Czy kierowcy wyścigowi faktycznie są sportowcami?

Jesteśmy świadkami trwających nadal Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie sportowcy z całego świata często przekraczają ludzkie bariery w walce o medale. Nikt chyba nie ma wątpliwości co do tego, że w świecie tradycyjnego sportu liczy się sprawność fizyczna oraz wytrzymałość. Jak jest jednak w przypadku kierowców wyścigowych? Czy do prowadzenia samochodu czy motocykla potrzebne jest tak wielkie przygotowanie jak w przypadku na przykład biegaczy czy pływaków? W tym artykule postaramy się to sprawdzić.

Wcześniej na łamach naszego serwisu pytaliśmy nieco retorycznie, dlaczego Formuła 1 nie jest częścią Igrzysk Olimpijskich. Teraz przyglądamy się nieco innej kwestii. Kiedy oglądamy wyścigi Formuły 1 czy jakiejkolwiek innej serii, sprawność fizyczna kierowcy raczej nie jest rzeczą, na którą zwracamy uwagę. W trakcie rywalizacji nie ma spektakularnych ciosów (no chyba, że kierowcy się ze sobą pokłócą, o czym mogliśmy się przekonać w niedawnym wyścigu Formuły 4), nie ma też widowiskowych wsadów, które mogłyby pokazać formę zawodnika. Co więcej – nie widzimy nawet prężących się mięśni, gdyż cały wysiłek kierowcy ukryty jest pod kombinezonem i kaskiem. Niektórzy mogą wręcz pomyśleć, że wyścigi nie wymagają przygotowania większego niż nastolatek grający w gry komputerowe.

W rzeczywistości sami kierowcy uważali tak do lat ’80 ubiegłego wieku. Dla mistrzów Formuły 1 z tamtego okresu – Fariny, Fangio czy Ascariego – najprawdopodobniej wystarczył zwykły trucht bądź jakaś gra zespołowa z przyjaciółmi, by pozostać jako tako w formie. Główną rolę odgrywały umiejętności prowadzenia samochodem, niesamowitego skupienia się, jednak również potrzebna była ogromna dawka szczęścia.

Od tamtego czasu wiele się w tej kwestii zmieniło. Od ponad dwudziestu lat zespoły lekarzy psychologów, trenerów i fizjoterapeutów szczególnie dbają o formę kierowców. Zniesiono możliwość stosowania wspomagania kierownicy, więc sterowanie było bezpośrednie, a jeśli ktoś miał okazję jeździć pojazdem bez wspomagania to może przyznać, że to zadanie do łatwych nie należy. W tym samym czasie kilkanaście lat temu opony stały się szersze, co wymagało włożenia jeszcze większego wysiłku w prowadzenie. Nie wspominając już o przeciążeniach działających szczególnie na kark, które w zakrętach dochodziły w przeliczeniu do nacisku wynoszącego znacząco ponad 30 kilogramów.

Wówczas nie istniały jeszcze narzędzia typu zagłówki, więc by poradzić sobie z działającymi siłami w trakcie jazdy, kierowcy zaczęli chodzić na siłownię, by wzmocnić w szczególności ramiona i ręce, a szybki jogging już nie wystarczał. Co ciekawe, wkrótce wszyscy doszli do wniosku, że sama siłownia to też za mało. Dr Ricciardo Ceccarelli, który jest dyrektorem Formula Medicine, przeprowadził badania na czołowych kierowcach w akcji, a wynikiem tego były zaskakujące liczby: średnie tętno kierowcy w czasie jazdy wynosiło aż 170 uderzeń na minutę. Innymi słowy: siedzenie w samochodzie przez dwie godziny dawało większe tętno niż u profesjonalnego kolarza w czasie wysiłku.

Stało się jasne, że to nie bicepsy i mięśnie szyi są wystawione na największy wysiłek, lecz wspomniany mięsień sercowy. Stąd też przygotowano specjalne szkolenia dla „pompy paliwa” ludzkiego ciała, jak nazwał serce dr Ceccarelli. Faktycznie, rolą serca jest pompowanie krwi, a im więcej pompowania, tym więcej krwi przepływa przez organizm sportowca. W rezultacie do ćwiczeń przygotowawczych dodano długie sesje jazdy na rowerze. Dr Ceccarelli wyjaśnił, że na początku ciężko było przekonać kierowców, którzy przede wszystkim siedzą w samochodzie, do treningu rowerowego. Fakt faktem w dniu dzisiejszym wielu kierowców wyścigowych bierze udział również w triatlonach, często z powodzeniem, a część z nich prowadzi własne zespoły kolarskie.

Czy zatem kierowca wyścigowy jest faktycznie sportowcem? Część może się z tym nie zgodzić, ale odpowiedź najprawdopodobniej brzmi: tak. Oczywiście nie ma porównania do innych dyscyplin tradycyjnego sportu, jednak zmęczenie daje się we znaki również kierowcom między innymi Formuły 1. Tuż po wyścigu, gdy zawodnicy zdejmują kaski, widać często na ich twarzach prawdziwe zmęczenie. Nie jest łatwo wsiąść do samochodu wyścigowego i tak po prostu przejechać kilka okrążeń. Jeśli ktoś jeździł na gokartach pełnym tempem, to wie, że wysiłek szybko może dać się we znaki. Potrzebne jest zaawansowane przygotowanie fizyczne i psychiczne, by w samochodzie wytrzymać często duże przeciążenia i przez cały czas być maksymalnie skupionym. Oczywiście, sporty motorowe to nie tylko człowiek, ale przede wszystkim maszyna, jednak niezależnie od stopnia rozwoju technologii u podstaw „motorsportowej piramidy” zawsze stoi czynnik ludzki i to on sprawia, że sukces jest możliwy.

Źródło: Z wykorzystaniem informacji zawartych na stronie formulamedicine.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze