Max Verstappen wywalczył drugie pole startowe przed Grand Prix Kanady, ale tematem numer jeden po kwalifikacjach nie był jego wynik, lecz groźba kary zawieszenia. Holender jest zaledwie jeden punkt karny od automatycznego wykluczenia na jeden wyścig, co wyraźnie irytuje mistrza świata.

Podczas sesji kwalifikacyjnej na torze Circuit Gilles Villeneuve Verstappen uzyskał czas dający mu start z pierwszego rzędu obok zdobywcy pole position, George’a Russella. Obaj kierowcy ponownie znaleźli się w centrum uwagi po kontrowersyjnym incydencie w Hiszpanii, gdzie Verstappen otrzymał karę 10 sekund oraz trzy punkty karne za kolizję z Brytyjczykiem, do której doszło po poleceniu zespołu Red Bulla, by przepuścić rywala.

Seria pytań o rosnącą liczbę punktów karnych i ewentualne zawieszenie wyraźnie zirytowała Verstappena już podczas wcześniejszej konferencji prasowej w czwartek. Gdy temat powrócił po kwalifikacjach, Holender nie krył złości. „Nie muszę tego słyszeć kolejny raz, to mnie naprawdę wkurza” – powiedział. „Rozmawiacie o tym od czwartku, to kompletnie strata czasu, bardzo dziecinne. Dlatego nie chcę za dużo o tym mówić, bo to naprawdę irytujące w tym świecie, w którym żyjemy”.

Dla Russella, który w niedzielę ruszy z pole position, sytuacja Verstappena może mieć wpływ na rywalizację. Brytyjczyk przyznał, że nie spodziewa się większej ostrożności ze strony Holendra. „Nie siedzę tutaj myśląc, że zostawi nam więcej miejsca. Raczej odwrotnie – będzie próbował coś udowodnić. Będę uważał, ale ostatecznie wszyscy jesteśmy tu po to, żeby wygrać” – powiedział Russell. „To pracowity sezon. Jeśli dostaniesz zawieszenie, to siedzisz w domu. Nie jest to idealne, ale to też nie koniec świata”.

Zapytany o swoje cele na niedzielny wyścig, Verstappen był ostrożny w deklaracjach. „Podium, maksymalne wykorzystanie samochodu, dobra strategia zarządzania oponami – to nasz plan” – stwierdził. „Ale przekonamy się dopiero po wyścigu, czy udało się to zrealizować”.