Guanyu Zhou – korzyść dla Formuły 1

Guanyu Zhou dołączy w sezonie 2022 do zespołu Alfa Romeo Racing Orlen, zostając pierwszym etatowym kierowcą z Chin w historii Formuły 1. Jego debiut może się okazać zaproszeniem dla najbogatszego kapitału świata do mistrzostw świata. Jedwabny szlak dla świata motosportu będzie tylko korzyścią dla nas wszystkich. Pomijając jednak wszystkie aspekty gospodarcze, mamy do czynienia z solidnym kierowcą, który jest godzien swojego miejsca.

Pieniędzy tak wiele, że karting nosi imię Zhou

Zhou urodził się w Szanghaju w 1999 roku. Pieniądze, które zadecydowały o jego awansie do Formuły 1, były na każdym kroku jego kariery. Przygodę z kartingiem rozpoczął w wieku ośmiu lat na najnowocześniejszym torze kartingowym w prowincji Shandong (o populacji około 100 milionów osób). Tor został zbudowany z inicjatywy jego ojca, a nosił nazwę Guanyu Cars Park. Zbieżność nazwy z imieniem nowego nabytku Alfy Romeo nie jest przypadkowa.

Rodzina kierowcy jest bardzo bogata. Trudno zweryfikować jak bardzo. Posiada co najmniej 23 firmy, a łączny majątek jest szacowany na kilkadziesiąt miliardów chińskich Yuanów. Obecnie wartość 1 Yuana szacuje się na 0,64 złotego, więc łatwo można przeliczyć, z jak bogatym bagażem sponsorskim mamy do czynienia.

Wyjechać z kraju, by walczyć o swoje

Chińczyk od samego początku sprawiał wrażenie bardzo utalentowanego młodzieńca, który może zabłysnąć w przyszłości. Dlatego w wieku 13 lat przeprowadził się do Wielkiej Brytanii, w poszukiwaniu rywalizacji na najwyższym poziomie. Ścigał się w wielu brytyjskich oraz europejskich seriach, gdzie na poziomie kategorii juniorskich i seniorskiej prezentował bardzo dobry poziom, często kończąc rywalizację w czołowej trójce.

Dzięki dobrej postawie w połowie 2014 roku został przyjęty do Akademii Kierowców Ferrari. Z zespołem z Maranello był związany do końca swojej przygody z Formułą 3 w 2018 roku. Do tego czasu wygrał w F3 dwa wyścigi, a w trzynastu stawał na podium. Pole position zdobył tylko trzy razy, a w klasyfikacji generalnej dwukrotnie zajmował ósmą pozycję.

Solidność: definicja jego kariery

Przejście z Formuły 3 do Formuły 2 oznaczało również zmianę barw dla Zhou, gdyż przeszedł do szkółki juniorskiej zespołu Renault (obecnie Alpine), którą opuścił w związku z zakontraktowaniem w Alfie Romeo. Dwa pierwsze sezony na zapleczu Formuły 1 można nazwać zbieraniem doświadczenia przez kierowcę z Szanghaju. W każdym z sezonów kilkukrotnie stawał na podium, zdobył po jednym pole position, a wygrał nawet wyścig sprinterski w 2020 roku na torze w Soczi.

Jego regularność mogła się podobać, ale nie miał momentów przebłysku. W stawce takich kierowców jak m.in. Mick Schumacher, Callum Ilott, Robert Szwarcman, Nicolas Latifi czy Nyck de Vries, Zhou przypominał tło, które kręciło się wokół tych kierowców w walce o wysokie miejsca. Brakuje mu, w porównaniu do nich, naturalnej prędkości. Jest dobrym kierowcą, ale występującym na drugim planie. Dobrze to odzwierciedlały jego pozycje w klasyfikacji generalnej, gdyż kończył sezony poza czołową piątką, z niewielkimi stratami do niej.

W tym roku to uległo zmianie, co było widoczne na przełomie stycznia i lutego. Wtedy zorganizowano, przełożoną wcześniej z powodu pandemii koronawirusa, zawody Azjatyckiej Formuły 3. Rywalizowało w niej wielu utalentowanych, znanych z serii juniorskich kierowców, szukających rywalizacji na dobrym poziomie w przerwie między sezonowej. Zhou okazał się najlepszy, wygrywając w czterech wyścigach, a w aż jedenastu kończąc rywalizację na podium.

Tegoroczny sezon Formuły 2 jest połączeniem solidności, którą się charakteryzuje z jeszcze lepszymi rezultatami. Wygrał trzy wyścigi, siedem razy plasował się na podium. Na ten moment (przed wyścigami w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich) jest wiceliderem klasyfikacji generalnej ze stratą 36 punktów do Oscara Piastriego. Australijczyk fantastycznie jeździ w tym sezonie i to on zmierza po koronę mistrzowską, więc Chińczyk będzie się skupiał na utrzymaniu drugiej pozycji w tabeli.

Zhou wygrywa w F2, pierwsze podium Nissany'ego

Pieniądze wygrywają, bo muszą

Oskar Piastri ma lepszą opinię niż chiński kierowca, pod względem posiadanego talentu. Australijczyk jest ubiegłorocznym mistrzem Formuły 3 oraz liderem obecnego sezonu Formuły 2. Jednak umiejętności w królowej motosportu to tylko jeden z czynników.

Formuła 1 to sport, a sport to biznes. W przypadku rywalizacji technologicznej na najwyższym poziomie aspekty gospodarcze stają się jeszcze ważniejsze. Ta dyscyplina żyje pieniędzmi i paydriverami, ponieważ dla zespołów jest to lepsze rozwiązanie. „Seria z dwudziestoma najszybszymi kierowcami na świecie” to mit, bo na miejsce takiego Nicolasa Latifiego czy Nikity Mazepina znalazłoby się wielu lepszych kierowców. Jednak bez nich mogłoby być wbrew pozorom o wiele gorzej.

Obecnie królowa motosportu zmaga się z różnymi problemami dotyczących oszczędzania finansów przez zespoły jak i całej serii, a pamiętajmy, że wszyscy chcą nadal na tej całej zabawie jak najwięcej zarabiać. Sytuacja nie układa się dla finansów dobrze. Całkiem niedawno byliśmy świadkami bankructwa zespołów o takiej renomie jak Williams i Force India, czego kilka lat wcześniej nikt by nie zakładał. Gospodarcze konsekwencje pandemii będziemy obserwować przez następne lata bądź dziesiątki lat. Dlatego każdy paydriver, czy właściciel toru, albo też sponsor, oferujący odpowiednią ilość gotówki, będzie mile widziany i może pomóc.

Decyzje motywowane zarobkiem nie muszą się podobać. W teorii, w rywalizacji sportowej, powinny liczyć się przede wszystkim umiejętności, ale należy pamiętać, że to jest kosztowny sport, gdzie z perspektywy słabszych zespołów, lepiej zatrudnić dobrego sponsora, niż lepszego kierowcę. Fabryki, rozwój technologii i rozwój technologiczny są gwarantem sukcesu, a to wszystko kosztuje grube pieniądze.

Zhou i Nissany wezmą udział w treningu F1

The best choice

Jest bardzo dobre narzędzie przesiewające paydriverów. To superlicencja. Pieniądze gwarantują awans do wyższych serii juniorskich, ale aby móc aplikować do Formuły 1, trzeba osiągnąć odpowiednio dobre wyniki. Guanyu Zhou zapracował na swoje miejsce w 100 procentach. Przychodzi ze sporym funduszem. Jego bagaż sponsorski szacuje się na 25-30 milionów euro w ciągu jednego sezonu.

Kierowca z Azji posiada unikalną zaletę, której Piastri nie ma: zostanie pierwszym chińskim kierowcą wyścigowym w historii Formuły 1 (wcześniej to byli tylko testerzy). Pierwszy zawodnik z najbogatszego kraju świata i drugiego pod względem ludności. Potencjał marketingowy jest ogromny i przyniesie długotrwałe korzyści dla marki Alfy Romeo i całego motosportu. W końcu Chińczycy będą posiadali kogoś, komu będą mogli kibicować i wspierać, a to automatycznie przyciągnie sponsorów i zainteresowanie. Jedwabny szlak w świecie motosportu zadziała tylko na plus.

Co do umiejętności nowego kierowcy Alfy Romeo: Jego styl jazdy charakteryzuje solidność z lepszymi momentami, dlatego będzie on gwarantował godny poziom. Może nie będzie go stać na to, co mógłby zdziałać Piastri, ale nie każdy kierowca musi błyszczeć. Formuła 1 zna wielu kierowców, których nie charakteryzowały spektakularne momenty, a regularne dowożenie solidnych wyników. Guanyu Zhou to nie jest fajerwerk. To pewny produkt, który będzie po prostu jeździł, gdzie przy dobrej formie Alfy Romeo jego wyniki będą lepsze. A rozwój zespołu ma swoje źródło tylko w jednym miejscu: w portfelu. Dlatego dokonano najlepszego wyboru, jeżeli chodzi o obsadzenie podstawowego fotela.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze