Oscar Piastri, aktualny lider mistrzostw świata Formuły 1, nie ukrywał zaskoczenia po kwalifikacjach na Hungaroringu. Australijczyk, który przez cały weekend wyglądał na głównego faworyta do pole position, musiał uznać wyższość Charlesa Leclerca, który wykręcił sensacyjne 1:15,372 i sięgnął po pierwsze pole startowe.

„Nie spodziewałem się, że będę drugi... za Ferrari. Ale trzeba oddać Leclercowi – wykonał kawał dobrej roboty” – przyznał szczerze Piastri w rozmowie po kwalifikacjach.

McLaren był typowany do zdominowania pierwszego rzędu, jednak Piastri zdradził, że kluczowym czynnikiem, który wpłynął na wynik Q3, była nagła zmiana kierunku wiatru.

„Myślę, że wiatr zmienił się dramatycznie. Zawsze brzmi to słabo, jak się zwala winę na wiatr, ale naprawdę – od Q2 do Q3 zrobił dosłownie 180 stopni i wiele zakrętów zaczęło się prowadzić zupełnie inaczej” – wyjaśnił.

„Pierwsze okrążenie w Q3 było fatalne, nie mogłem się odnaleźć, a drugie wydawało się znacznie lepsze – a i tak było wolniejsze. Trudno było znaleźć granicę i wykonać wszystko perfekcyjnie. Trochę mnie to zaskoczyło, że nie byliśmy w stanie pojechać szybciej”.

Mimo niedosytu, Piastri nie szczędził słów uznania dla rywala z Ferrari: „Charles przez cały weekend był szybki. Nawet [w trzecim treningu] był bliżej niż się spodziewaliśmy. Warunki się zmieniły i on po prostu to dobrze wykorzystał. Świetna robota z jego strony”.

Zwycięzca ubiegłorocznego wyścigu na Węgrzech nie traci jednak optymizmu. Start z drugiego pola daje realne szanse na powtórkę sukcesu – szczególnie że bolid Ferrari może mieć trudności z zarządzaniem oponami na dłuższym dystansie.

„Drugie miejsce to wciąż dobra pozycja na starcie. Zobaczymy, co uda się zrobić jutro. Myślę, że to będzie ciekawy wyścig – sporo się może wydarzyć”.

Przy zaledwie 16 punktach przewagi nad Lando Norrisem w klasyfikacji generalnej i Leclercem, który wraca do walki o najwyższe cele, niedzielny wyścig na Hungaroringu może mieć kluczowe znaczenie w walce o mistrzostwo.