Felieton: Kto ustala kalendarze?

Nie rozumiem. Mnóstwo pieniędzy wydaje się na promocje sportów motorowych, a wszystko marnuje się w banalny sposób. Mowa tu o datach wyścigów, które często się pokrywają. O ile nie jest możliwe wyeliminowanie kolizji przy tylu wyścigach, o ile nie rozumiem sytuacji z trzema najważniejszymi wyścigami świata.

Od bardzo dawna uznaje się Grand Prix Monako Formuły 1, Indianapolis 500 i Le Mans 24 godziny za trzy największe i najważniejsze wyścigi na świecie i jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, by jakikolwiek inny wyścig kolidował z tymi wydarzeniami. To się jednak niestety zmieniło.

Tradycyjnie Le Mans odbywa się na początku czerwca, a Indianapolis 500 w ostatnią niedzielę maja. Daty tych wyścigów znane są na rok wcześniej. Jednak ludzie z Formuły 1 chyba o tym nie pamiętają. W ten weekend odbywa się Indy 500. To wspaniałe wydarzenie, ale w ten sam weekend odbywa się GP Monako. Chciałbym zadać pytanie: Kto wymyśla te kalendarze? Gdybym miał do wyboru kilka wyścigów, na które chciałbym jeździć co rok, to te trzy znalazłyby się na liście. Jak jednak miałbym to zrobić? Kwalifikacje do Indy odbywają się tydzień wcześniej, a wyścig w Monako kończy się na kilka godzin przed Indy. Mógłbym w trakcie tygodnia Indy polecieć na kilka dni do Monte Carlo i po wyścigu natychmiast wrócić do USA. Wydaje mi się to jednak mało wygodne. Czy nie lepiej byłoby rozegrać Monako w terminie nie kolidującym z Indy?

Podobną sytuację mamy z Le Mans. Tutaj znowu koliduje Formuła 1, dokładnie GP Kanady. Co ciekawe, identyczna kolizja miała miejsce rok temu i Kanada była sukcesem. W Le Mans zawsze startowali kierowcy z F1 i wielokrotnie odnosili sukcesy. Teraz nie jest to możliwe, bo są zobowiązani do startu w Montrealu i nie mogą wystartować w Le Mans. Żaden wyścig żadnej innej ważnej serii nie koliduje z Le Mans, oprócz Formuły 1.

O co w tym chodzi? Z mojej perspektywy wygląda to na brak szacunku dla słynnych wyścigów, które są niewiarygodnymi wydarzeniami. Zarówno na Indy, jak i Le Mans przychodzi ponad 200 tysięcy ludzi. Bez porównania z Formułą 1. Te wyścigi są transmitowane w ponad 100 krajach (inna sprawa, że znowu zabrakło transmisji z Indy w Polsce). Oba te wydarzenia zwracają uwagę wszystkich fanów sportów motorowych odwracając ją właśnie od F1. Dlaczego nie można wyeliminować zaledwie tych dwóch konfliktów? Czy to taki problem? Korzyści dla wszystkich stron byłyby duże.

Dziękuję wam za przeczytanie i zapraszam do komentowania. Tym razem widnieje to na stronie głównej, więc piszę dużo ostrożniej, niż poprzednio, choć moje poglądy się nie zmieniają.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze