Sekretny plan Liberty Media?

Sezon 2021 Formuły 1 niesie ze sobą wiele niewiadomych – zupełnie nowe samochody oraz zmodyfikowane regulaminy mają sprawić, że stawka będzie najbardziej wyrównana od lat. Jednocześnie w tle toczy się transferowa gra, w której przybywa graczy.

Według dobrze poinformowanych dziennikarzy magazynu Auto Bild, właściciele Formuły 1 chcieliby mieć realny wpływ na rynek transferowy i rozmieszczenie poszczególnych kierowców w zespołach, tak jak robił to w przeszłości Bernie Ecclestone. Według Liberty Media, kilka zmian w obecnym wyglądzie stawki przyniosłyby ogromny wzrost zainteresowania serią, a zarazem przychodów.

Oczywiście nie wpadli na ten pomysł sami z siebie – podsunąć miałby go Fernando Alonso, który zwrócił się do szefów Formuły 1 o pomoc w znalezieniu miejsca w czołowym zespole. Świadomi zainteresowania, jakie niesie ze sobą osoba Hiszpana, już latem podjęli pierwsze kroki w tej sprawie, próbując umieścić go w ekipie Red Bulla. Doniesienia te potwierdził doradca ekipy Helmut Marko: „Od razu powiedzieliśmy, że nie ma u nas miejsca dla Alonso. To niemożliwe, bo gdy tylko nasi partnerzy z Hondy słyszą jego nazwisko, jeżą im się włosy na karku”.

Liberty Media nie poddaje się w swoich planach i upatruje szans na zamieszanie stawką po sezonie 2020, kiedy to kończą się kontrakty m.in. Lewisa Hamiltona i Sebastiana Vettela. Coraz głośniej mówi się o tym, że wobec swoich słabych wyników, Niemiec może nie podpisać kolejnej umowy i odejść z F1. Gdyby tak się stało, szefostwo F1 chciałoby go widzieć w Ferrari, a wolne miejsce w Mercedesie-AMG przeznaczyć dla Alonso.

Choć zarówno Hamilton, jak i prezydent Ferrari John Elkann, publicznie przyznali, że spotkali się, aby przedyskutować możliwe scenariusze, Brytyjczyk dał również do zrozumienia, że chce ścigać się tylko dla zespołu prowadzonego przez Toto Wolffa… którego kontrakt również kończy się w 2020 roku.

Odejście Austriaka z zespołu Mercedesa-AMG może z początku wydawać się skrajnie nieprawdopodobne, lecz w ostatnim czasie pojawiły się nowe informacje na temat planów szefa Daimlera Oli Källeniusa wobec dalszego zaangażowania w Formułę 1 – o ile dalsza produkcja układów napędowych nie podlega wątpliwości, to Szwed nie chce już inwestować w zespół fabryczny i utrzyma go przy życiu tylko jeśli jego koszty będą w całości pokryte przez sponsorów.

Gdyby niemiecka marka miałaby się wycofać z wystawiania swojego zespołu, to Liberty Media stanie przed największym problemem od chwili przejęcia Formuły 1, polegającym na konieczności znalezienia chętnych do przejęcia lub zastąpienia zespołu z Brackley. Póki co Wolff próbuje zapobiec takiemu obrotu spraw i ściągnął już na pomoc specjalistę od marketingu Waltera Mertesa, który w przeszłości zasiadał w radzie nadzorczej ITR – organizatora serii DTM.

Przez dłuższy czas sugerowano, że po ewentualnym odejściu z Mercedesa-AMG, Wolff miałby zastąpić Chase’a Careya na stanowisku szefa Formuły 1. Taka możliwość zostanie jednak zablokowana przez nowe przepisy, zakazujące obejmowania stanowisk w serii przez byłych szefów zespołów przez okres trzech lat. Przejście do Ferrari wydaje się wobec tego najbardziej atrakcyjną opcją i z pewnością odbyłoby się z ogromną korzyścią dla włoskiej ekipy, która od wielu lat pozostaje bez utytułowanego w F1 lidera.

Jeżeli taki transfer miałby oznaczać koniec zespołu fabrycznego Mercedesa-AMG w Formule 1, to gdzie zostawia to Alonso? Hiszpan ponownie zostałby bez szans na kolejny tytuł mistrzowski, a cały misterny plan spełzłby na niczym. Wszystkie plotki transferowe krótko skomentował szef zespołu Red Bulla Christian Horner, według którego czołowi kierowcy pozostaną tam, gdzie obecnie są.

Źródło: Na podstawie autobild.de

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze