Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. sportów motorowych, przyznał, że kolizja Maxa Verstappena z George’em Russellem podczas Grand Prix Hiszpanii była „poważnym błędem w ocenie sytuacji”. Mimo to pozostaje przekonany, że panujący mistrz świata uniknie zakazu startów.

Do incydentu doszło w trakcie frustrującego dla Verstappena wyścigu, gdy po poleceniu ze strony zespołu, by ustąpić miejsca kierowcy Mercedesa-AMG, Holender niespodziewanie uderzył w samochód Russella. Choć zaraz po wyścigu Verstappen unikał komentarzy na ten temat, w poniedziałek opublikował w mediach społecznościowych krótkie oświadczenie, w którym przyznał: „To nie było w porządku i nie powinno się wydarzyć”.

Marko, od lat blisko związany z Verstappenem, nie miał wątpliwości co do oceny tej sytuacji.

„Max nagle ponownie przyspieszył i wtedy wszystko się posypało” – powiedział Austriak w rozmowie z Servus TV. „To był poważny błąd w ocenie sytuacji”.

„Już wcześniej miał na pieńku z Russellem. Przy takich incydentach i złych decyzjach emocje sięgają zenitu. Przespana noc z pewnością pomogła. Każdy musi poradzić sobie po swojemu. Kiedy Max jest w takim nastroju, lepiej zostawić go w spokoju”.

Za kolizję sędziowie nałożyli na Verstappena karę 10 sekund oraz trzy punkty karne na superlicencji. W efekcie Holender spadł na 10. miejsce w końcowej klasyfikacji wyścigu. Obecnie ma już łącznie 11 punktów karnych – a osiągnięcie limitu 12 w ciągu 12 miesięcy oznaczałoby automatyczne zawieszenie na jeden wyścig.

Mimo napiętej sytuacji, Marko pozostaje spokojny: „Kara była adekwatna. Nie dojdzie do tego, że zachowa się nieodpowiednio w Kanadzie i nie wystartuje w Austrii. Max to rasowy kierowca – zna swoje granice”.

Marko zwrócił też uwagę na niespodziewanie dużą stratę Red Bulla do liderów klasyfikacji, czyli zespołu McLarena, podczas weekendu w Barcelonie: „To był dla nas trzeźwiący weekend. Byliśmy wolniejsi o trzy dziesiąte sekundy, a nasz samochód był po prostu zbyt wolny. Wydawało nam się, że jesteśmy na równi z McLarenem, ale ponownie zobaczyliśmy ich ogromną przewagę”.

Austriak ma jednak nadzieję, że Red Bull wróci do formy już w kolejnej rundzie w Kanadzie: „Mamy nadzieję, że nasz samochód znów będzie konkurencyjny w Montrealu. Na ten moment Max nie ma auta, z którym mógłby zostać mistrzem świata. Ale tylko on potrafi z tym sobie w ogóle radzić. Jeśli wszystko zagra, jesteśmy w stanie dorównać McLarenowi. Problem w tym, że to zdarza się raz na trzy–cztery wyścigi, a McLaren jest regularnie w czołówce. Nie poddajemy się, ale będzie trudno”.