Prywatne LMP1 powraca?

Przy okazji rozpoczynającego się sezonu 2017 WEC, duże zainteresowanie budzi temat przyszłości prywatnych prototypów LMP1. O chęciach z nimi związanych mówią zarówno warsztaty, jak i zespoły.

Powodem tak dużego zainteresowania tematem jest przede wszystkim brytyjski producent Ginetta, który od początku roku pracuje nad nowym prototypem LMP1 przeznaczonym do sprzedaży zespołom prywatnym. Początkowo plan uważany tylko za opcję, obecnie Ginetta ma już mocnych partnerów i pierwszych klientów finalizujących rozmowy z producentem – pojawiają się już nawet konkretne liczby dotyczące pojazdu: cena 1,6 mln Euro wraz z elektroniką plus kolejne 700 tys. Euro za jednostkę napędową i wsparcie techniczne pochodzące od pierwszego warsztatu budującego motor dla nowego prototypu, francuskiego Mecachrome.

Ta sytuacja budzi nadzieję także wobec konkurentów. O budowie swoich nowych prototypów LMP1 mówili zarówno ByKolles, jak i rosyjski SMP Racing, ten drugi już od listopada ubiegłego roku deklarując prace nad prototypem we współpracy z warsztatem Dallara i zespołem ART Grand Prix. Wszystko to sugerowałoby, że klasa prywatnych prototypów LMP1 w przyszłym roku mogłaby liczyć nawet 8 pojazdów, w tym 6 planowanych przez Ginettę – i ta jednak okazuje się nie być ostateczna, biorąc pod uwagę informacje z toru Silverstone, gdzie podczas rundy WEC pojawili się przedstawiciele nie tylko ekip biorących udział w rywalizacji.

Pierwszym z nich jest Benoît Morand, szef nieobecnego w tym roku zespołu znanego ze startów w klasie LMP2. Powodem jego pojawienia się na Silverstone jest właśnie chęć powrotu do walki w klasie prywatnych LMP1 – Morand chce to zrobić już w przyszłym roku i jak sam stwierdził, prowadzi na ten temat rozmowy z potencjalnymi współpracownikami. Konkretnych informacji Morand jak na razie nie ujawnia, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jego planami, o starcie w sezonie 2018 chce poinformować już podczas tegorocznego wyścigu 24h Le Mans.

O powrocie do WEC, na Silverstone mówił również szef KGCM Composites, Philippe Charissoux. W jego przypadku, prywatne LMP1 są jedną z opcji, którą zespół bierze pod uwagę przygotowując się do startów w sezonie 2018 – Charissoux nie stawia jej jako wyraźnie faworyzowaną, ale i nie zaprzecza, że miałaby być jedną z najbardziej prawdopodobnych. Dla KCMG byłby to nie pierwszy raz, gdy ekipę z Hong Kongu sugeruje się jako chętnego do startów w LMP1 – już w 2014 roku mówiono, iż dobre wyniki w LMP2 zachęcają zespół do wejścia o poziom wyżej.

Jeszcze jednym kandydatem do startów wśród prywatnych LMP1 jest sam Rebellion Racing, który z uwagą patrzy na rozwój nowego projektu Ginetty. W tym przypadku wiadomo, iż zespół nie pojawiłby się w tej klasie w sezonie 2018, gdyż niedawno zamówił trzy kolejne podwozia obecnie wykorzystywanego Oreca 07 – ale już rok 2019 byłby interesującą opcją, szczególnie biorąc pod uwagę prawdopodobne zamrożenie regulaminu technicznego w tej klasie do roku 2022. Szef ekipy Bart Hayden stawia tu jednak jasne warunki, będące zresztą skutkiem dotychczasowych startów zespołu w LMP1 – klasa musiałaby być konkurencyjna i być czymś więcej, niż tylko walką o najwyższe miejsce za fabrycznymi prototypami – to zespół ma już teraz, i to za o wiele mniejsze pieniądze.

O ile historia dowiodła już nie raz, że walka prywatnych ekip z fabrycznymi rzadko kiedy kończy się zwycięstwem tych pierwszych – wewnętrzna rywalizacja prywatnych zespołów w klasie LMP1 jeszcze kilka lat temu nie była niczym dziwnym. Plan Ginetty może przywrócić tą sytuację i ponownie zainteresować bogate zespoły startem w tej klasie, kończąc w ten sposób kilkuletni okres, w którym LMP1 była w praktyce polem bitwy tylko dla potężnych zespołów fabrycznych.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze