznaczającą oszczędzanie opon. Miało to fatalny wpływ na jakość widowiska.   

Problem nr 3: chaotyczny restart

Głównym przedmiotem krytyki było jednak to co wydarzyło się po ostatnim restarcie, który nastąpił zaledwie dwa okrążenia przed końcem wyścigu. Kombinacja agresywnego podejścia kierowców, niedogrzanych opon, świecącego w oczy zachodzącego słońca i charakterystyki toru w Melbourne spowodowała totalny chaos w pierwszym sektorze, oraz kolejne zamieszanie, gdy zastanawiano się jaka właściwie jest kolejność. Wrócono do tej z restartu, ponieważ kierowcy nie zdążyli przejechać pierwszego sektora, kiedy pokazano czerwona flagę. Oznacza to, że gdyby czerwona flaga pojawiła się chwile później, kolejność byłaby zupełnie inna.

Tu też mogłaby pomóc prosta zmiana w przepisach. O ile restarty ze startu stojącego są dobrym pomysłem w pierwszej fazie wyścigu, będąc wyzwaniem dla kierowców i widowiskiem dla kibiców, z stojącym restartem pod koniec wyścigu jest sporo problemów. Ze sportowej strony taki start czyni w praktyce cały wyścig wyścigiem kwalifikacyjnym, a o punktach decyduje krótki sprint do mety. Powstaje tu wrażenie, że sport przegrywa z widowiskiem. Dodatkowo kierowcy nie mają już nic do stracenia, co zmienia ich podejście. Na starcie wyścigu są ostrożni i za wszelką cenę starają się uniknąć kolizji, wiedząc że wyścigu nie wygrywa się na pierwszym okrążeniu. Wygrywa się go na ostatnich okrążeniach i jeśli wtedy następuje restart, kierowcy podejmują znacznie większe ryzyko. Dlatego restarty pod koniec wyścigu powinny być lotne. Można bardzo konkretnie zapisać w przepisach, że restart po przejechaniu 75% albo 80% dystansu nie odbywa się ze startu stojącego.

Dobrze byłoby, żeby Formuła 1 zaczęła wyciągać wnioski z kontrowersyjnych wydarzeń i wprowadzać zmiany w przepisach. Zazwyczaj po kontrowersyjnym wyścigu odbywa się medialna dyskusja, ale tydzień później wszyscy zapominają o temacie, który jednak powraca, kiedy problem znowu daje o sobie znać. W tym roku po kolejnym nudnym Grand Prix Monako pewnie znowu pojawi się sugestia o zwiększeniu liczby obowiązkowych pit stopów podczas tego Grand Prix. Jest to sugerowane od lat, ale ani razu nie podjęto próby wprowadzenia tego rozwiązania, mimo że niewiele jest tu do stracenia. W przypadku proponowanych w tym felietonie zmian będzie podobnie. Czeka nas jeszcze wiele kontrowersyjnych czerwonych flag i chaotycznych restartów.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze